Pak kontra Ban – 1. test – Jak Pakistan uniknął remisu w Pindi, którego się obawiał
Z siecią kamer monitorujących, szczelnym systemem bezpieczeństwa oraz silną obecnością policji i wojska, w Rawalpindi można odnieść wrażenie, że nie ma miejsca do ukrycia. Było to szczególnie odczuwalne w czwartek, kiedy połączenie obecności drużyny krykieta Bangladeszu i wieców politycznych sprawiło, że jakikolwiek dojazd stał się niemożliwy, a kontenery transportowe, psy tropiące i uzbrojeni ochroniarze przytłoczyli miasta partnerskie Rawalpindi i Islamabad.
Pakistan po prostu nie mógł przestać mówić o boisku. Co chcieli z nim zrobić, kogo zatrudnili, aby się nim zajął, jak dojrzeje w ciągu następnych pięciu dni. PCB z entuzjazmem dzieliło się zbliżeniami, ujęciami wysokiej rozdzielczości nawierzchni pokrytej trawą, a przybycie doświadczonego kuratora Tony’ego Hemmingsa zostało równie wyraźnie ogłoszone. Ponad dzień przed meczem ogłosili, że w pierwszym meczu pojawi się atak all-tempo.
Masood przyznał, że Pakistan „chciałby zdobyć jeszcze 50–100 punktów”. Jednak niedługo potem pojawiły się odcienie marki Shan-ball. „To my byliśmy bardzo proaktywni. Próbowaliśmy podejmować decyzje. Zadeklarowaliśmy dość wcześnie. Zdobywaliśmy punkty w szybszym tempie”.
Para siódmych wicketów zdobyła 196 punktów, ale nie było ani śladu deklaracji, Bangladesz zapewnił, że Pakistan wycisnął ostatnią kroplę wysiłku z ich czteroosobowego ataku tempa w palącym sierpniowym upale w Pindi. Mahmood wyraził później w wywiadzie telewizyjnym łagodną frustrację z powodu lenistwa Bangladeszu, zdenerwowany, że pozbawił Pakistan szansy na zapobiegnięcie remisowi. Gdyby tylko przeciwnicy grali tak, jak Pakistan by chciał.
Bangladesz nigdy nie wydał ani jednego słowa skargi na nawierzchnię – członek obozu nawet prywatnie wyraził chęć gry na podobnych pasach w domu. Widząc, jak Pakistan nie ma spinnera, grali w warunkach jak na skrzypcach, doskonale wiedząc, jak naciskać na wynik w tych warunkach. Mieli dużą przewagę, wcześnie rano skalp i dzień, aby zmusić Pakistan do zapłaty.
Popełniając błędy w trakcie gry – jak Masood przyznałby po meczu – Pakistan nie miał nastroju, by teraz się zatrzymać. Saud Shakeel, którego konserwatyzm byłby teraz mile widziany, przeskoczył w dół boiska, by skontrować spin, którego do tej pory nie było prawie żadnych oznak, pozwalając Shakibowi Al Hasanowi przesunąć piłkę obok jego krawędzi, gdy Mushfiqur odbił kaucje. Abdullah Shafique, którego 37 z 85 robiło swoje, by zneutralizować zainteresowanie Bangladeszu, nagle znalazł się również w dole boiska, tylko po to, by punkt z tyłu zagnieździł się pod górną krawędzią. Salman Ali Agha najpierw złapał prostego Mehidy’ego Hasana Miraza i – kto by pomyślał? – spin znalazł sposób, by zaznaczyć swoją obecność w ostatnim dniu testu Pindi. Pakistan jasno dawał do zrozumienia przez cały test, że nie chce remisu, ale nie zawsze było oczywiste, że tak bardzo zależy mu na jego uniknięciu.
Podczas gdy Bangladesz tak długo trzymał Pakistan na boisku, że byli zmuszeni rzucać 50 overów Agha i improwizowanego spinu, zdobywając za te wysiłki jedną furtkę. Własni spinerzy Bangladeszu byli odpowiedzialni za siedem z dziewięciu furtek, które padły ostatniego dnia. Jak się okazuje, jakościowe kręgle spinowe mają sposób na zamieszanie umysłów nawet bez dużej pomocy z powierzchni, a wysokiej jakości wolniejsi bowlerzy są tak samo zabójczy z prostym, jak i z tymi, którzy się obracają.
Mogą bawić się pozycjami zagięcia pałkarzy, testować ich cierpliwość i budzić wszystkie psychologiczne demony, które gracze godzinami uśpili. Shakib i Mehidy spędzili karierę budując reputację, która daje pałkarzom przeciwnej drużyny takie zawahanie; samo pojawienie się i próba wrzucenia Agi do tej samej kategorii raczej nie będzie miało podobnego efektu.
To, że gra zakończyła się zwycięstwem Zakira Hasana nad Aghą, którego Masood zamienił na zaledwie cztery overy w nominalnym pościgu Bangladeszu, było prawdopodobnie odpowiednim sposobem na przypieczętowanie wyniku, na jaki zasługiwały obie strony. Pakistan jasno dał wszystkim Testom do zrozumienia, jak bardzo nie znoszą boiska, które dałoby im remis. Przynajmniej w tej kwestii nawierzchnia Rawalpindi znalazła sposób, aby ich nie rozczarować.
Danyal Rasool jest pakistańskim korespondentem ESPNcricinfo. @Danny61000