Biznes

Palikot w tarapatach. Skąd się wzięły problemy przedsiębiorcy?

  • 8 października, 2023
  • 9 min read
Palikot w tarapatach. Skąd się wzięły problemy przedsiębiorcy?



Janusz Palikot w nagraniu na YouTube wyjaśnia skąd się wzięły kłopoty jego spółki. Przeprasza poszkodowanych i z optymizmem patrzy w przyszłość.

Janusz Palikot tłumaczy skąd się wzięły kłopoty jego spółki/fot. PTWP

  • Janusz Palikot umieścił na YouTube blisko 30-minutowe nagranie, w którym odpowiada na najczęściej zadawane pytania od wierzycieli.
  • Przedsiębiorca wyjaśnia dlaczego jego biznes się nie rozwija tak, jak zapowiadał.
  • Palikot przyznaje również, że ma plan restrukturyzacji.

Spowiedź Palikota na YouTube. "Zastawiłem domy, sprzedałem majątek"

Spółka Palikota chce spłacić wszystkie należności przez 5 lat

Browar Palikota zamknął wszystkie sklepy. "Brak uzasadnienia ekonomicznego"

Janusz Palikot tłumaczy jak jego spółka wpadła w tarapaty

Janusz Palikot w nagraniu wideo na YouTube odpowiada na pytania wierzycieli.

 

„Pytacie Państwo – a te pytania często są bez żadnej złośliwości zadawane, bo chcecie po prostu zrozumieć – dlaczego spółka, która miała taki fajny PR, takie sukcesy marketingowe, z powodzeniem zbierała środki, nagle się zatrzymała i wpadła w korkociąg kłopotów z płaceniem pensji, za dostawy, obsługiwaniem instrumentów finansowych, które także pochodzą od Państwa – słuchamy w nagraniu”.

– Po trwającym trzy lata COVID-zie, po którym bardzo wiele małych browarów kraftowych zaprzestało działalności, bo nie funkcjonowały ani restauracje ani puby, wybuchła wojna na Ukrainie, która przyniosła niesamowite skutki dla rynku opakowań szklanych: po pierwsze pięć hut zostało wykluczonych z rynku dostawców opakowań szklanych w Europie, trzy rosyjskie i białoruskie zostało objętych sankcjami, a ukraińskie zostały uszkodzone. To spowodowało gwałtowny wzrost cen o ponad 100%, bo rządy wykonały różnego rodzaju świadczenia finansowe na rzecz ludności, podobnie zdrożały wszystkie inne surowce, co nakręciło inflację. Oczywiście, że to się rekompensuje cenami, myśmy to też zrobili, to trwało wiele miesięcy, ponieważ nasi odbiorcy mają w kontraktach wielomiesięczne okresy w których się mogą zgodzić na podwyżkę, to jest zazwyczaj dwa razy w roku albo z sześciomiesięcznym wyprzedzeniem. Dlatego myśmy przez większość poprzedniego roku nie zarabiali albo bardzo mało zarabiali – wyjaśnia Janusz Palikot. 

Przedsiębiorca przyznaje, że firmie nie pomogła również decyzja sądu skazująca Palikota i Kubę Wojewódzkiego – w związku z reklamowaniem alkoholu. – Myśmy się oczywiście od tego odwołali, wyrok jest nieprawomocny i czekamy na rozprawę w normalnym trybie, pewnie po paru latach to się wyjaśni. Jednak przez tę sytuację pojawiły się obawy czy my będziemy w stanie prowadzić działalność, czy ten rodzaj alkoholu, który będzie miał takie ograniczenia w komunikacji, da się sprzedawać, itd. W konsekwencji doszło do tego, że przestaliśmy zbierać pieniądze metodą społecznościową. Zaczęliśmy oczywiście rozmowy z inwestorami branżowymi – z jednym mieliśmy już zaawansowaną umowę, ale się okazało, że nie dostał zgody UOKiK na kolejną transakcję. Ktoś inny, na tydzień przed podpisaniem umowy, przestraszył się ataków medialnych i decyzji sądu. Dalej zresztą trwają te rozmowy, bo prowadzimy je z wieloma inwestorami, ale wszyscy czekają czy będzie wiadomo, w jakim trybie i w jakiej wielkości dług trzeba będzie zwrócić i moim zdaniem te decyzje ostateczne zapadną w momencie zatwierdzenia postępowania układowego – wylicza Palikot.

Palikot: lista wyzwań

– Pogorszenie na rynku surowców, pogorszenie na rynku konsumpcji, spadek konsumpcji piwa, kłopoty innych producentów i w związku z tym obniżka cen, do której musieliśmy się dopasować – z jednej strony musieliśmy podnieść cenę, a potem spotkaliśmy się z falą obniżek cen u konkurencji po to żeby ratować obrót, plus nagonka medialna, wstrzymanie finansowania społecznościowego. Wreszcie ktoś złożył wniosek o upadłość, i to nie byłem ani ja ani nikt z zarządu, ani nikt z naszego najbliższego otoczenia menadżerskiego, tylko właśnie jeden z naszych wierzycieli i to spowodowało niesamowite kłopoty medialne, bo to było bardzo atrakcyjne: Palikot z Wojewódzkim bankrutują, media o tym piszą, wniosek o upadłość, firma przetrwa czy nie przetrwa – wszystkie te działania sprawiły, że musieliśmy zareagować wnioskiem o postępowanie układowe, żeby nie doszło do likwidacji firmy. Syndyk uzyskałby 30% tego co my proponujemy w warunkach postępowania układowego. Także nałożenie się kilku procesów – kryzys gospodarczy, wojna na Ukrainie, spadek konsumpcji, nagonka medialna, uruchomienie przez jednego z inwestorów uruchomienia procedury upadłościowej, którą musieliśmy zablokować postępowaniem układowym, to są czynniki które się na to złożyły. 4 miesiące temu, w kwietniu, kiedy się zaczynał ten układ, ja bym w życiu nie myślał, że może do takiego czarnego scenariusza dojść, a jednak do niego doszło. Jednak tak, jak w 4 miesiące można znaleźć się w poważnych kłopotach, tak w 4 miesiące można z nich wyjść – zapewnia Janusz Palikot.

Przedsiębiorca zapewnia, że fundamenty firmy są bardzo silne.

– To mocne marki, trafiliśmy w nowe trendy na rynku konsumpcyjnym, inne motywy kupowania alkoholu, nasze produkty tam gdzie nimi handlujemy, jak np. w Żabce, są top 3 najlepiej sprzedających się w tej kategorii, tylko skali nie ma właściwej – dopóki nie uzyskamy skali, nie będziemy mieli dystrybucji nie na poziomie 6-8% nie, jak w tej chwili, ale na poziomie 50% – czyli w co drugim sklepie w Polsce będzie można kupić nasze produkty, to wtedy uzyskana marża pozwoli na spłatę tych 200 mln zł zobowiązań czy bieżące funkcjonowanie przedsiębiorstwa. W branżach produkcyjnych jest bardzo często tak, że jest poziom sprzedaży, który nie wystarcza na pokrycie kosztów, ale gdy się ten poziom przekroczy, to te koszty stałe nie rosną już proporcjonalnie do wielkości obrotu i w pewnym momencie to się staje fabryką pieniędzy – tak było z Ambrą i Polmosem w Lublinie, gdy nimi zarządzałem, i tak może się stać z Manufakturą – zapewnia Palikot. 

Palikot z optymizmem patrzy w przyszłość

– Wspomniałem Państwu, że na poziomie sprzedaży, którą planujemy na 200 mln zł, ta firma w ciągu 5 lat jest w stanie nie tylko zwrócić dług ale także da zarobić tym, którzy zainwestowali w kapitał i uzyskać parametry finansowe, które zadowolą każdego każdego z tych, którzy zainwestowali kapitał w Manufakturę i spółki pochodne – przyznaje w nagraniu.

– Pytacie Państwo o wynagrodzenia pracownicze, dlaczego nie są płacone i są jeszcze zaległości, i dotyczą one nie tylko Manufaktury, choć w Manufakturze jeszcze jesteśmy w miarę na bieżąco, tylko w spółkach zależnych – oczywiście nie mamy środków, żeby za nie zapłacić, z tego to się wzięło wszystko. Wstrzymane jest od wielu miesięcy finansowanie zewnętrzne, kończymy rozmawiać z inwestorem strategicznym, czekamy na decyzję Państwa w sprawie postępowania układowego i chcę Państwa zapewnić, że w takim budżecie do końca roku pozycja rozliczenia się ze wszystkimi pracownikami jest pierwszą pozycją – jeśli zacznie się normalna działalność to przeznaczymy środki na wypłatę zaległych wynagrodzeń. Zdaję sobie sprawę z tego, że te wynagrodzenia, niezależnie od tego, na podstawie jakiej formy umowy i czy w Manufakturze czy spółkach, muszą być wypłacone. Kiedy? Najszybciej jak się da. Moim zdaniem taką datą graniczną jest „za miesiąc”, kiedy dojdzie do decyzji, czy układ został poparty przez wierzycieli, czy nie, i ostatecznie wpłyną pieniądze od inwestorów. Wydaje mi się, że w połowie listopada powinniśmy wszystkie zaległości i konsekwencje z tym związane wobec pracowników naprawić i wypłacić należne świadczenia – obiecuje.

– Za tę sytuację oczywiście Państwa i pracowników przepraszam – nikt nie brał tego pod uwagę parę miesięcy temu, bo nikt nie sądził, że dojdzie do takiego kryzysu, do jakiego doszło, ale na szczęście mamy plan restrukturyzacji, udało się obniżyć koszty z prawie 5 mln na 1800 tys. Zapytacie, dlaczego te koszty w takim razie były takie wysokie? Bardzo dużo z tych kosztów stanowiły koszty inwestycyjne – prowadziliśmy sieć sklepów Tenczynek Świeży, jak się wstrzymało finansowanie i my mieliśmy uzgodnionych już kilkadziesiąt lokalizacji, to niestety trzeba było zwolnić ludzi, to było 70 osób, trzeba było pozamykać umowy, część kosztów była związana z tym okresem inwestycyjnym. Firma inwestowała też w komunikację, żeby przygotować konsumentów, zapoznać ich z produktami, opowiedzieć o nich, przygotować dzięki temu szansę na podpisanie umów z kolejnymi klientami – to były budżety, których teraz nie realizujemy, nie prowadzimy komunikacji. Też było sporo inwestycji przez te wszystkie lata od 2018 r. i w ciągu tych 5 lat była cała masa inwestycji związanych ze zdolnościami produkcyjnymi: liniami do rozlewu, powiększeniem leżakowni itd. Procesy inwestycyjne na szczęście się kończą, pozyskaliśmy poprzez umowę z kraftowymi alkoholami możliwość dokończenia linii do wódki w Tenczynku, co obniży koszty, bo będzie tańsza możliwość rozlewu a z drugiej zwiększy możliwości produkcyjne i możliwość podpisania kontraktów z dużymi graczami, a przede wszystkim spowoduje, że zakończy się bardzo uciążliwy proces nadzorowania produkcji w pięciu zewnętrznych zakładach, jak to miało miejsce do tej pory – wyjaśnia Janusz Palikot.

Spółka Palikota ratowała się chwilówkami. Inwestor ujawnił liczby

  

 




Źródło

Warto przeczytać!  Podwyżki 2023. Ekstrawypłaty dla seniorów, nauczycieli i pracujących