Filmy

Pięć horrorów do obejrzenia teraz

  • 24 maja, 2024
  • 6 min read
Pięć horrorów do obejrzenia teraz


Przesyłaj strumieniowo na Amazon Prime Video.

Czy kiedykolwiek powiedziałeś komuś: „Zabiłbym, żeby spędzić z tobą więcej czasu”? Bohaterowie gejowskiej komedii horroru Daniela Montgomery’ego często to mówią, co ma makabryczne, ale niespodziewanie delikatne i bardzo zabawne konsekwencje dla żywych i umarłych.

Film rozpoczyna się, gdy para gejów (Chase Williamson i Will Tranfo) melduje się w odosobnionej wynajmowanej nieruchomości. Tam para najlepszych przyjaciół-duchów — Jackson (Montgomery) i Taylor (Riley Rose Critchlow) — obserwuje, jak ich nowi goście jedzą, śpią i uprawiają seks. Ale zabawa szybko przybiera złowieszczy obrót, w przejmujący sposób odsłaniając kurtynę pokazującą, jak Jackson i Taylor nawiedzali dom i przypominając, że trauma nie zawsze opuszcza pokój, gdy robią to ludzie.

Montgomery, który napisał i wyreżyserował ten niskobudżetowy czarodziej, sprytnie balansuje między przerażaniem a szaleństwem w queerowej historii, która w równym stopniu opowiada o zjadliwych duchach, jak i o samotności tutaj i sprawczości w zaświatach. Obsada jest ogólnie dobra w przekazywaniu czarnego humoru, zwłaszcza w scenach, które sprawiają wrażenie całkowicie improwizowanych. Nie ma tu nic krwawego ani naprawdę przerażającego; bardziej prawdopodobne jest, że będziesz płakać niż krzyczeć, obserwując tych śmiertelników i duchy o wielkich sercach manewrujących w ich dziwacznym świecie liminalnym.

Jak wielu kelnerów, Kay (Khosi Ngema) i jej przyjaciel-gej Riley (Matthew Vey) pragną dobrze się bawić za grosze bogacza. Właśnie dlatego na jedną noc ukryli się w rezydencji na szczycie góry zadowolonego z siebie miliardera Pierce’a (Francis Chouler), gdy ich impreza dobiegła końca. Riley wychodzi, żeby porozmawiać o łupach, zostawiając Kay samą w domu przypominającym fortecę, gdy Pierce, a później jego dziewczyna (Alex McGregor), nieoczekiwanie wracają, rozpoczynając zaciekłą grę w kotka i myszkę, którą scenarzysta i reżyser Jem Garrard przedstawia makabrycznym zwrotem akcji do cholernej drogi przed wybuchowym finałem.

Warto przeczytać!  Koncepcyjne grafiki Deadpoola i Wolverine'a pokazują scenę przerywnikową w uniwersum Marvel Comics

Garrard kontynuuje swój poprzedni oryginał Tubi, nieśmieszną komedię grozy o wampirach kontra drag queen „Slay”, ze znacznie bardziej ekscytującą walką rozumu, tutaj pomiędzy bogatymi i nieposiadającymi. To, co mogło być ciężką metaforą 96-minutowego filmu, jest zamiast tego ciasnym thrillerem aspirującym do „Pasożyta”, którego siłą napędową są wspaniałe role Choulera (czarującego i złowrogiego) i Ngemy (nieustraszonego i wyrachowanego). Dla fanów filmów o inwazji na domy ten ma fajny akcent: wprowadzający są dobrzy.

Przesyłaj strumieniowo na Amazon Prime Video.

Młoda reporterka Na-young (Kim Bo-ra) odczuwa presję ze strony koreańskiej gazety, w której pracuje nad „napisaniem prowokacyjnej historii z nagłówkiem zawierającym przynętę na kliknięcia”, jak mówi jej redaktor. Osiąga sukces, gdy zaczyna relacjonować tajemnicze wydarzenia w starej części stacji kolejowej, gdzie zginęli ludzie i gdzie w ciemnościach torów zauważono dziecko. Gdy Na-young bada podatną na wypadki historię stacji, jej śledztwo prowadzi ją do walki z nadprzyrodzonymi klątwami i nawiedzeniami nieumarłych (oraz chciwymi redaktorami).

Hiroshi Takahashi, który jest współautorem filmu i autorem oryginalnego „Ringu”, przedstawia tutaj listę najlepszych hitów J-horroru: demoniczne małe dzieci, długo chowane urazy, a nawet studnia zła. Jednak to, czego filmowi Jeong Yong-ki brakuje w oryginalności, nadrabia w sumie przerażającą historią o duchach, która w ciągu szybkich 80 minut służy także jako przestroga przed niebezpieczeństwami tandetnego dziennikarstwa.

Warto przeczytać!  Viva Furiosa – długa, dzika droga do najbardziej szalonego filmu roku

Przesyłaj strumieniowo w serwisie Netflix.

„Wszędzie są starzy ludzie!”: takie ostrzeżenie i przesłanie polityczne przyświecają temu zgrabnemu, dystopijnemu thrillerowi autorstwa niemieckiego scenarzysty i reżysera Andy’ego Fetschera.

Film opowiada historię matki (Melika Foroutan) i jej dzieci (Bianca Nawrath i Otto Emil Koch), którzy wybierają się na wieś na wesele. Tam spotykają dziadka dzieci (Paul Fassnacht), który mieszka w zrujnowanym domu opieki, w którym brakuje personelu, a bez uśmiechu, pochyleni mieszkańcy wyglądają jak krąg maniaków. To nie jest dobry czas na bycie seniorem w Niemczech: krajem wstrząsnęła seria makabrycznych morderstw popełnionych przez osoby starsze w niewytłumaczalny sposób.

Chociaż scenariusz Fetschera przyjmuje pewne szaleńcze zwroty akcji, jest to swego rodzaju surowy film o zabójczych zombie, który jest także ostrym i uniwersalnym oskarżeniem współczesnej opieki nad osobami starszymi. Jednak nie jest to aż tak szczytne: są wiadra krwi i odwagi, wyjątkowo ognisty finał i, co najważniejsze, zemsta serwowana w seniorskim stylu.

Przesyłaj strumieniowo na Shudder.

Jestem w pewnym sensie fanem „Nocnej straży” (1994), pokręconego i dowcipnego, ale nierównego tonalnie thrillera psychologicznego Ole Bornedala o nocnym stróżu kostnicy (Nikolaj Coster-Waldau), który spotyka psychopatę (Ulf Pilgaard) terroryzującego Kopenhagę. (Ewan McGregor zagrał w amerykańskim remake’u z 1997 roku.)

Warto przeczytać!  Dyrektor odradzania jest „bardziej pewny” po ponownym uruchomieniu niż kiedykolwiek wcześniej

Coster-Waldau — lub dla fanów „Gry o tron” Królobójca Jaime Lannister — był sercem i duszą oryginału. Tutaj powraca jako Martin, wciąż porywający, w bardziej błyszczącej i wciąż nierównej tonalnie kontynuacji Bornedala. (Pilgaard i inny członek oryginalnej obsady, Kim Bodnia, również ponownie wcielają się w swoje role.)

Tym razem 22-letnia córka Martina, Emma (Fanny Leander Bornedal) jest studentką medycyny, która podejmuje nocną wartę i nadzoruje znacznie większą i ponurą kostnicę. Ciekawa, co przydarzyło się jej ojcu, kiedy tam pracował, Emma odwiedza skalpera, obecnie niewidomego i oszpeconego, żyjącego w ciemnościach w szpitalu psychiatrycznym. Ich spotkanie wyrusza w smutną i niepokojącą podróż w stylu „Milczenia owiec”, której konsekwencje stawiają Martina na celowniku.

Nie trzeba oglądać „Nocnej straży”, aby docenić zawarte w tym filmie rozważania na temat cierpienia, starzenia się i chorób psychicznych. Gorąco polecam ten film innym miłośnikom horrorów, którzy czekali 30 lat, aby dowiedzieć się, co stało się z Martinem po tym, jak jego dziwna nocna zmiana poszła do piekła.


Źródło