Podróże

Po raz kolejny przypominam sobie, jak młody jest ten kraj w niektórych miejscach – The Irish Times

  • 5 czerwca, 2023
  • 9 min read
Po raz kolejny przypominam sobie, jak młody jest ten kraj w niektórych miejscach – The Irish Times


Wjechałem na autostradę międzystanową 5 i pojechałem prosto, a raczej minąłem stolicę Oregonu, Portland. Pewnie moja strata, ale po prostu nie widziałem powodu, by zagłębiać się w inne miasto, więc jechałem dalej, przeskakując most Oregon-Waszyngton, który wykorzystuje wyspę Hayden pośrodku rzeki Columbia jak szkocką. placu, aby dostać się na drugą stronę – czyli stan Waszyngton. Nie miałem pojęcia, dokąd idę, nie mówiąc już o tym, dlaczego, więc po prostu pozwoliłem, by droga mnie poniosła. Tak też się stało, w miejscu o nazwie Longview, gdzie moją uwagę przykuła masowa eksploatacja drewna na brzegach potężnej rzeki Columbia, która na tym etapie zbliża się do jej ujścia do Pacyfiku. Począwszy od północnej Kalifornii, gospodarcze znaczenie drewna dla całego północno-zachodniego Pacyfiku stawało się coraz bardziej oczywiste. Po pierwsze i najbardziej zauważalna dla mnie była rosnąca liczba ciężarówek z drewnem na drogach, dużych, długich ciężarówek wiozących długie pnie drzew do tartaków. Potem oczywiście zaczęły się mnożyć młyny, przerabiając tarcicę na drewno budowlane, przetwarzając drewno na papier lub, a jest tego dużo, rozdrabniając korę na ściółkę ogrodową.

W Longview olbrzymie wydobycie drewna odbywało się wzdłuż wschodniego brzegu rzeki, czyli po stronie Waszyngtonu. Liczący może trzy kilometry zakład był kiedyś jednym podmiotem pod względem własności firmy, ale po sprzedaniu i rozbiciu jest teraz domem dla kilku korporacji – między innymi Weyerhaeuser, Nippon Dynawave i North Pacific Paper. W dolnej części kompleksu znajduje się ogromny betonowy fartuch zawierający tysiące surowych bali ułożonych w wielkie stosy, wszystkie czekające na obróbkę. Poruszając się po kompleksie, drewno jest stopniowo przekształcane w przetworzone drewno, nadające się do budowy domów, mebli itp., lub jest rozdrabniane na arkusze sklejki, tak zwanej tutaj płyty OSB, która wydaje się być wszechobecna w amerykańskim budownictwie, lub po prostu rozdrobniony.

Wzdłuż działki biegnie tor kolejowy z ostrogami prowadzącymi do niego. Jadę drogą, kiedy widzę znak do Visitor Center i wchodzę. Niestety, centrum nie istnieje od lat, ale nikt nie zadał sobie trudu, aby zdjąć szyld. Jednak Sue i Marci, dwie recepcjonistki, które są moimi osobistymi przewodnikami po centrum dla osób niebędących gośćmi, wyjaśniają historię tego miejsca i to, co się tam dzieje. Sue chce wiedzieć, dokąd jadę, więc mówię jej, że na północ, może wzdłuż wybrzeża. Zdecydowanie zaleca, abym zawrócił i przejechał przez ujście mostu Columbia River na początku kompleksu, co zabierze mnie z powrotem do Oregonu, pojadę do Astorii, a stamtąd z powrotem do Waszyngtonu. „To znacznie lepsza droga. Inna droga [which is the way I was going] jest wąski i kręty. A te dwa mosty są niesamowite”.

Warto przeczytać!  Szukasz słońca? Najlepsze europejskie destynacje na najbardziej słoneczną wiosnę

Niesamowite bity są wąskie i kręte każdego dnia, a most Lewisa i Clarka w Longview jest całkiem niesamowity, podobnie jak ten w Astorii. Kiedy został zbudowany w latach trzydziestych XX wieku, był najdłuższym przęsłem mostu wspornikowego w USA. Ma 800 metrów długości i wznosi się 64 metry nad rzeką. Jedną dobrą rzeczą w jej przekraczaniu jest to, że mam dobry widok na skład drewna. . . których ochroniarz zepsuty sport przy wejściu nie pozwolił mi sfotografować. Drugi most, Astoria-Megler, rozciąga się okrakiem u ujścia rzeki i ma cztery mile (6,7 km) długości i znajduje się 61 metrów nad wodą poniżej. Został otwarty w 1966 roku, jest najdłuższym nieprzerwanym mostem kratownicowym w Ameryce i uzupełnia Trasę 101, która biegnie w zasadzie nieprzerwanie od Los Angeles do Seattle.

Wcześniej tego dnia sprawdziłem inny most, również piękny, ale raczej inny. Jadąc od jeziora Odell w górach Oregonu z powrotem w kierunku wybrzeża, droga prowadziła przez małe miasteczko Lowell, gdzie po raz kolejny przypomniałem sobie, jak młody jest ten kraj. Most do Lowell przecina zbiornik i ma zadaszony most wykonany z drewna. Jest raczej malowniczy i pochodzi z 1907 roku, kiedy samo Lowell miało wówczas zaledwie około 50 lat jako osada. W połowie XIX wieku 1000 osadników, wozów mężczyzn, kobiet i dzieci z Idaho, zgubiło się w dolinie Willamite podczas próby wędrówki do Oregonu. W końcu zostali odnalezieni przez ratowników i zamiast iść dalej, postanowili zapuścić korzenie w miejscu, w którym ich ślad przecinał rzekę Willamite, w miejscu, w którym obecnie znajduje się Lowell. Byli rolnikami produkującymi na własne potrzeby i drwalami. Jeden z nich, Amos Hyland, również prowadził prom przez rzekę i dobrze sobie radził, ponieważ coraz więcej ludzi kierowało się na zachód i musiało korzystać z jego usług, ale tak wielu skarżyło się na jego honorarium, że ostatecznie zbudowano pokryty drewnem most i zaprojektowano mocny wystarczająca do obsługi dużego ruchu związanego z pozyskiwaniem drewna. Został odbudowany w 1953 roku, kiedy został podniesiony, aby chronić go przed zatopieniem przez nowy zbiornik, który był wówczas w budowie.

Warto przeczytać!  10 miejsc do podróży, które przypominają popularne miejsca w Europie, ale są znacznie tańsze

Dziś młodzi chłopcy i ojcowie łowią ryby zza krytego mostu, dawno temu ominiętego przez nową konstrukcję, a teraz opowiadającego własną historię i historię karawany XIX-wiecznych osadników, którzy zabłądzili. Parkują swoje lśniące pick-upy na parkingu niedaleko miasteczka Lowell, obecnie turystycznej miejscowości z uroczymi sklepikami i zachowanymi budynkami. Niektórzy ze starszych korzystających ze słonecznego dnia usłyszą od dziadków historię osadników z Idaho, ich przodków.

Historia otwierania się na zachód pojawia się ponownie, gdy zjeżdżam z wielkiego mostu Kolumbii w Astorii. Znak skierowany w prawo zaleca odwiedzenie Dismal Nitch, co brzmi przezabawnie, ale niezbyt zachęcająco. Skręcam w lewo, gdzie następny znak oznacza Cape Disappointment, który nie wydaje się dużo lepszy niż Dismal Nitch. Jestem teraz na szlaku Lewisa i Clarka i szybko znajduję się w małym miasteczku rybackim Ilwaco. Rząd drewnianych i pokrytych gontem budynków stoi naprzeciw portu pełnego średniej wielkości komercyjnych trawlerów i sportowych łodzi rybackich oferujących zupę rybną i tym podobne, ale jest zamknięty, ponieważ jest wtorek. Co naprawdę jest rozczarowaniem. Jednak Olde Town Trading Post and Cafe jest otwarta i tam pani, która ją prowadzi, Luanne Hanes, rozmawia ze mną i mówi, że naprawdę muszę odwiedzić Park Stanowy Cape Disappointment. Tak robię i okazuje się, że jest to najpiękniej rozplanowany i utrzymany park stanowy, z jakim się spotkałem – do tego stopnia, że ​​biwakuję tam trzy noce i spędzam większość całych dwóch dni w kawiarni Luanne, która jest przytulna, serwuje świetną kawę i domową zupę i, co najważniejsze, ma WiFi.

W 1803 roku Stany Zjednoczone kupiły od Francji Luizjanę za 15 milionów dolarów. Ówczesna Luizjana miała powierzchnię około 828 000 mil kwadratowych rozciągającą się od Nowego Orleanu na północ i północny zachód, obejmującą około 14 dzisiejszych stanów, w całości lub w części, aż po Montanę – innymi słowy, w zasadzie całe środkowe Stany Zjednoczone. Kapitanowie Meriweather Lewis i William Clark byli dwoma oficerami wysłanymi po zakupie przez prezydenta Thomasa Jeffersona, aby poprowadzili ekspedycję odkrywczą przez Amerykę na północny zachód, a szlak, oferta turystyczna, zasadniczo obejmuje ich podróż. Cape Disappointment został tak nazwany przez wcześniejszego angielskiego odkrywcę, kapitana Johna Mearesa. W 1788 roku okrążył cypel od strony Pacyfiku w poszukiwaniu ujścia Kolumbii i sądził, że wpłynął do kolejnej zatoki, a nie do ujścia rzeki. Stąd jego rozczarowanie. Zbliżając się od strony lądu, Lewis i Clark byli jednak dalecy od rozczarowania i wyryli datę swojego znaleziska 18 listopada 1805 na tee pniu. Najwyraźniej to Lewis ukuł pamiętny opis małej zatoki przy ujściu rzeki, w miejscu, w którym dziś przecina się jej ujście. Uwięziony tam przez burzę przez sześć dni, najwyraźniej odrzucił to później jako „ta ponura mała dziwka”.

Warto przeczytać!  Poznaj indyjski raj na ziemi

Dziś po obu stronach ujścia rzeki dwa stany, Oregon i Waszyngton, utworzyły parki stanowe, które w pełni wykorzystują morze, krajobraz i historię odkryć. Mój pobyt był po stronie Waszyngtonu, a park stanowy Cape Disappointment jest naprawdę fantastyczny – 231 miejsc na kampery, namioty, a także kilka jurt, wszystkie rozrzucone na rozległym obszarze piaszczystych pagórków, skupisk sosen i trawiastych obszarów do zabawy, plus toalety i prysznice z ciepłą wodą. Możesz spacerować wzdłuż wielkich piaszczystych plaż lub samego parku, albo rozpalić ognisko, gdy słońce umiera, usiąść tam ze szklanką czegoś i pić w pięknie tego wszystkiego. Słuchanie odgłosów natury – cichego szumu fal umierających na plaży, wiatru szeleszczącego drzewami i śpiewu ptaków – jest tak kojącą radością. Drugiego ranka, gdy się obudziłem, patrzyłem, jak szop pracz człapie w zaroślach. Powiedziałbym, że spodobałoby się to nieżyjącemu już Michaelowi Vineyowi.

Następne miejsce, ale jedno dla mnie, było zajęte przez dwóch łagodnych Kanadyjczyków, Willa i Cindy z Calgary, oraz ich żądne przygód podróżujące koty, Jasper i Trixy. Odbyliśmy wiele łatwych rozmów w ciągu kilku dni, ponieważ koty polowały na myszy, a ich spokojne zachowanie i swobodne rozmowy zaostrzyły mój apetyt na Kanadę, która jest tuż obok.

Peter Murtagh podróżuje motocyklem z Ziemi Ognistej, na krańcu Ameryki Południowej, na Alaskę, na szczyt Ameryki Północnej, i pisze tutaj regularnie. Możesz też przeczytać jego blog i podążaj za nim Świergot, Facebook I Instagram




Źródło