Podróże

Oszczędne zwiedzanie jarmarków bożonarodzeniowych wzdłuż Renu

  • 19 grudnia, 2023
  • 11 min read
Oszczędne zwiedzanie jarmarków bożonarodzeniowych wzdłuż Renu


W Strasburgu we Francji przez cały sezon świąteczny pluszowe misie w czapkach Świętego Mikołaja zdobią fasadę restauracji. Drugie zdobią wypchane niedźwiedzie polarne. Podczas świątecznego wyścigu zbrojeń budynki są ozdobione gigantycznymi, zapakowanymi w prezenty paczkami, błyszczącymi białymi jeleniami i ogromnymi piernikowymi ludzikami. Zamieniając centralną średniowieczną dzielnicę w bożonarodzeniowy labirynt, kurtyny świateł świecą nad brukowanymi uliczkami, przy których stoją stragany z jedzeniem i prezentami. A na centralnym placu Kléber światła na prawie 30-metrowej choince migają i świecą, zsynchronizowane z kolędami.

W całej Europie jarmarki bożonarodzeniowe pojawiają się jak przyprószone baśniami jarmarki uliczne, a tymczasowe sklepy w stylu górskich chat sprzedają wszystko, od ręcznie robionej ceramiki po podgrzewane wino i obfite jedzenie. Odwiedzający przechadzają się wśród wesołych nor, trzymając wysoko aparaty w telefonach komórkowych.

„Im bliżej Bożego Narodzenia, Strasburg naprawdę przypomina Times Square” – powiedział Jonathan Frank, były kamerzysta z Broadwayu, który dwa lata temu przeszedł na emeryturę do tego miasta.

Popularnym sposobem zwiedzania rynków we Francji, Niemczech, Szwajcarii i poza nią jest rejs po Renie, Dunaju lub Menu, za który można wydać około 2000–4000 dolarów tygodniowo. Czy mógłbym powtórzyć taką wakacyjną pielgrzymkę za mniej, korzystając z pociągów?

Wzdłuż Renu, przez region Alzacji w północno-wschodniej Francji, pociągi kursują nieprzerwanie między Strasburgiem na północy a Bazyleą w Szwajcarii na południu, umożliwiając po drodze dostęp do miast i miasteczek targowych. Aby sprawdzić swój budżet i tolerancję na sezonową radość, wydałem około 300 dolarów na pociągi, dzieląc sześć nocy między tętniącym życiem Strasburgiem a popularnym Colmar w Airbnbs, gdzie średnia cena za noc wynosiła 180 dolarów. W zamian za wygodę miałem nadzieję zyskać bezcenną kontrolę nad tym, kiedy i gdzie się włóczyć.

„Jeśli zostaniesz na tydzień w Strasburgu, przytyjesz trzy kilogramy” – powiedział Pierre Feisthauer, przewodnik wycieczek prowadzący Discover Strasbourg, podczas dwugodzinnej wycieczki po rynku, którą zarezerwowałem za pośrednictwem Airbnb Experiences (około 26 dolarów).

Wycieczka pierwszego wieczoru obejmowała praktyczne zapoznanie się z terenem starego miasta na wyspie na rzece Ill, dopływie Renu, gdzie, według obliczeń pana Feisthauera, na placach i deptakach skupionych jest ponad tuzin rynków, przyciągających dwa do trzech milionów odwiedzających w ciągu całego sezonu.

Wyjaśnił także tajemnice jedzenia, na czele z tarte flambée – cienką alzacką pizzą polaną sosem śmietanowym, kawałkami wędzonego boczku i cebuli – a następnie kiełbaskami, spaetzle, plackami ziemniaczanymi i miękkimi preclami, podawanymi solonymi, cukrowymi lub pokrytymi serem ( większość dań kosztuje od 2 do 12 euro, czyli około 2 do 13 dolarów). Na straganach z deserami sprzedawano bochenki piernika, nugat zbyt piękny, by go jeść i ciasteczka na kilogramy.

Mieszczące się w domu z muru pruskiego datowanym na około 1600 rok Muzeum Alzackie (7,50 euro) dostarczyło szerszego kontekstu świąt sezonowych założonych w 1570 roku, po tym, jak miasto przyjęło reformację protestancką. Zabawki, pierniki i pieczone kasztany pozostały z oryginalnych jarmarków, zakorzenionych w tradycjach germańskich, ale muzeum przypisało współczesny wizerunek Père Noëla, czyli Świętego Mikołaja, reklamom Coca-Coli z 1931 roku.

Za dnia, zanim zapadł zmrok i włączono wyszukane pokazy świetlne, na których widniały dmuchające w rogi anioły zdobiące widok na iglicę katedry, łatwiej było robić zakupy. Jedzenie, w tym pokaz pieczenia ciasta i kanapki z foie gras za 12 euro, wyróżniało się na nadrzecznym targu Quai des Délices. Wokół katedry Notre-Dame zgromadziły się stragany z tradycyjną ceramiką zapiekankową, porcelanowymi wotywami, śnieżnymi kulami i foremkami do ciastek. Oryginalne dzieła sztuki i upominki z recyklingu, takie jak fartuchy wykonane ze zużytego dżinsu, wyróżniają dbający o środowisko Marché Off.

„Uwielbiam Boże Narodzenie i ciekawie jest widzieć, jak ludzie postępują inaczej” – promieniała Denise Jimenez, która przyjechała z Los Angeles. „To jest po prostu super, super piękne”.

80 minut jazdy pociągiem ze Strasburga w Bazylei zapoznałem mnie z psem do fondue: półbagietką z dziurką pośrodku wypełnioną roztopionym serem i frankfurterką (10 franków szwajcarskich, czyli 11,5 dolara).

Szwajcarska innowacja — w tym pączki nadziewane Toblerone — spotkała się z klasykami, takimi jak raclette, na dwóch bazach w Bazylei, na centralnych placach Barfüsserplatz i Münsterplatz. Na Münsterplatz zjadłem lunch na fondue (26,50 franka) w stylowej restauracji typu pop-up Wacker Fonduestübli, ze stołkami obitymi owczą skórą i żyrandolami z poroża jelenia.

Bazylea, stacja końcowa wielu rejsów po Renie, przyciąga wielu wakacyjnych turystów. Jednak rynki wydawały się mniej komercyjne, w tym wypełniony choinkami Bajkowy Las z rękodziełem, takim jak dekorowanie pierników (7 franków) i pociąg dla dzieci (3 franki).

Na straganach można było kupić biżuterię sztuczną, świece z wosku pszczelego, rzeźby w drewnie, świąteczne wioski na stołach i papierowe lampiony. W Glas-Hüttli Riehen obserwowałem, jak dmuchacz szkła produkuje przezroczyste żarówki w nieprzezroczyste kropki (po 5 franków za sztukę).

Aby dotrzeć do Adväntsgass, ulicznego festiwalu stoisk blisko 30 restauracji, przeprawiłem się przez bystry Ren na staromodnej łodzi przywiązanej do przeciągniętej przez rzekę liny i napędzanej prądem (2 franki).

W całym mieście seria 18 darmowych Magicznych Dziedzińców, przyciętych na sezon, poprowadziła mnie do ukrytych wytchnień.

Jedno z nich znajdowało się na dziedzińcu obok Domu Bożonarodzeniowego Johanna Wanna, uważanego za największego dostawcę ręcznie dmuchanych i ręcznie malowanych dekoracji. Od dawna uważałam, że przycinanie drzewa to obowiązek, ale po zapoznaniu się z niezwykłą ofertą sklepu z ozdobami w kształcie ptaków, lodów lodowych, instrumentów muzycznych i, moich ulubionych, grzybów, zdałam sobie sprawę, że może to być radosne rzemiosło.

Warto przeczytać!  Czy pracujące zdalnie pokolenie Z wybiera się na zimę na południe?

Ponieważ jest tylko określona liczba godzin, które możesz poświęcić na jedzenie węglowodanów, popijanie ciepłego wina i przeglądanie straganów, zacząłem doceniać miasteczka targowe za ich niezwiązane z nimi rozrywki. Niewielu było tak bogatych jak Colmar.

Colmar, położony około 70 km na południe od Strasburga, jest popularnym celem jednodniowych wycieczek z sześcioma oficjalnymi targami wciśniętymi w dobrze zachowane centrum miasta, które można przejść w niecałe 15 minut. Ale zostaw w labiryncie ślad okruszków precli – spędziłem tam trzy noce i dwa razy nie udało mi się znaleźć mojego ulubionego stoiska z piwem rzemieślniczym.

Łatwy do zlokalizowania obok gigantycznego diabelskiego młyna targ dla smakoszy w Colmar zgromadził dziewięć straganów z jedzeniem, ustawionych na wysokich stołach pod przestronnym namiotem. Rzadko było to miejsce, w którym można było zjeść luksusowy posiłek – choć na stojąco – z wyborem ostryg (sześć za 14 euro), wędlin (10 euro), risotto z truflami (12,50 euro) i Bouchée à la Reine (14 euro), ciasto francuskie nadziewane kremowym kurczakiem i cielęciną.

Pomiędzy wyprawami do domków sprzedając trójwymiarowe drewniane puzzle, ręcznie robione kukiełki zwierząt, wieńce z szyszek, wędzone kiełbaski i słynny w regionie ser Munster, spędzałem czas w wielu muzeach Colmar, w tym w Muzeum Bartholdi (5 euro), poświęconym miejscowemu synowi Frédéricowi -Auguste Bartholdi, rzeźbiarz Statuy Wolności.

Pewnego deszczowego popołudnia, czekając na magiczną godzinę, kiedy światła zmienią miasto z ponurego w Disneya, zanurkowałem do Biblioteki Dominikańskiej (bezpłatnie). Wśród artefaktów, które badają druki w regionie Renu, znajduje się XV-wieczna encyklopedia bogato ilustrowana drzeworytami, XVI-wieczne mapy i księgi chorału gregoriańskiego, które znajdują się w oddzielnym sklepionym pomieszczeniu ze ścieżką dźwiękową. Wycieczka zakończyła się w klasztorze z 1300 roku, zaledwie kilka kroków od tłumów, ale z dala od szaleństwa.

Przez kilka weekendów w samym sercu sezonu targowego Navettes de Noël, czyli autobusy bożonarodzeniowe (15 euro), kursują z Colmar do szeregu wiosek na Alzacyjnym Szlaku Wina.

Wśród winnic otaczających średniowieczne Riquewihr autobusy wycieczkowe utworzyły kaniony głównych dróg. Zeskoczyłem pod mury miasta, wzmocniłem się poêlee compagnarde (8 euro) – obfitym daniem składającym się z kiełbasy, cebuli, ziemniaków i bekonu – i dołączyłem do mas poruszających się w zachwycie brukowanymi uliczkami w kierunku XIII-wiecznej wieży obronnej ozdobionej wypchanymi sercami .

Na kolejnym przystanku, Kaysersberg, spotkałam Lisę Muller, artystkę ceramiczną mieszkającą niedaleko Strasburga, która sprzedawała delikatne glazurowane miski, naczynia i filiżanki w ziemistych glazurach.

Warto przeczytać!  Mieszkam w furgonetce po tym, jak mam dość życia od 9 do 17 i płacenia czynszu

Lokalne pociągi docierają także do bardziej odległych miasteczek z obwodem bożonarodzeniowym. Kiedy mój pociąg do Obernai został odwołany na stacji pośredniej w Sélestat, odkryłem jego święto z 50-minutowym opóźnieniem, czas zjeść precla za 1,50 euro i dowiedzieć się, że najstarsza pisemna wzmianka o choince znajdowała się w Sélestat w 1521 roku.

Pomiędzy opóźnieniem a radością poznawania takich świątecznych ciekawostek osiągnąłem szczyt powolnego spaceru i popijania wina w maleńkim, spokojnym Obernai, dostawcy najlepszego na wycieczce wina chaud, pachnącego białego wina z przyprawami i podawanego obok charakterystycznej dzwonnicy .

Zbyt wiele idealnej Alzacji jest jak vin chaud, który ostygł. Po orzeźwiającą dawkę nowoczesności udałem się około 40 km na południe od Colmar do Miluzy, niegdyś niezależnego kraju, który w XVI wieku prosperował w druku na tekstyliach. W hołdzie swojej przeszłości miasto co roku wybiera nowy wzór jako swój świąteczny nadruk, który można znaleźć na targowiskach w postaci obrusów i naciągniętych na latarnie.

Fascynującą historię miasta – obejmującą zwiedzanie fragmentów murów dawnej republiki i wczesnych warsztatów tekstylnych – dowiedziałem się od Rémy’ego Speckera, pochodzącego z Miluzy, który pracuje w przemyśle chemicznym i jako wolontariusz pełni funkcję Mulhouse Greeter, oprowadzając bezpłatne wycieczki.

Pod koniec naszego dwugodzinnego spaceru targi w Miluzie były otwarte i można było nakarmić mieszkańców burgerami Angus i kanapkami raclette. Spotkałam malarkę, która przez 10 miesięcy w roku ozdabia drewniane ozdoby na potrzeby swojego stoiska i inną, której drukowane obrusy zdawały się nawiązywać do historii miasta.

Kupiłem na obu stoiskach, czyli tam, gdzie historia jarmarku bożonarodzeniowego przeskakuje oszczędne tory kolejowe. Z mojego cennego łupu wynoszącego około 250 dolarów w postaci grafik artystycznych, ceramiki, ozdób i prezentów niech będzie wiadomo, że jarmarki bożonarodzeniowe to Whovilles na sterydach.

Większość przedstawionych tu rynków jest czynna do 24 grudnia. Colmar kończy się 29 grudnia, a Obernai 31 grudnia.

Nie jest za wcześnie, aby planować przyszły rok, zwłaszcza jeśli chodzi o zakwaterowanie. (Rynki są zwykle otwarte pod koniec listopada.)

Kupiłem 10-dniowy bilet kolejowy Eurail za 305 dolarów, korzystałem z niego przez sześć dni, nieznacznie pobijając ceny à la carte. Niektóre francuskie pociągi, w tym szybkie połączenie TGV z lotniska Paryż-Charles de Gaulle do Strasburga, wymagają dodatkowej rezerwacji miejsca (12 euro).


Śledź podróże New York Timesa NA Instagrama I zapisz się na nasz cotygodniowy biuletyn Travel Dispatch aby uzyskać porady ekspertów dotyczące mądrzejszego podróżowania i inspiracji na następne wakacje. Marzysz o przyszłej wycieczce lub po prostu podróżujesz w fotelu? Sprawdź nasze 52 miejsca, które warto odwiedzić w 2023 r.




Źródło