Świat

Podczas gdy Izrael sieje głód, walczę o wyżywienie mojego dziecka w Gazie | Gaza

  • 12 lipca, 2024
  • 9 min read
Podczas gdy Izrael sieje głód, walczę o wyżywienie mojego dziecka w Gazie | Gaza


Miasto Gaza – Moja córka Lya miała niecałe siedem miesięcy, gdy rozpoczęła się wojna Izraela w Strefie Gazy.

Urodziła się 19 marca 2023 r., dwa lata po ślubie z moim mężem Mohammedem. Nie było łatwo zajść w ciążę i byliśmy przeszczęśliwi, że mamy Lyę. Od tych wczesnych dni noworodka starannie rozważałam wszystko, czego Lya będzie potrzebować, od ubrań po zabawki, a później eksperymentowałam z przepisami na jedzenie, które ją odżywi. Przez sześć miesięcy byłam nieugięta w kwestii karmienia piersią, zanim wprowadziłam stałe pokarmy, chcąc, aby Lya skorzystała z mojego mleka, gdy będzie rosła i rozwijał się jej układ odpornościowy.

Jako pracująca matka spędzałam prawie osiem godzin dziennie z dala od Lyi. Po pracy spieszyłam się do domu, aby spędzić czas z córką.

Potem, 7 października, wybuchła wojna. Przeżyłam jedną wojnę za drugą, ale tym razem byłam matką, której ostrożność i staranne planowanie miały zostać wystawione na bolesną próbę.

Prawie natychmiast Izrael zablokował dopływ żywności, wody, paliwa i prądu do Strefy Gazy.

Zapasy zaczęły się kończyć, a ceny rosły.

Mohammed i ja martwiliśmy się o Lyę. Skąd weźmiemy nasze płatki śniadaniowe i mleko modyfikowane, pieluchy i inne niezbędne rzeczy?

Zebraliśmy kilka puszek mleka modyfikowanego i kaszki dla niemowląt, ale martwiłam się, czy to wystarczy, czy znajdziemy więcej. Byłam przytłoczona niepokojem. Lya rosła, a jej apetyt tylko wzrastał.

Wkrótce musieliśmy podjąć trudną decyzję. Aby rozciągnąć jej jedzenie na jak najdłuższy czas, zmniejszyłam posiłki Lyi z trzech do dwóch porcji płatków zbożowych dziennie, a także jej mleko modyfikowane z trzech porcji do około jednej – brak gazu, prądu i czystej wody uniemożliwiał nam bezpieczne przygotowanie i przechowywanie – podczas gdy ja kontynuowałam karmienie piersią.

[Courtesy of Noor Alyacoubi]
Jedzenie, na którym Noor i jej rodzina polegają od miesięcy, oraz ich torby ratunkowe [Courtesy of Noor Alyacoubi]

„Kochanie, nie mam wyboru”

Jeszcze przed wojną dostęp do czystej, bezpiecznej wody miał zaledwie 4 procent mieszkańców Gazy.

W pierwszych dniach toczącej się wojny woda stała się jeszcze bardziej deficytowa.

W listopadzie musieliśmy racjonować wodę dzieloną między 31 członków rodziny, w tym moich teściów i innych przesiedleńców szukających schronienia w naszym budynku mieszkalnym w mieście Gaza. Każda osoba mogła zużywać tylko około pół litra (pół kwarty) wody dziennie, aby oszczędzać nasze zapasy.

Warto przeczytać!  Absolwent Kolumbii lekceważy Alma Mater i przekazuje 260 milionów dolarów izraelskiemu uniwersytetowi

My, dorośli, rozumieliśmy, dlaczego jesteśmy spragnieni, ale mieliśmy problem z wytłumaczeniem dzieciom, dlaczego teraz nie mogą pić wody.

Wiedziałem, że sytuacja prawdopodobnie będzie się tylko pogarszać, więc odłożyłem kilka butelek wody dla Lyi.

W grudniu izraelska armia ogłosiła plany rozpoczęcia operacji militarnej w naszym regionie, dzielnicy Al-Daraj, zmuszając nas do ucieczki do zachodniej Strefy Gazy, gdzie znajdował się dom moich rodziców.

Ich dom znajdował się blisko szpitala Al-Shifa i został opuszczony od czasu rozpoczęcia izraelskiego ataku na placówkę medyczną w listopadzie. Jednak w naszej desperacji był to nasz jedyny dostępny azyl.

Opuściliśmy al-Daraj i przeszliśmy przez miasto z małymi torbami z niezbędnymi rzeczami, które przygotowaliśmy na nieunikniony moment ucieczki. Było zimno, więc założyłam ciepłą kurtkę, mocno trzymając Lyę w ramionach i zamykając drzwi do naszego mieszkania, mając nadzieję, że pewnego dnia wrócimy.

Nasz „schronienie” – obszar, który był głównym celem Izraela od początku wojny – był opuszczony. Wszystko wokół Al-Shifa było zdewastowane. Nie było wody, prądu ani internetu.

Przez trzy dni nie mogliśmy znaleźć wody pitnej. Uciekłem się do wykorzystania zapasu awaryjnego – butelek z wodą, które zachowałem.

Starannie rozdzielałam 2 litry (2 kwarty), które miałam dla Lyi, teraz prawie dziewięciomiesięcznej, aby przygotować jej mleko modyfikowane i płatki zbożowe, a także aby mogła pić.

W akcie desperacji mój mąż, nasi krewni i ja piliśmy niebezpieczną wodę morską czerpaną ze studni sąsiada.

Gdy udało nam się uzyskać dostęp do wody pitnej, nie marnowaliśmy jej na gotowanie – wykorzystywaliśmy do tego celu słoną wodę.

Mąki było mało, a świeżych produktów nie było. Mieliśmy jeden posiłek dziennie składający się z fasoli lub ryżu i nigdy nie było to wystarczająco dużo, aby poczuć się pełnym.

W miarę jak wzrastała liczba przesiedleńców, którzy szukali u nas schronienia, nasze racje żywnościowe stawały się coraz mniejsze, ponieważ musieliśmy dzielić się tym, co mieliśmy.

Płatki zbożowe dla dzieci były rzadkością, więc kupowałam, co mogłam, w kilku aptekach, które je miały i które reglamentowały to, co sprzedawały. Ostatecznie jednak nie mogłam karmić Lyi więcej niż jednym posiłkiem płatków zbożowych dziennie.

Warto przeczytać!  Dlaczego Joe Biden nie pozwoli Ukrainie uderzyć w Rosję za pomocą ATACMS

Mleko modyfikowane dla niemowląt również było trudno dostępne i nie mogłam go przygotować dla Lyi za każdym razem, gdy była głodna. Picie wody było rzadkością i musiałam ją oszczędzać na najbardziej krytyczne momenty.

Mój organizm stopniowo zaczął tracić zdolność do produkcji wystarczającej ilości mleka dla Lyi, która płakała z głodu po tym, jak ją karmiłam. Chciałam jej wytłumaczyć, że to nie był wybór, że byłam głodna, że ​​chciałam ją karmić, aż się nasyciła.

Wkrótce byłam zmuszona karmić Lyę jedzeniem, które jedliśmy – ryżem lub zupą gotowaną na wodzie ze studni. Czułam ból i poczucie winy za każdym razem, gdy ją karmiłam, przerażona każdym kęsem, który wkładałam jej do ust i tym, co to mogło zrobić z jej ciałem. Szepnęłam do niej: „Słodka dziecino, nie mam wyboru. Słodka dziecino, bądź zdrowa”.

[Courtesy of Noor Alyacoubi]
Jedyną przekąską Lyi są ciastka energetyczne, które są sprzedawane w małych sklepach spożywczych i są drogie, bo kosztują 1 dolara za paczkę czterech. Lya często potrzebuje więcej niż jednego dziennie [Courtesy of Noor Alyacoubi]

Chleb i ryż

W lutym, po czterech miesiącach wojny, wróciliśmy do naszego domu w Al-Daraj, gdzie mieliśmy zapewniony pewien dostęp do czystej wody pitnej.

Ale nigdzie nie można było znaleźć płatków zbożowych dla niemowląt, mleka modyfikowanego ani świeżych owoców i warzyw. W połowie kwietnia Izrael w końcu zezwolił na ograniczony wwóz mąki, mięsa, żywności w puszkach i, co najważniejsze, niektórych rodzajów świeżych produktów do północnej Gazy.

Ta sytuacja była krótkotrwała. Teraz kęs świeżego produktu wydaje się jak sen, a głód znów zagraża każdemu Palestyńczykowi w północnej części Gazy.

Według UNICEF około 90 procent dzieci w Gazie nie ma pożywienia, aby rosnąć, podczas gdy 31 procent dzieci poniżej drugiego roku życia w północnej Gazie cierpi na ostre niedożywienie. Grupa niezależnych ekspertów ONZ ostrzega, że ​​głód rozprzestrzenił się już w całej Gazie.

W telewizji i mediach społecznościowych ciągle widzę obrazy dzieci w Strefie Gazy, które zostają zredukowane do kości, a ich małe ciała się kurczą.

Kiedy karmię piersią Lyę, która ma zwyczaj wkładania mi dwóch małych paluszków do buzi podczas karmienia, patrzę na nią i zadaję sobie pytanie: „Czy jej przydarzy się to samo?”

Warto przeczytać!  Nishiyama Onsen Keiunkan: Jak to jest zatrzymać się w najstarszym hotelu na świecie

Gdzie indziej rodzice z niecierpliwością obserwują, jak ich dzieci po raz pierwszy smakują banany i mango lub niezgrabnie obgryzają plasterek ogórka. Lya nic nie wie o tych smakach.

Obecnie jedynym rodzajem warzyw dostępnym na rynkach północnej części Strefy Gazy są dynie polne, których cena wynosi około 40 izraelskich szekli (10,89 dolara) za kilogram (około 2 funtów).

Jest drogi i nie wiem, skąd się bierze, ale muszę go kupić, bo w przeciwnym razie podstawowym pożywieniem Lyi byłby chleb i ryż.

[Courtesy of Noor Alyacoubi]
Po lewej Lya w październiku, na kilka dni przed rozpoczęciem wojny 7 października, oraz Noor i Lya w sierpniu [Courtesy of Noor Alyacoubi]

’Badź silny’

To, co Lya i ja znosiliśmy przez ostatnie dziewięć miesięcy, to to samo, co tysiące matek w Strefie Gazy, walcząc o to, aby nasze dzieci przetrwały głód i niedożywienie, które nas dotykają.

Nadal karmię piersią Lyę, odmawiając przerwania jej, wierząc, że nadal chronię ją przed atakiem niedożywienia. Dam jej wszystkie składniki odżywcze, jakie ma moje ciało. Wszystkie.

Mruczę w jej miękkie włosy: „Proszę, weź, co możesz, moja ukochana”.

Ostatnio jednak zaczęłam odczuwać poważne wyczerpanie fizyczne i bezbronność, co zmusiło mnie do zastanowienia się nad tym, czego nie chciałam robić – przestać karmić piersią Lyę.

Tej trudnej sytuacji towarzyszy szczególne poczucie bólu, które rozumie wiele matek.

Chcę móc powiedzieć Lyi: „Robię wszystko, co mogę, żeby utrzymać cię w zdrowiu. Robię wszystko, co mogę”.

Każdej nocy kładę się spać z zamiarem odstawienia Lyi od piersi następnego dnia. Jednak kiedy się budzę, nie robię tego, zdając sobie sprawę, że nie ma dla niej innych alternatyw.

Każdej nocy, gdy kołyszę Lyę, gdy ją karmię i patrzy na mnie, czuję ciężar tych miesięcy. Szepczę jej, obiecując, że jutro znajdziemy siłę, by przetrwać kolejny dzień. Opowiadam jej historie o przyszłości, takiej, w której poczuje słodycz świeżych owoców i poczuje się bezpiecznie w naszym domu. „Moja droga Lyo”, mówię jej. „Bądź silna”.


Źródło