Po roku wojny na Rosjan w Gruzji patrzy się z podejrzliwością
TBILISI, 16 lutego (Reuters) – Pierwszego dnia rosyjskiej inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku Nikołaj Kirejew siedział ze swoim trzyletnim synem i płakał, czytając wiadomości.
„Tego wieczoru zdecydowałem, że to oczywiste, że musimy opuścić kraj tak szybko, jak to możliwe”, powiedział Kirejew, który pochodzi z Moskwy, w rozmowie z Reutersem w swoim nowym domu w stolicy Gruzji, Tbilisi, gdzie otworzył księgarnię skierowane do rosyjskich zesłańców.
Kirejew jest jednym z setek tysięcy Rosjan, którzy przesiedlili się do Gruzji po inwazji w lutym i ogłoszeniu we wrześniu „częściowej mobilizacji” w Rosji.
Według gruzińskiego ministerstwa spraw wewnętrznych na dzień 1 listopada w kraju, który liczy 3,7 mln mieszkańców, przebywało 112 tys. Rosjan.
Emigranci spotkali się z mieszanym przyjęciem w Gruzji, kraju, który ma głębokie historyczne powiązania ze swoim północnym sąsiadem, który spędził prawie dwa stulecia jako część Imperium Rosyjskiego i Związku Radzieckiego.
Najnowsze aktualizacje
Zobacz jeszcze 2 historie
Podczas gdy emigranci pomogli Gruzji, wraz z sąsiednią Armenią – innym popularnym celem antywojennych Rosjan – wśród najszybciej rozwijających się gospodarek na świecie, wielu Gruzinów patrzy na nie z podejrzliwością. Rosnące ceny mieszkań w Tbilisi, napędzane napływem Rosjan, tylko pogarszają sytuację.
„To nie są nasi przyjaciele, to nasi wrogowie” – powiedział Lado Kikinadze, 29-letni gruziński student. – Ale oni tu robią interesy i chcą się z nami napić. To dziwne.
Gruzińska opinia publiczna jest w przeważającej mierze proukraińska, a antyrosyjskie graffiti jest wszechobecne na ulicach Tbilisi. Partie opozycyjne wezwały do wprowadzenia reżimu wizowego w celu ograniczenia liczby rosyjskich przyjazdów.
„NIEZBYT PRZYJAZNY”
„Są radykałowie” – powiedział Gleb Kuzniecow, biznesmen pochodzący z Petersburga. „A może nie radykałowie, ale ludzie, którzy generalnie nie są zbyt przyjaźnie nastawieni do obcokrajowców i którzy nas unikają”.
Kuzniecow powiedział, że jego sklep z rękodziełem stał się celem fali negatywnych recenzji w Google, a drzwi pokryte były antyrosyjskimi naklejkami.
Dla niektórych Gruzinów nowo przybyli Rosjanie są bardzo niemile widziani, biorąc pod uwagę najnowszą historię.
W latach 90. Moskwa wspierała separatystów w gruzińskich regionach Abchazji i Osetii Południowej, wydalając etniczną ludność gruzińską z tych regionów.
W 2008 r. druga krótka wojna z Rosją o status separatystycznych regionów scementowała spuściznę goryczy. Według raportu Organizacji Narodów Zjednoczonych z 2021 r. około 280 000 Gruzinów pozostaje uchodźcami we własnym kraju.
Ponieważ w Tbilisi mieszkają tysiące Rosjan, wygnańcy wyrzeźbili sobie własne tereny, gromadząc się w barach, sklepach i kawiarniach, do których przychodzi niewielu miejscowych i mówi się trochę po gruzińsku.
Podobnie język rosyjski jest mniej powszechny w Gruzji niż w innych byłych republikach radzieckich, co wzmacnia podziały między nowo przybyłymi a długoletnimi tubylcami.
Właściciel księgarni Kireev, który powiedział, że uczy się gruzińskiego, powiedział, że Gruzini stanowią mniej niż 10% jego klientów.
„To bardzo trudne, ponieważ nie znamy języka gruzińskiego, próbujemy się go nauczyć. Ale ponieważ ta bariera językowa (istnieje), dość trudno jest się w nią zagłębić”.
Zgłaszanie przez Reuters; Montaż przez Alexa Richardsona
Nasze standardy: Zasady zaufania Thomson Reuters.