Świat

Paranoja Putina odbiega od sowieckich korzeni

  • 4 kwietnia, 2023
  • 7 min read
Paranoja Putina odbiega od sowieckich korzeni


Komentarz

Wielu z nas, którzy dorastali w Związku Radzieckim, znajduje w dzisiejszej Rosji ponure znajome cechy, w tym kwitnącą oficjalną paranoję opartą na mentalności oblężenia. Ale, jak mógłby powiedzieć Tołstoj, każdy paranoiczny reżim jest paranoiczny na swój sposób.

Wieloletni pogląd Putina na Zachód jako na cynicznego, transakcyjnego przeciwnika ma więcej wspólnego z ostrożnością szefa gangu w obliczu rywali niż z ideologiczną rywalizacją, która wciąż toczyła się nawet w ostatnich względnie wegetariańskich latach Związku Radzieckiego. Ale strach Putina przed własnym narodem grozi osiągnięciem stalinowskiej gorączki, nawet jeśli jeszcze nie do końca.

Aresztowanie reportera Wall Street Journal Evana Gershkovicha i zaostrzenie ograniczeń w podróżowaniu funkcjonariuszy reżimu to symptomy pierwszego z tych dwóch wzorców. Śmierć prowojennego blogera Maxima Fomina, którego pseudonimem był Vladlen Tatarski, oraz oficjalne postępowanie w sprawie zamachu bombowego, w którym zginął, jest wyraźną oznaką drugiego.

Z pozoru niedawne aresztowanie Gershkovicha, rzekomo za szpiegostwo, przypomina wydarzenie, które obserwowałem, gdy byłem jeszcze w szkole średniej — sagę o Nicholasie Daniloffie.

Daniloff, podobnie jak Gershkovich, syn rosyjskiego imigranta do USA, był na końcu swojej delegacji jako szef moskiewskiego biura US News and World Report w 1986 roku, kiedy został wrobiony przez sowieckiego kontakt, który wręczył mu kopertę zawierającą dokumenty niejawne. KGB natychmiast go aresztowało, dość przejrzyście, żeby można go było wymienić na oficera rosyjskiego wywiadu Giennadija Zacharowa, zatrzymanego kilka dni wcześniej w Nowym Jorku. Zarówno Daniloff, jak i Zacharow zostali jednocześnie zwolnieni do ambasad swoich krajów dwa tygodnie później.

Aresztowanie Gershkovicha wydaje się przebiegać według podobnego schematu. Kilka dni przed aresztowaniem Gerszkowicza przez rosyjski kontrwywiad, Stany Zjednoczone postawiły w stan oskarżenia i aresztowały Jewgienija Czerkasowa, który studiował w USA pod fałszywą tożsamością brazylijską. Wymiana więźniów z Zachodem nie jest dla Kremla Putina niczym nowym. Jeszcze w 2010 roku przyjął grupę rosyjskich „nielegalnych” z USA w zamian za cztery osoby skazane za szpiegostwo w Rosji, w tym Siergieja Skripala, którego Rosja próbowała później otruć w Wielkiej Brytanii; pod koniec zeszłego roku sprzedał amerykańską koszykarkę Brittney Griner, oskarżoną o przemyt niewielkiej ilości oleju konopnego do Rosji, za handlarza bronią Viktora Buta, który odsiadywał wyrok w USA.

Warto przeczytać!  Sceny z Izraela i Gazy odzwierciedlają zawiedzione nadzieje, ponieważ rychłe zawieszenie broni wydaje się mało prawdopodobne

Nie mogąc negocjować z Zachodem, gdzie przywódcy zrezygnowali z rozmów z nim i gdzie pojawił się konsensus, że ma być traktowany jak zbrodniarz wojenny, Putin najwyraźniej zaczął postrzegać zakładników jako jedyną dźwignię. Postrzega gotowość Zachodu do handlu jako dowód, że jego wrogowie kierują się tą samą logiką. To – i prawdopodobnie nie strach przed dezercjami w sowieckim stylu – podyktowało zaostrzenie ograniczeń w podróżowaniu dla rosyjskich pracowników rządowych, o czym poinformował w poniedziałek Max Seddon z „Financial Times”, na pierwszy rzut oka kolejny sowiecki powrót.

Od 2017 r. policja i inne organy ścigania mają zakaz podróżowania do większości krajów; spotykają się z ograniczeniami w opuszczaniu Rosji od początku wojny Putina z Ukrainą w 2014 roku. Już wtedy strach przed bezprawnymi aresztowaniami przez zachodnie służby specjalne był oficjalnym powodem ograniczeń. Ale teraz, gdy sportowcy i dziennikarze są w Rosji uczciwi, tak jak nigdy nie byli w Związku Radzieckim – sprawa Danilowa była niezwykle rzadka, ponieważ władze sowieckie wolały wydalić zachodnich reporterów, a nie więzić – każdy, kto pracuje dla reżimu, jest w oczach Putina , potencjalnego zakładnika, jeśli pozwolono mu podróżować na Zachód.

Dobrowolne dezercje są prawdopodobnie sprawą drugorzędną: ponad rok po rozpoczęciu obecnej fazy wojny na Ukrainie żaden wyższy rosyjski urzędnik ani egzekutor nie uciekł na Zachód, mimo że niektórzy z nich – zwłaszcza ci z majątkiem, gotówką i kontakty w krajach zachodnich — miały ku temu większe szanse niż ich sowieccy poprzednicy. Ryzyko takiego posunięcia przewyższa ryzyko związane z trzymaniem się reżimu, nawet jeśli ktoś nie wierzy w antyukraińską propagandę i pesymistycznie patrzy na przyszłość Rosji.

Warto przeczytać!  Dlaczego zdesperowani naukowcy zajmujący się koralowcami liczą na huragany

Wydaje się więc, że Putin nie podejrzewa nielojalności wśród urzędników. Od rozpoczęcia masowej inwazji na Ukrainę nie było pokazowych procesów zdrajców lub sabotażystów w przedsiębiorstwach państwowych, nie oskarżono o zdradę generałów, gubernatorów lub urzędników państwowych, a także nielicznych dysydentów wśród rosyjskiej elity — w szczególności Anatolija Czubajsa, weterana biurokracie, który był jednym z pierwszych promotorów Putina — pozwolono opuścić kraj. Słudzy reżimu jako grupa dostosowali się, a przynajmniej zamilkli, tak łatwo, że Putin nie miał powodu, by zaszczepić w nich strach. Zwykli Rosjanie to inna sprawa. Tylko w 2022 roku około 5000 osób zostało skazanych za „dyskredytowanie rosyjskich sił zbrojnych”, czyli za protestowanie w różnych formach, głównie na portalach społecznościowych, przeciwko inwazji. Niektórzy z nich otrzymali surowe wyroki całkiem zgodne ze stalinowską praktyką — na przykład jeden bloger został skazany na 8,5 roku więzienia. Mimo że większość opozycji politycznej została uwięziona lub zesłana, reżim nadal prowadzi bezwzględną wojnę nawet ze swoimi szeregowymi członkami. I chociaż prowojennej opozycji, która uważa Putina za zbyt miękkiego i zbytniego w niewoli jego skorumpowanej koterii, a także propagandzistom sprzymierzonym z armią najemników Wagnera, w dużej mierze pozwolono działać, każda z tych grup otrzymała potężny sygnał, że Kreml nie jest zainteresowany ich ochroną jako swoją. Zabójstwo działaczki nacjonalistycznej Darii Duginy w zeszłym roku i zabójstwo popierającego Wagnera milblogera Tatarskiego pokazują, że Kreml jest przynajmniej bardziej zainteresowany wykorzystaniem ich śmierci do celów propagandowych niż zapobieganiem im.

Ukrainka została oskarżona o wysadzenie Duginy bombą samochodową; w sprawie Tatarskiego 26-letnia mieszkanka Petersburga, Daria Trepova, została aresztowana za rzekome wręczenie Tatarskiemu statuetki wypełnionej materiałem wybuchowym przed spotkaniem z fanami w petersburskiej kawiarni należącej do założyciela armii najemników Wagnera Jewgienija Prigożyna . Trepova mówi, że została wrobiona. W każdym razie Narodowy Komitet Antyterrorystyczny Rosji, organ rządowy koordynujący działania antyterrorystyczne, szybko uznał ją za zwolenniczkę zdelegalizowanej Fundacji Antykorupcyjnej lidera opozycji Aleksieja Nawalnego. Rzeczywiście, nazwisko Trepowej można znaleźć w ujawnionej bazie danych zwolenników Nawalnego, których policja używała do nękania dysydentów.

Warto przeczytać!  Meloni i Macron ścierają się w sprawie języka dotyczącego aborcji na szczycie G7

Żadne z dotychczasowych działań reżimu nie można nawet w najmniejszym stopniu porównać z okropną skalą stalinowskich represji – i oczywiście nawet elity, a zwłaszcza wyżsi urzędnicy, nie byli od nich zwolnieni. Wydaje się jednak, że Putin chce pokazać narodowi, że może pójść tą drogą, jeśli napotka bardziej widoczny sprzeciw niż obecne sporadyczne, raczej nieśmiałe protesty antywojenne. Ultrapatrioci i ludzie wokół Prigożyna również mają powody do zmartwień: dla Putina tylko państwo i ludzie reprezentujący państwo reprezentują Rosję; wszyscy inni są automatycznie podejrzani, nawet jeśli czasami mogą być użyteczni. Jeśli paranoja Putina nie jest tak makabryczna jak paranoja Stalina, wydaje się beznadziejnie ponura na swój własny sposób. W książce dokumentującej jego karierę reportera z czasów zimnej wojny Nicholas Daniloff napisał: „Rosja sowiecka, którą poznałem, była znacznie bardziej złożona niż zwykły generator zła”. Wątpię, by ktokolwiek, kto jest odbiorcą postmodernistycznych improwizacji Putina na tematy z sowieckiej przeszłości, był równie optymistyczny.

Więcej z opinii Bloomberga:

• Nie odrzucaj propozycji zaprowadzenia pokoju przez Chiny. Wykorzystaj to: redakcja

• Epickie ambicje sojuszu chińsko-rosyjskiego: Hal Brands

• Jak czołowy dyplomata Tajwanu widzi świat: Nisid Hajari

Ta kolumna niekoniecznie odzwierciedla opinię redakcji lub Bloomberg LP i jej właścicieli.

Leonid Bershidsky, były felietonista Bloomberg Opinion Europe, jest członkiem zespołu Bloomberg News Automation Team. Niedawno opublikował rosyjskie tłumaczenia „Roku 1984” George’a Orwella i „Procesu” Franza Kafki.

Więcej podobnych historii można znaleźć na stronie bloomberg.com/opinion


Źródło