Filmy

Piękny, ale pełen wrażeń rustykalny wypad

  • 25 marca, 2024
  • 6 min read
Piękny, ale pełen wrażeń rustykalny wypad


Zgodnie z ogólną zasadą filmową, gdy grupa szczęśliwych weekendowiczów udaje się do leśnego domku, aby trochę odpocząć i zrelaksować się, na świeżym powietrzu czekają na nich makabryczne niespodzianki. Jednak w „Who By Fire” wszystkie horrory pochodzą z wnętrza domu – a dokładniej od samych ludzi, z których wiele najgorszych impulsów i niepewności wyzwala spokojne otoczenie. Dramatując osobliwy przypadek gorączki kabinowej z wnikliwą obserwacją człowieka i cierpliwym zmaganiem się z nieuchwytnym strachem, trzeci element narracyjny reżysera z Quebecu Philippe’a Lesage’a podkreśla jego zdolność do wyrzeźbienia na pozór horroru z codziennych dramatów domowych – potwierdzając go jako twórcę filmowego o znacznych wdzięk i odwaga.

Minęło sześć lat od ostatniego filmu Lesage’a, „Genesis” – długie oczekiwanie na jego wielbicieli, a wyselekcjonowany klub, pomimo dopracowania i rygoru pracy reżysera, wciąż w dużej mierze ogranicza się do festiwali. Pomimo jego talentów międzynarodowi dystrybutorzy nie przyjęli jeszcze Lesage’a w wielkim stylu, a nawet programiści festiwalu byli ostrożni: na tegorocznym Berlinale premiera „Who By Fire” miała miejsce w mniej znanej, skierowanej do młodych części festiwalu Generation 14plus, dziwne dopasowanie do imponującego filmu artystycznego, niezbyt skierowanego do młodych widzów, choć zasłużenie zdobył tam główną nagrodę jury. Może to zachęcić większą liczbę programistów i kupujących do zaryzykowania najnowszego oprogramowania Lesage, jeśli uda im się przetrwać jego długie, ale uzasadnione 160 minut czasu działania.

Warto przeczytać!  Isabella Rossellini odpowiada na recenzję „Blue Velvet” Rogera Eberta

O ile „Genesis” stanowiło pośrednią kontynuację przejmującego hitu Lesage’a z 2015 roku „The Demons”, „Who By Fire” odcina się od tej specyficznej sagi o dziecięcych niepokojach i pragnieniach, choć nie z wieloma jej motywami i zmiennymi nastrojami. Ani ze środowiskiem Pokolenia X, ponieważ Lesage po raz kolejny umieszcza swoją historię w pewnym momencie, który wydaje się być początkiem lat 90. XX w., bez telefonów komórkowych: Początkowe zbliżenie dłoni dwóch nastolatków, wolnych od urządzeń, gdy jeden ściska pamiętnik, a drugi niespokojnie wygładza sztruksy, podkreśla tę kwestię. Z tyłu samochodu Jeff (Noah Parker) siedzi niezręcznie pomiędzy swoim najlepszym przyjacielem Maxem (Antoine Marchand-Gagnon) i nad wiek rozwiniętą starszą siostrą Maxa, Aliochą (Aurelia Arandi-Longpré), w której Jeff żywi słabo skrywane zauroczenie. W towarzystwie ojca Maxa i Aliochy, nebbistycznego scenarzysty Alberta (Paul Ahmrani), cała trójka udaje się do odległego, rustykalnego domu starego kumpla i współpracownika Alberta Blake’a (Arieh Worthalter), niegdyś sławnego reżysera, który niedawno zaczął zajmować się filmami dokumentalnymi, po ukończeniu opuścił główny nurt wraz z życiem miejskim.

Dla początkującego filmowca Jeffa, którego przyjaźń z Maxem nie jest zbyt demonstracyjna, jest to wyprawa pełna nerwów, pełna okazji: po pierwsze, aby przenieść się do Aliochy i zrobić wrażenie na Blake’u. Ale Aliocha woli spędzać czas z dorosłymi – do których zalicza się także weteranka Hélène (Irène Jacob) i jej partner Eddy (Laurent Lucas) – podczas gdy afektowany macho Blake nie jest pod wrażeniem nikogo tak jak on sam. Jego ponowne spotkanie z Albertem, obecnie pracującym głównie w telewizji dla dzieci, wydaje się w dużej mierze pretekstem do wyniosłego porównywania ich osiągnięć; Albert bierze odwet, wymieniając niepowodzenia w życiu osobistym Blake’a, wśród nich syna, z którym był w separacji.

Warto przeczytać!  W obliczu załamania się rynku poszukujemy wysokiej jakości akcji, które możemy kupić

Niezgoda między mężczyznami nasila się w sposób zarówno drobnostkowy, jak i bardziej raniący, a jednocześnie pogłębia się cichsza przepaść między Jeffem i Maxem. Lesage wykazuje wnikliwe zrozumienie heteroseksualnej męskiej przyjaźni w całej jej bezczelnie zamaskowanej intymności, a jego film w napięciu skupia się na subtelnym przejściu od żartobliwej, biernej agresji do jawnej wrogości. Pierwszy z równych w doskonale nastrojonym i zrównoważonym zespole – po raz kolejny charakteryzującym się zręcznym podejściem Lesage’a do młodych wykonawców – występ Worthaltera jest jednocześnie hipnotyzujący i odpychający swoją pewną siebie energią alfa. Praktycznie widać, jak gorące rezerwy wewnętrznego gniewu Blake’a napierają na jego chłodną pozę.

Ale poza tym dzieje się tu wiele, od lekkomyślnych, czasem nierozważnych gestów Aliochy na rzecz niezależności seksualnej po los chorego psa, który przynosi ulgę Blake’owi w samotności i narzuconej sobie izolacji społecznej. W trzech oddzielnych scenach rozmów przy stole, rozgrywanych w precyzyjnie zaplanowanych, długich ujęciach, linie konfliktu w filmie w dziwny sposób łączą się ze sobą. Gdy noże wychodzą, DP Balthazar Lab przygląda się różnym rumieńcom lub zdziwionym twarzom, oświetlonym blaskiem świec, które z każdą minutą stają się coraz mniej przytulne. Nawet gdy udaje im się rozładować napięcie, sprawy posuwają się za daleko: w jednym z niezwykłych fragmentów scenografii zaraźliwie głupia, nowatorska płyta The B-52s „Rock Lobster” inicjuje grupowy taniec, który w rzeczywistości staje się praktycznie dziki. jego powalającą fizyczność.

Warto przeczytać!  Szokujący los Tiffany w finale trzeciego sezonu Chucky, o którym mówi Jennifer Tilly

Kiedy kabina nie może już pomieścić tego zderzenia ego i hormonów, grupa musi dosłownie wynieść to na zewnątrz – wywołując trzeci akt drapieżnych gier umysłowych, elementarnego niebezpieczeństwa i nieoczekiwanej straty w dziczy, która odkrywa nowe możliwości i tak już ekspansywnie napiętego scenariusza Lesage’a . Kamera laboratorium wchłania nasycone jesienne miedziaki i otaczającą je myśliwską zieleń lasu, ale widoki tutaj nie są całkowicie panoramiczne: każdy wysadzany klejnotami obraz natury niesie ze sobą milczącą groźbę rozkładu lub śmierci. Nadchodzi zima, nadchodzi dorosłość i starość. Pod koniec tej pięknej, niezwykłej historii o dorastaniu granica między dorosłymi a dziećmi wydaje się prawie nieistniejąca, ponieważ wszyscy jej bohaterowie patrzą na siebie z równą niepewnością, zastanawiając się, co się z nimi stanie.


Źródło