Świat

Pilot z RPA znalazł pod swoim siedzeniem jadowitą kobrę i wylądował awaryjnie | Wiadomości ze świata

  • 6 kwietnia, 2023
  • 4 min read
Pilot z RPA znalazł pod swoim siedzeniem jadowitą kobrę i wylądował awaryjnie |  Wiadomości ze świata


Pilot w RPA wykonał pospieszne awaryjne lądowanie po odkryciu bardzo jadowitej kobry ukrywającej się pod jego siedzeniem.

Na tym zdjęciu dostarczonym przez Briana Emmenisa ludzie zaglądają do wnętrza samolotu na lotnisku Welkom w Welkom w Południowej Afryce, szukając jadowitego węża, którego pilot znalazł ukrywającego się pod jego siedzeniem w powietrzu, poniedziałek 3 kwietnia 2023 r. (AP)
Na tym zdjęciu dostarczonym przez Briana Emmenisa ludzie zaglądają do wnętrza samolotu na lotnisku Welkom w Welkom w Południowej Afryce, szukając jadowitego węża, którego pilot znalazł ukrywającego się pod jego siedzeniem w powietrzu, poniedziałek 3 kwietnia 2023 r. (AP)

Rudolf Erasmus miał czterech pasażerów na pokładzie lekkiego samolotu podczas poniedziałkowego lotu, kiedy poczuł „coś zimnego” przesuwającego się po jego dolnej części pleców. Zerknął w dół i zobaczył głowę dość dużej kobry przylądkowej „cofającej się pod siedzeniem” – powiedział.

„To było tak, jakby mój mózg nie wiedział, co się dzieje” – powiedział The Associated Press.

Przeczytaj także: Pijany Szwed molestuje stewardessę IndiGo, napada na współpasażera

Poświęciwszy chwilę na opanowanie, poinformował pasażerów o śliskim pasażerze na gapę.

„Nastąpiła chwila pełnej zdumienia ciszy” – powiedział. Wszyscy zachowali spokój, zwłaszcza pilot.

Erasmus wezwał kontrolę ruchu lotniczego o pozwolenie na awaryjne lądowanie w miejscowości Welkom w środkowej Afryce Południowej. Nadal musiał lecieć przez kolejne 10 do 15 minut i wylądować samolotem z wężem zwiniętym u jego stóp.

„Ciągle patrzyłem w dół, żeby zobaczyć, gdzie to jest. Było wesoło pod siedzeniem” – powiedział Erasmus. „Nie boję się węży, ale normalnie się do nich nie zbliżam”.

Warto przeczytać!  Turcja podtrzymuje strategię obronną NATO nad cieśninami w obliczu impasu ze Szwecją

Brian Emmenis, który pracuje w stacji radiowej Welkom Gold FM i jest również ekspertem w dziedzinie lotnictwa, otrzymał telefon z prośbą o pomoc. Zadzwonił do straży pożarnej i ratunkowej, która wysłała ratowników i tresera węży na spotkanie z samolotem na lotnisku. Emmenis był pierwszy na miejscu zdarzenia i widział, jak wszyscy wysiadają, „wyraźnie wstrząśnięci”, powiedział Emmenis, ale wszyscy bezpieczni dzięki Erasmusowi.

„Zachował spokój i wylądował tym samolotem ze śmiertelnie jadowitym Cape Cobra zwiniętym pod jego siedzeniem” – powiedział Emmenis.

Kobry przylądkowe są jednym z najniebezpieczniejszych gatunków kobr w Afryce ze względu na siłę ich jadu.

Dramat biednego pilota jeszcze się nie skończył.

Johan de Klerk, handlarz wężami z Welkom, wraz z zespołem inżynierów lotniczych przeszukiwali samolot przez większą część dwóch dni, ale nadal nie znaleźli kobry do środy i nie byli pewni, czy wymknęła się niezauważona.

Firma inżynierska, dla której pracuje Erasmus, chciała odzyskać swój samolot w mieście Mbombela w północnej Afryce Południowej. Musiał więc lecieć nim z powrotem do domu, w 90-minutową podróż z możliwością, że kobra wciąż była na pokładzie.

Warto przeczytać!  Północny Atlantyk doświadcza „całkowicie bezprecedensowej” morskiej fali upałów

Nic dziwnego, że jego pasażerowie postanowili poszukać innego sposobu na powrót do domu.

Tym razem Erasmus przedsięwziął pewne środki ostrożności: miał na sobie grubą zimową kurtkę, jak powiedział, owinął siedzenie kocem, aw kokpicie miał gaśnicę, puszkę środka odstraszającego owady i kij golfowy w zasięgu ręki.

„Powiedziałbym, że jestem w stanie najwyższej gotowości” — powiedział Erasmus.

Kobra nie pojawiła się ponownie podczas tego lotu, a samolot został teraz całkowicie rozebrany, ale nadal nie ma śladu węża, powiedział Erasmus.

Teoria mówi, że znalazła się na pokładzie, zanim Erasmus i jego pasażerowie wystartowali na początku podróży z miasta Worcester w prowincji Western Cape, gdzie kobry przylądkowe zwykle występują w Afryce Południowej. Mógł wydostać się w Welkom lub nadal ukrywać się gdzieś głęboko w samolocie.

„Mam nadzieję, że znajdzie dokąd pójść” — powiedział Erasmus. „Tylko nie mój samolot”.


Źródło