Świat

Ormianie obawiają się nowej wojny z Azerbejdżanem pomimo rozmów o pokoju

  • 24 kwietnia, 2024
  • 6 min read
Ormianie obawiają się nowej wojny z Azerbejdżanem pomimo rozmów o pokoju


  • Autorzy: Grigor Atanesian i Tim Whewell
  • Serwis Światowy BBC

Tytuł Zdjęcia, Nina i jej rodzina opuściły dom w Górskim Karabachu po wkroczeniu wojsk azerbejdżańskich we wrześniu 2023 r.

Kiedy we wrześniu ubiegłego roku ponad 100 000 Ormian opuściło swoje domy w Górskim Karabachu, Nina Shahverdyan wraz z bratem, rodzicami i kuzynem spędzili 30 godzin w drodze, próbując uciec.

„Ludzie umierali na zawały serca. Ludzie umierali, bo byli po prostu za starzy, aby przeżyć taki ból. Dzieci płakały” – wspomina.

W ciągu kilku dni armia Azerbejdżanu odzyskała wszystkie ziemie utracone w wojnie wywołanej upadkiem Związku Radzieckiego.

Ormian niepokoi teraz to, że ich sąsiad chce więcej, nawet jeśli prezydent Azerbejdżanu mówi, że jest „blisko” porozumienia pokojowego „jak nigdy dotąd”.

Słyszeli już wcześniej, jak Ilham Alijew mówił o Armenii jako „zachodnim Azerbejdżanie” i postrzegali to jako oznakę nieuchronnej inwazji.

Dopiero w zeszłym miesiącu premier Armenii Nikol Paszynian ostrzegł, że Azerbejdżan zamierza rozpocząć „nową wojnę na dużą skalę”. Od tego czasu zgodził się oddać cztery opuszczone przygraniczne wioski na znak poprawy stosunków.

Armenia chce mieć kontrolę nad drogą, a przywódca Azerbejdżanu w przeszłości groził, że zajmie korytarz „siłą”.

Coraz większa liczba cywilów w stolicy Armenii, Erewaniu, bierze udział w szkoleniach wojskowych prowadzonych przez organizacje ochotnicze.

„Nie ma znaczenia, czy jesteś chłopcem, czy dziewczynką” – mówi Nina, ucząc się posługiwać bronią palną. „Musisz wiedzieć, jak się chronić w kraju takim jak Armenia, gdzie można zaatakować wszystkie granice”.

Źródło obrazu, ANTHONY PIZZOFERRATO/Bliski Wschód Images/AFP

Tytuł Zdjęcia, Armenia zgodziła się zwrócić Azerbejdżanowi cztery przygraniczne wsie, co wywołało protesty okolicznych mieszkańców

Niezależny ekspert ds. polityki zagranicznej Zaur Shiriyev uważa, że ​​wszelkie rozmowy na temat zachodniego Azerbejdżanu były niczym innym jak „manewrem taktycznym mającym na celu zmuszenie strony ormiańskiej do zrzeczenia się roszczeń dotyczących praw i bezpieczeństwa Ormian z Karabachu”.

Ale nie tylko stwierdzenia niepokoją Ninę. Konflikt między dwoma krajami rozszerzył się daleko poza Karabach.

Zanim Azerbejdżan odbił Karabach, doszło do starć wzdłuż uznanej granicy Armenii.

Według niedawnego sondażu Ormianie za największy problem uznają kwestie bezpieczeństwa narodowego i granic. Ich poczucie niepewności podsyca rozczarowanie Rosją, tradycyjnie postrzeganą jako gwarant bezpieczeństwa Armenii.

Zarówno Rosja, jak i pod przywództwem Rosji sojusz wojskowy OUBZ, którego członkiem jest Armenia, pozostały neutralne i odmówiły interwencji w niedawnym konflikcie z Azerbejdżanem. Moskwa nie dostarczyła także rosyjskiej broni o wartości 200 milionów dolarów, za którą Erewan już zapłacił.

Armenia spoglądała na Zachód jeszcze przed upadkiem Karabachu.

Był gospodarzem wspólnych ćwiczeń wojskowych ze Stanami Zjednoczonymi i od tego czasu zapewnił sprzedaż broni z Francji oraz zobowiązanie do szkolenia ormiańskich oficerów. Ambasador Francji powiedział, że jego kraj jest pierwszym członkiem NATO, który dostarczył broń formalnemu sojusznikowi Rosji.

Tytuł Zdjęcia, Ormianie z Karabachu zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domów, gdy Azerbejdżan odbił enklawę

Ormiańscy urzędnicy napomykali o planach ubiegania się o członkostwo w UE, a Parlament Europejski przyjął w zeszłym miesiącu uchwałę w sprawie pogłębienia więzi z Erywaniem.

Nikol Paszynjan twierdzi, że chce po prostu „zdywersyfikować” politykę zagraniczną Armenii, jednak zarówno Rosja, jak i Azerbejdżan widzą zagrożenie dla swoich interesów i ostrzegają przed poważnymi konsekwencjami.

Ministerstwo spraw zagranicznych Rosji twierdzi, że Armenia stała się „narzędziem, którego Zachód planuje użyć do podpalenia Kaukazu Południowego”.

A jednak od 2022 roku dziesiątki tysięcy Rosjan udały się do Armenii albo ze względu na swój sprzeciw wobec wojny na Ukrainie, albo z powodu ucieczki przed mobilizacją.

Powołali dwustronną komisję delimitacyjną, której zadaniem jest uzgadnianie granic.

Armenia obiecała zwrot czterech azerbejdżańskich wiosek na północnej granicy trzymanej od lat 90. XX wieku. Paszynian odrzucił krytykę porozumienia, argumentując, że jest to jedyny sposób na uniknięcie wojny.

Tytuł Zdjęcia, Według doniesień wioska Movses w północnej Armenii, daleko od Górskiego Karabachu, została ostrzelana na początku tego miesiąca

Jednak mieszkańcy przygranicznych wiosek z Armenią obawiają się, że zostaną narażeni na ataki i odcięci od reszty kraju.

Premier próbował ich uspokoić.

„Nie chcemy, żebyście mówili: «O nie, Azerbejdżan jest 50 metrów stąd»” – powiedział ormiański przywódca. „Chcemy, abyś mógł powiedzieć: «Wow, Azerbejdżan jest 50 metrów stąd, chodźmy tam handlować»”.

Po trzech dekadach wrogości i wojen wydaje się to sporym krokiem.

Nawet jeśli obaj przywódcy dojdą do porozumienia w sprawie warunków, Alexander Iskandaryan z The Caucasus Institute jest sceptyczny co do tak ciepłego pokoju, a niezależny ekspert azerbejdżański Zaur Shiriyev zgadza się z tym.

„Ważne jest, aby nie przeceniać porozumienia pokojowego”.


Źródło