Polska

Pierwszy smak melasy Blackstrap

  • 24 marca, 2024
  • 5 min read
Pierwszy smak melasy Blackstrap


To była połowa lat pięćdziesiątych, wczesny poranek na farmie. Rzeki złota spływały po stosie naleśników na starym dębowym stole. Masło zbierało się coraz wyżej i spodziewałem się, że rozleje się na stary stół poznaczony uderzeniami topora. To była aberracja, ten dębowy stół. Dziadek siekał na nim grilla z pestek, a stopy z głową dzika podtrzymywały ten stół. Wieprze na stole; świnie poniżej, w sumie miejsce na dobre jedzenie.
Kiedy patrzyłam na naleśniki, moja Babcia polała je melasą z czarnego paska. Lepki, błyszczący mahoń sączył się w złoto. Smakował słodko i słono i przywodził na myśl pole trzciny cukrowej. Takie jest moje pierwsze wspomnienie o melasie z czarnego paska.
Naleśniki maczane w maśle i melasie z czarnego paska zapoczątkowały wiele przygód na farmie, na której miały miejsce inne. Pierwszego okonia złowiłem na farmie Dziadka. Złapano go na tani, plastikowy kołowrotek Zebco. Niedaleko odbyłem swój pierwszy lot samolotem, wpadając na trawiaste pastwisko w niebo Gruzji. Widziałem tam moją pierwszą rolniczą pompę benzynową. Tuż obok byłam świadkiem pierwszej przemocy pomiędzy dorosłymi mężczyznami. Wujek, znany z picia, rzucił nóż na mojego tatę. Nie można zapominać o takich rzeczach.
Kolejna pierwsza okazała się szokująca. Widziałem, jak dziadek zarzynał krowę. Bez szczegółów. Najlepiej ruszaj się. Na tej farmie doznałem pierwszego poważnego skaleczenia. Wspinając się na budynek gospodarczy, uniosłem się cztery stopy nad ziemią, gdy moja lewa ręka – szukając chwytu – wylądowała na biznesowym końcu gwoździa. Przebiło moją dłoń. Wtedy popełniłem drugi błąd. Puściłem, zawisłem na sekundę, po czym gwóźdź rozerwał mi dłoń. Do unieruchomienia mnie potrzeba było ośmiu ludzi, podczas gdy mężczyzna nazwiskiem Penny Doc zaszył ranę 58 szwami.
Oprócz zarżniętych krów i zakrwawionej ręki, inne wspomnienia przebiegają przyjemniej. Grałem tam swój pierwszy mecz baseballu z przyjaciółmi, którzy mieszkali na farmie. Nie używaliśmy stosów krów jako podstaw. Użyliśmy kamieni. I używaliśmy kamieni do homerunowych bitew derbowych, przewracając je przez linię energetyczną za pomocą rękojeści topora. Nie mieliśmy pieniędzy na kije i piłki baseballowe, ale to nas nie powstrzymało. Synowie Południa, toczyliśmy wojnę z gniazdami os, powalając je… kamieniami, oczywiście. Wojna os – kolejna pierwsza.
Jeszcze jeden pierwszy. Powyżej drogi mieszkał człowiek uważany za szaleńca. Wiedzieliśmy po prostu, że wyskoczy z przybudówki i nas załatwi. O zachodzie słońca siedzieliśmy na werandzie Sweetie Boya i wyobrażaliśmy sobie na wszystkie sposoby, na jakie nas zabije. Jak się okazało, nigdy go nie widziałem.
Kolejna nowość… Pierwszy i jedyny raz, kiedy zbierałam jajka. Któregoś ranka babcia wysłała mnie do kurnika. Kiedy sięgnąłem pod kurę, przez szczelinę w deskach wysunął się czarny wąż. Co gorsza, jajka były brudne i wiesz, co mam na myśli.
Jakie wtedy było proste życie. Co za radość. Każdą minutę, jaką mogliśmy, spędzaliśmy na świeżym powietrzu, poza jedzeniem stosów naleśników. Wspominam tamte czasy i żałuję. Naprawdę. Żyjemy teraz w takim sztucznym czasie. Reklamy telewizyjne przedstawiają różne rasy, żartując, jakby znały się od zawsze, choć wiemy, że są to sceny wyreżyserowane. Za moich czasów naprawdę spędzaliśmy razem czas na posiłkach, pracy i zabawie. I te wszystkie lata później – śmiem twierdzić, że 65 – nadal jesteśmy przyjaciółmi. A to przygotowuje grunt pod pierwszy finał.
Gdzieś zagubiony w czasie znajduje się stary film Super 8 mm, który tata nakręcił w latach pięćdziesiątych XX wieku swoim aparatem Bell & Howell. To pierwszy film, w którym gram z kolegami z drużyny, nie w piłkę nożną w szkole średniej, ale w baseball. Miałem dziewięć lat. Przyjaciele z dzieciństwa Sweetie Boy, Joe Boy, Jabe i ja składamy ręce na rączce topora, żeby zobaczyć, kto uderzy pierwszy. Mamy na sobie kurtki, ale zimno nam nie przeszkadza.
Nie pamiętam, kto pierwszy uderzył, ale wiem jedno: te dni były najlepsze w moim życiu i wciąż za nimi tęsknię. Niektórzy będą dyskredytować te dni, tak jak niektórzy będą dyskredytować prawie wszystko, ale te dni były szczere i prawdziwe i zawsze byliśmy tam dla siebie. I nadal jesteśmy.

Warto przeczytać!  Dwa decydujące czynniki, które Walia musi wykorzystać, aby pokonać Polskę i awansować na Euro 2024

Pochodzący z Gruzji Tom Poland pisze cotygodniową kolumnę o Południu, jego mieszkańcach, tradycjach, stylu życia i kulturze oraz często przemawia do grup na Południu. Gubernator Henry McMaster nadał Polsce najwyższe odznaczenie cywilne Karoliny Południowej, Order Palmetto, stwierdzając: „Jego praca jest wyjątkowa w skali stanu”. Prace Polski ukazują się w książkach, magazynach, czasopismach i gazetach na całym Południu.


Źródło