Biznes

Orlen czaruje ceny paliw. Ekspert: Ju¿ widaæ skutki uboczne, ale scenariusz wêgierski nam nie grozi

  • 27 września, 2023
  • 8 min read
Orlen czaruje ceny paliw. Ekspert: Ju¿ widaæ skutki uboczne, ale scenariusz wêgierski nam nie grozi


Jak ujawniła 19 września Polityka Insight, Orlen ma wykorzystywać rezerwy strategiczne (a w zasadzie interwencyjne, o czym dalej), by codziennie obniżać ceny hurtowe paliw. Spółka temu zaprzecza, ale faktem jest, że na polskich stacjach ceny detaliczne nie zmieniają się albo minimalnie rosną, podczas gdy powinny być wyraźnie wyższe, bo ropa naftowa na światowych rynkach surowcowych drożeje (od lipca ok. 30 proc.) i kosztuje już ponad 90 dol. za baryłkę, a złoty słabnie. Robert Tomaszewski, starszy analityk ds. energetycznych i szef Polityki Insight Energy na X.com (dawniej Twitter) zwraca uwagę, że efektem takiej polityki są ograniczenia w sprzedaży paliw na niektórych stacjach, choć hurtownikom nie brakuje surowca. Zaniżone ceny w detalu sprawiają po prostu, że importowanego paliwa nie opłaca się wprowadzać na rynek. 

Zobacz wideo
Jakie motywacje stoją za tak znacznymi obniżkami cen paliwa?

Popyt jest na paliwa pochodzące z rafinerii krajowych, bo to one dziś dyktują ceny w Polsce. Ale one mają niewystarczającą ilość tego paliwa, żeby zaspokoić cały rynek

– mówi Tomaszewski w rozmowie z Gazeta.pl. Mimo to nie grozi nam scenariusz węgierski, gdzie przed wyborami Viktor Orban zamroził ceny paliw, co doprowadziło do ich braków na stacjach benzynowych. Tomaszewski zauważa, że w Polsce sytuacja jest jednak inna, bo to polityka cenowa Orlenu, a nie odgórnie państwo zaniża ceny. Paliwo na rynku w Polsce jest, ale hurtownicy musieliby sprzedawać je ze stratą, więc się z tym wstrzymują. Pojawiają się więc problemy logistyczne, ponieważ ludzie chętnie tankują pod korek i do kanistrów. 

Analityk: Ceny paliw skoczą po wyborach

Jak twierdził Tomaszewski, podwyżki cen paliw powinniśmy spodziewać się już po wyborach, które odbędą się w niedzielę 15 października. Wówczas najpewniej Orlen przestanie zaniżać ceny i dojdzie do ich uwolnienia i urynkowienia. Wzrost niekoniecznie będzie skokowy i natychmiastowy. Analityk spodziewa się, że podwyżki będą rozłożone w czasie, by nie wywoływać szoku, toteż paliwa powinny drożeć do końca roku. Nie powinniśmy też czekać na opróżnienie zbiorników przez hurtowników czekających na lepsze ceny, co pokazuje przykład Wêgier. – Uwolnienie cen na Węgrzech sprawiło, że sytuacja niemal od razu się unormowała – tłumaczy Tomaszewski.  

Ale ceny muszą wzrosnąć, obecnie są zdecydowanie zbyt niskie w stosunku do tego, co wynika z sytuacji rynkowej

– mówi analityk. 

Warto przeczytać!  Orlen i NIK kłócą się o wycenę. Ekspert wykłada karty na stół [OPINIA]

Czy w takim wypadku możemy spodziewać się obniżek cen paliw w nowym roku? Trudno wyrokować – mówi Tomaszewski – ponieważ to zależy od danych makro, od ceny ropy (na gie³dach surowcowych), popytu na rynku, od tego co się będzie działo z naszym PKB. Ale też od tego, jaki będzie eksport na Ukrainę, który też był ważnym czynnikiem wypływu paliw z Polski. 

Jak tłumaczy Tomaszewski, zaniżanie cen paliw, szczególnie oleju napędowego, najważniejszego polskiego paliwa, trwa od lipca. Rezerwy interwencyjne muszą starczyć na bilansowanie rynku przez 90 dni, toteż do wyborów nie powinny się skończyć i Orlen, zdaniem eksperta, będzie wykorzystywał je do zaniżania cen przez następne dwa tygodnie. Do tego czasu sytuacja się raczej nie zmieni, więc dalej na niektórych stacjach mogą pojawiać się problemy.

Część sieci detalicznych już wprowadziła w niektórych stacjach ograniczenia sprzedażowe. Popyt napędzają m.in. rolnicy, którzy mają dostęp do małych cystern. Zazwyczaj zaopatrują się w bazach paliwowych, bo są odbiorcami hurtowymi. – W tym momencie jednak bardziej opłaca im się podjechać po prostu na Orlen – mówi Tomaszewski. Dodaje jednak, że zwykli kierowcy, także ci z zagranicy, również wpływają na dostępność paliw na stacjach. Niemiec z dużym samochodem ma tak korzystną cenę paliwa w Polsce, że w zasadzie dostaje za darmo kanister paliwa. Ten skumulowany efekt widać potem na stacjach, które nie nadążają z uzupełnianiem zbiorników. Analityk uważa, że kontrole na granicach ze Słowacją i Niemcami mogą sprawić, iż efekt turystyki paliwowej zostanie zmniejszony, bo wówczas obcokrajowcy dwa razy się zastanowią, czy opłaca im się stać w kolejce na granicy, by taniej zatankować. 

Scenariusz węgierski, czyli brak paliw na znacznej części stacji w kraju jest jednak bardzo, bardzo mało prawdopodobny

– powtarza Tomaszewski. – Ale problem może i tak się pogłębić, więc w najbliższych dniach możemy widzieć coraz częstsze przypadki awarii dystrybutorów, bo jest tak wysoki popyt, że paliwo po prostu błyskawicznie się rozchodzi albo po prostu stacje nie chcą sprzedać ze stratą, więc starają się ograniczyć ten popyt – dodaje analityk.

Sytuacja będzie się jednak pogarszać, bo Orlen nie zamierza rezygnować ze swojej polityki cenowej. Ceny idą dalej w dół. Kulminacji spodziewałbym się w piątek 13 października

– twierdzi Tomaszewski. 

Warto przeczytać!  Chińskie samochody, które można już kupić w Polsce

Tomaszewski podkreśla jednak, że od strony podażowej nie powinniśmy się obawiać o braki paliwa na stacjach, zadziałać może jednak efekt psychologiczny, jak w lutym 2022 roku, gdy Rosja rozpoczęła pełnoskalową inwazję na Ukrainę. – Wówczas też paliwo było w magazynach, była zapewniona produkcja. Wszystko było, ale zaczęliśmy tankować samochody, bo nastąpił efekt psychologiczny: baliśmy się, że zaraz Rosjanie nas zaatakują. Więc pierwsze, co robiliśmy, to tankowaliśmy. Jeżeli teraz pojawi się jakiś rodzaj strachu, że tego paliwa może nie wystarczyć, to zobaczymy kolejki na stacjach. Wtedy rzeczywiście może być problem z bilansowaniem rynku, ale znowu to nie jest efekt czynników zewnętrznych, rynkowych, tylko efekt polityki cenowej Orlenu – twierdzi analityk. 

Jak Orlen obniża ceny? 

A co z możliwym wykorzystywaniem tzw. rezerwy strategicznej? Jak tłumaczy Tomaszewski to sformułowanie potoczne. – Skrzętnie wykorzystuje to Orlen i gdy ktoś pyta spółkę o całą sytuację, ta powołuje się na ustawę o rezerwach strategicznych z 2020 roku, które w ogóle nie odnosi się do tworzenia rezerw paliw – zauważa ekspert. 

Gwoli ścisłości, chodzi tutaj o rezerwy interwencyjne, a nie strategiczne, które dzielą się na dwa rodzaje. Agencyjne zapasy paliw robi Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych, a prywatne firmy muszą utrzymać rezerwę obowiązkową. Są to zapasy na wypadek nadzwyczajnych zdarzeń, takich jak wojna, awaria infrastruktury itd. Jak mówi Tomaszewski, nie wiemy, jaki jest obecnie poziom tych rezerw. – W lipcu wszystko się zgadzało i mieliśmy zapasy na 90 dni bez zewnętrznych dostaw ropy. Wtedy jednak Orlen zaczął wykorzystywać je do obniżania cen. Skąd to wiemy? Widać to w wykresach cen paliw w Polsce, które odbiegają od tych europejskich. A obowiązkowych rezerw interwencyjnych nie można dotknąć bez zgody państwa – stwierdza. Polityka Insight zapytała więc Orlen oraz Ministerstwo Klimatu i Środowiska, czy firma taką zgodę uzyskała. 

Warto przeczytać!  Poszłam na zakupy w Warszawie i Brukseli. Gdzie wyszło drożej?

Orlen odmówił odpowiedzi i powołał się na wspominaną ustawę, a gdy sprawa wypłynęła, powoływał się na tajemnicę spółki. Natomiast resort klimatu potwierdził, że owszem, rezerwa Orlenu została użyta, a potem miała zostać uzupełniona. Następnie ministerstwo doprecyzowało, że stało się to wiosną 2022 roku, czyli nie bezpośrednio po wkroczeniu Rosjan do Ukrainy. Na pytanie, czy później rezerwy były wykorzystywane, ministerstwo Polityce Inisght jeszcze nie odpowiedziało. 

Ale tutaj nasze źródła są dosyć jasne. Orlen używa wszystkiego tego, co ma, żeby po prostu ten rynek zbilansować. Obecnie te rezerwy są dalej wykorzystywane, czyli obniżamy nasze bezpieczeństwo paliwowe po to, żeby paliwo było na stacjach

– mówi Tomaszewski. 

Rynkowa sytuacja wcale nie nakazuje nam tego robić tak. Europa nie ma problemu z paliwami, to tylko my postanowiliśmy przed wyborami sprzedawać je po bardzo niskiej cenie

– dodaje. Trudno też określić, ile zajmie uzupełnienie rezerw, jeśli nie wiemy, jaka ich część została wykorzystana. – Nie wiemy, ile wypompowuje Orlen, więc też nie wiemy, ile dni będzie potrzebował na to, żeby uzupełnić te paliwa. Należy zakładać, że w tej sytuacji, w jakiej się obecnie znaleźliśmy, Orlen skupuje to paliwo z rynku europejskiego, importuje do Polski, wyciąga to, co może z magazynów. Wszystko po to, żeby tylko nie dopuścić do sytuacji, w której przerwane zostałoby łańcuchy dostaw na stacje, ale ile mu zajmie uzupełnianie tego? Nikt tego nie wie – podsumowuje Robert Tomaszewski, starszy analityk ds. energetycznych i szef Polityki Insight Energy.  


Źródło