Polska

Opinia | Zamiłowanie autokratów do ograniczeń aborcyjnych oznacza polityczną zagładę

  • 14 kwietnia, 2024
  • 6 min read
Opinia |  Zamiłowanie autokratów do ograniczeń aborcyjnych oznacza polityczną zagładę


Stany Zjednoczone nie są osamotnione w konfrontacji z prawicowym ruchem autorytarnym, który oprócz podważania instytucji demokratycznych i ataków na media („wróg ludu”), w centrum swojego programu stawia ograniczanie wolności reprodukcyjnej kobiet. Doświadczenia Polski, w której prawicowy rząd praktycznie wyeliminował dostęp do aborcji, a później płacił za nią przy urnach wyborczych, są pouczające, ponieważ Republikanie próbują uciekać przed surowymi implikacjami swojej antyaborcyjnej ideologii.

W ubiegłym roku polscy wyborcy wyrzucili prawicowy rząd po ośmiu latach autorytarnych rządów. Kobiety w nieproporcjonalny sposób poprowadziły siły prodemokratyczne do zwycięstwa. „Prawie 75% uprawnionych kobiet głosowało, co oznacza wzrost o 12% w porównaniu z 2019 r.” – napisała politolog Patrice McMahon w rozmowie z Conversation. „W wyborach wystartowała także rekordowa liczba kandydatek (44 proc.) i największy odsetek kobiet (30 proc.) głosowało do polskiego Sejmu”.

Ich aktywizm w dużej mierze skupiał się na aborcji. Kiedy w 2015 roku prawicowa partia Prawo i Sprawiedliwość (PiS) obejmowała urząd, McMahon napisała: „Polska miała jedno z najsurowszych przepisów aborcyjnych w Europie. Po tym, jak rządzący rząd jeszcze bardziej zaostrzył ograniczenia dotyczące aborcji, Polki wyszły na ulice”. I oto: „Zestawienie głosów kobiet pokazuje, że wiele kobiet głosowało na partie lewicowe i centrowe, dla których prawa kobiet i zliberalizowane przepisy dotyczące aborcji stały się priorytetem”. Lider koalicji demokratycznej, partia premiera Donalda Tuska, proponuje obecnie poluzowanie (choć nie wyeliminowanie) ograniczeń aborcyjnych. (Zwycięstwa PiS w ogłoszonych w poniedziałek wyborach samorządowych i regionalnych pokazują, że zagrożenie ze strony prawicy nie zostało całkowicie stłumione.)

Nie tylko w Polsce czy Stanach Zjednoczonych reżimy autorytarne narzucają zasady kontroli kobiet. Reżimy prawicowe, które w przeszłości opowiadały się za „tradycyjnymi wartościami”, w tym męską władzą i przywilejami, nieuchronnie kończą się namawianiem kobiet do zwiększania wskaźnika urodzeń oraz ograniczania kontroli urodzeń i aborcji.

Warto przeczytać!  Po 100 dniach Tusk staje przed pytaniami dotyczącymi obietnic wyborczych

„Odstępstwo od demokracji szło w parze z ostrym sprzeciwem wobec praw kobiet. Uczeni określili ataki na równość płci, w tym aborcję, jako ataki na demokrację i zasugerowali, że „atak na prawa kobiet zbiegł się z szerzej zakrojonym atakiem na demokrację” – stwierdziło Międzynarodowe Centrum Badań nad Kobietami. „Inni eksperci twierdzą, że podważanie praw do aborcji jest kluczową oznaką niespokojnej demokracji. Tendencje demokratyzacji idą równolegle ze wzrostem sprzeciwu wobec równości płci”.

Martha F. Davis i Risa E. Kaufman, piszące na forum Amerykańskiego Towarzystwa Konstytucyjnego, zauważają, że „wzrost prawicowego populizmu i autorytaryzmu spowodował regres w zakresie praw kobiet w krajach takich jak Polska i Węgry”. Dodają:

To nie przypadek, że ograniczenia praw reprodukcyjnych, w tym prawa do aborcji, zajmują ważne miejsce w programie reżimów autorytarnych, ponieważ ograniczenia te wzmacniają odstępstwa od demokracji. Ograniczenia aborcyjne podważają autonomię kobiet, obywatelstwo oraz prawa do równości i niedyskryminacji, a także prawo do pełnego udziału w życiu politycznym. Autonomia reprodukcyjna i cielesna jest niezbędnym elementem pełnego obywatelstwa i w pełni funkcjonującej demokracji; aby w pełni uczestniczyć, wszyscy ludzie, łącznie z tymi, którzy mogą zajść w ciążę, muszą mieć możliwość sprawowania kontroli nad swoim ciałem.

Inaczej mówiąc, jeśli chcesz ustanowić społeczeństwo autorytarne, kobiety muszą zostać zepchnięte do domu i pozbawione możliwości samostanowienia. Z drugiej strony ruchy prodemokratyczne, takie jak ten zwycięski w Polsce, czerpią korzyści, odwołując się do kobiet i obiecując zabezpieczenie praw reprodukcyjnych. Demokraci robią to drugie od wyroku Sądu Najwyższego z 2022 r Dobbsa uchylenie decyzji Roe przeciwko Wade’owi, w serii zwycięstw w połowie kadencji pod koniec tego roku oraz w konkursach dotyczących wszystkiego, od referendów w sprawie praw do aborcji, przez krytyczny wyścig do Sądu Najwyższego ze wahadłowym stanem, po wybory do specjalnej Izby.

Warto przeczytać!  Polska wśród 12 państw członkowskich wzywających do pilnego rozpoczęcia rozmów akcesyjnych z Ukrainą

Wiceprezydent Harris wyraźnie powiązał aborcję z przesłaniem „wolności”, ostro krytykując Republikanów za pozbawianie kobiet godności i praw osobistych. „Wolność ma fundamentalne znaczenie dla obietnicy Ameryki – obietnicy Ameryki” – powiedziała w lutowym przemówieniu z okazji 51. rocznicy Roe przeciwko Wade’owi. „Wolność słowa. Wolność wyznania. Wolność zgromadzeń… W Ameryce wolności nie można dawać. Nie należy go nadawać. To jest nasze z mocy prawa. Nawoływała tłum: „Kobiety ufają, że wszyscy będziemy walczyć o swoje prawa i chronić ich najbardziej podstawowe wolności”.

Nic dziwnego, że Harris szybko zaplanował na piątek wyjazd do Arizony, aby skupić się na decyzji Sądu Najwyższego tego stanu przywracającej niemal całkowity zakaz aborcji z 1864 roku. („Kampania Bidena pokazuje, że może zwinnie – i szybko – reagować na sprawy sądowe, starając się wykorzystać swoją postrzeganą przewagę w zakresie aborcji” – podała Axios). Przesłanie Harrisa jest częścią ogólnej strategii mającej na celu przypomnienie wyborcom, że autorytarna prawica chce kontrolować swoje życie, nawet najbardziej intymne decyzje.

Od tego czasu kampania Biden 2024 obejmuje postępowe zwycięstwa w kwestii aborcji Dobbsa oraz związek między przesłaniem kampanii na rzecz demokracji a aborcją. W następstwie orzeczenia Sądu Najwyższego stanu Floryda z 1 kwietnia ustępując miejsca sześciotygodniowemu zakazowi aborcji, w ramach kampanii przeprowadzono naładowaną emocjonalnie reklamę telewizyjną. Jak podaje „The New York Times”, reklama przedstawiająca kobietę, która prawie umarła w wyniku drakońskiego prawa obowiązującego w Teksasie, została wyemitowana w kluczowych stanach wahadłowych.

Warto przeczytać!  Prokurator generalny Polski twierdzi, że poprzedni rząd użył oprogramowania szpiegującego przeciwko setkom ludzi

Po wyroku Sądu Najwyższego stanu Arizona Biden wyciął reklamę, w której oświadczył: „Z powodu Donalda Trumpa miliony kobiet utraciły podstawową wolność kontrolowania własnego ciała. Życie kobiet jest zagrożone.” Wiązanie autorytaryzmu i jego ruchu z utratą wolności jest właśnie strategią sił prodemokratycznych w Polsce.

Panikowa reakcja Republikanów na decyzje podjęte na Florydzie i w Arizonie („Trump, GOP starają się powstrzymać „trzęsienie ziemi” w sprawie aborcji” – grzmiał nagłówek Politico) sugeruje, że oni również rozumieją, że trzecią szyną w polityce może już nie być ubezpieczenie społeczne, ale aborcja. Niedawne oświadczenie Trumpa, że ​​popiera pozostawienie prawa aborcyjnego stanom, a nie federalnemu, zostało powszechnie przedstawione jako zmiana w stosunku do jego wcześniej antyaborcyjnego stanowiska. Jednak biorąc pod uwagę, że zarówno Floryda, jak i Arizona wprowadziły drakońskie zakazy, jasne jest, że w wielu stanach pozostawienie im tego jest równoznaczne z aprobatą dla przepisów dotyczących porodów przymusowych.

Republikanie, nie mogąc zrzucić z siebie odpowiedzialności za zakazy aborcji, o które zabiegali, szaleńczo pragną uniknąć politycznej katastrofy, jakiej doświadczył ruch autorytarny w Polsce. A jeśli zespołowi Bidena i Harrisa uda się powiązać wojnę Republikanów z kobietami z szerszą wojną z demokracją, Amerykanie, podobnie jak Polacy w zeszłym roku, mogą zbuntować się przeciwko ciężkiej ręce ruchu autorytarnego.


Źródło