Biznes

Pan Tomasz miał sporo aut na własnej posesji. Dostał gigantyczną grzywnę

  • 28 sierpnia, 2023
  • 7 min read
Pan Tomasz miał sporo aut na własnej posesji. Dostał gigantyczną grzywnę


„Weszli na podwórko sami, bez niczyjej zgody, bez obecności właściciela, otwierali wszystkie samochody, robili zdjęcia, z dwóch samochodów zostały skradzione kluczyki” – skarży się pan Tomasz z Róży Wielkiej. Jego żal jest tym większy, że w wyniku kontroli został ukarany grzywną – uwaga – aż 180 tys. zł. Ma to być według niego kara za zaparkowanie na własnej działce 18 samochodów. Pan Tomasz doniósł o sytuacji – w tym o kradzieży kluczyków – na policję, a kary nie zamierza płacić, liczy na korzystny dla siebie wynik odwołania. Ale czy ma rację?

Gigantyczna grzywna za parkowanie aut na swojej posesji: inspektorzy weszli na działkę, bo mogą

To nie do końca tak, jak wynika z doniesień medialnych – wyjaśnił WIOŚ w odpowiedzi na pytanie „Auto Świata”. Owszem, prawdą jest, że w związku z samochodami trzymanymi na posesji pana Tomasza nałożono na niego grzywnę w wysokości 180 tys. zł, ale wcale nie jest to kara za parkowanie tych samochodów.

Tak naprawdę „nalot” na działkę w miejscowości Róża Wielka przeprowadzili inspektorzy WIOŚ wraz z funkcjonariuszami służby celno-skarbowej oraz Centralnego Laboratorium Badawczego. Ta niezapowiedziana wizyta nie była zresztą przypadkiem, lecz interwencją – służby dostały zawiadomienie o licznych zaparkowanych samochodach w tym miejscu. Czy donos pochodził od sąsiadów, którym być może przeszkadzał rozmach i uciążliwość przedsięwzięcia, czy raczej od konkurencji pana Tomasza – nie wiemy.

Dość powiedzieć, że samochodów „zaparkowanych” na posesji doliczono się 31, a nie 18.

Nie jest też prawdą, że inspektorzy WIOŚ „wtargnęli” czy też włamali się na działkę i działali tam całkiem sami. Na miejscu był ojciec pana Tomasza, który wyjaśnił, że samochody należą do syna. Ten jednak, choć został zaproszony do asystowania inspektorom w kontroli, tego dnia na działce się nie pojawił.

Warto przeczytać!  WAŻNE! Jeden z największych banków na świecie oskrażany o manipulacje na rynku złota!

WIOŚ tłumaczy, że ma prawo do kontroli posesji bez względu na zgodę właściciela na podstawie ustawy o Inspekcji Ochrony Środowiska. Pozostaje pytanie: za co tak naprawdę ogromna kara finansowa?

Gigantyczna grzywna za parkowanie aut na swojej posesji: czy to samochody czy niebezpieczne odpady?

Co do parkowania większej liczby samochodów na własnym podwórku czy działce, nie jest to zabronione. Problem pojawia się w sytuacji, gdy są to pojazdy w kiepskim stanie.

Spośród 31 aut naliczonych na działce pana Tomasza inspektorzy WIOŚ 18 uznali za odpady. Odpad to, najogólniej rzecz biorąc, pojazd, który „nie rokuje”, jakkolwiek w przypadku pojazdów sprowadzanych z zagranicy przesłanką do uznania pojazdu za odpad mogą być wpisy w dokumentach potwierdzających np., że auto brało udział w wypadku, szkoda uznana została za całkowitą i z tej przyczyny ponowna rejestracja w kraju pochodzenia jest niemożliwa. Tak się czasem dzieje w przypadku samochodów sprowadzanych z USA, nawet jeśli z technicznego punktu widzenia można je naprawić. Przesłanką do uznania pojazdu za odpad może być też kombinacja złego stanu i braku odpowiednich dokumentów. Oddajmy głos przedstawicielowi WIOŚ:

Okazuje się przy tym, że nie są to samochody znajomych, a w każdym razie żaden znajomy pana Tomasza do tych pojazdów się nie przyznaje. Jak zeznał inspektorom pan Tomasz, pojazdy-odpady ujawnione na posesji pochodzą z okresu dwóch lat. A za co grzywną?

Warto przeczytać!  Samochody drożeją w ekspresowym tempie. Tyle średnio kosztuje nowe auto

Trzeba bowiem wiedzieć, że choć „skasowany” albo po prostu zużyty samochód można sobie bez ograniczeń kupić w dowolnym kraju należącym do UE, jeśli jednak jest to pojazd w stanie, który pozwala stwierdzić, iż jest to odpad, to bez odpowiedniej zgody przywieźć go do Polski nie wolno. Co innego samochód uszkodzony, a co innego odpad. To, że wiele samochodów sprowadzanych do Polski przez handlarzy jest w stanie „na granicy odpadu”, nie znaczy, że jest to legalne. Raz, drugi czy trzeci się uda, a w końcu się nie uda.

Gigantyczna grzywna za parkowanie aut na swojej posesji: czy to miejsce parkowania czy nielegalna stacja demontażu?

Trzeba wiedzieć też, że aby na swojej posesji rozbierać na części samochody wycofane z eksploatacji, spuszczać z nich oleje i inne płyny, trzeba mieć stację demontażu. Każdy może taką stację otworzyć, trzeba jednak wcześniej spełnić szereg wymogów. Jeśli stacji nie mamy, a zwozimy na swoją posesję samochodowy złom, który sukcesywnie rozbieramy, prosimy się o kłopoty. Na działce pana Tomasza w Róży Wielkiej w ogóle nie zarejestrowano nie tylko stacji demontażu, ale jakiejkolwiek działalności gospodarczej.

Warto przeczytać!  14. emerytura może być jeszcze wyższa. Politycy chcą zwiększyć liczbę uprawnionych

To oznacza, że kłopoty pana Tomasza nie skończą się na grzywnie w wysokości 180 tys. zł (wychodzi 10 tys. zł za każdy samochód uznany za odpad).

Złom w trawie, lewe tablice. Każdy tak robi, więc i ja mogę?

Prawdą jest, że używanie przypadkowych tablic rejestracyjnych to specjalność polskich handlarzy samochodami sprowadzających auta z krajów UE, tak jak i walające się po podwórku niezarejestrowane samochody w wątpliwym stanie to częsty widok. Tak można działać, ale tylko do czasu kontroli, którą może nam „załatwić” sąsiad zirytowany hałasem albo bałaganem, bądź też konkurencja.

Z pisma WIOŚ, które dotarło do redakcji „Auto Świat” wynika, że służby prowadzą jeszcze co najmniej jedno postępowanie w sprawie „bałaganu” na podwórku pana Tomasza. Skończy się ono być może kolejną grzywną i – zapewne – zobowiązaniem do posprzątania terenu.

Bo coś takiego jak „prywatne złomowisko” albo „nieoficjalna stacja demontażu” to działalność, która nie powinna mieć miejsca – jest nielegalna i przy odrobinie pecha bardzo kosztowna. A podejrzenia, że ktoś prowadzi takie przedsięwzięcie, mogą się pojawić choćby z powodu nonszalanckiego podejścia do dokumentów aut sprowadzanych z zagranicy.


Źródło