Świat

Podczas gdy wojna trwa, rodziny w Gazie walczą z głodem

  • 25 stycznia, 2024
  • 8 min read
Podczas gdy wojna trwa, rodziny w Gazie walczą z głodem


JEROZOLIMA — Codziennie przez cztery dni Mohammad czekał w kolejce po kilka funtów mąki. Wracając do domu z pustymi rękami, do pięciorga dzieci, dotknięty głodem i upokorzeniem, mielił paszę dla zwierząt, aby upiec ją na prowizorycznym piecu.

„Nie wiemy, jak niebezpieczne dla naszego zdrowia jest jedzenie paszy zwierzęcej, ale nie mamy innego wyjścia” – powiedziała 40-latka przez telefon z Beit Lahia na północy Gazy.

„Jeśli sytuacja będzie się utrzymywać, możesz zobaczyć śmierć ludzi [of hunger] na ulicach” – powiedział Mohammad, który przed wojną pracował jako kierowca. Podobnie jak inne osoby w tej historii, wypowiadał się pod warunkiem, że zostanie zidentyfikowany jedynie po imieniu, w obawie przed odwetem ze strony sił izraelskich.

„Washington Post” rozmawiał z sześcioma rodzinami w całej Gazie o ich codziennej walce o żywność. Jak wynika z raportu opublikowanego pod koniec grudnia przez międzynarodowe konsorcjum wspierane przez ONZ, dziewięćdziesiąt trzy procent tamtejszej ludności boryka się z „kryzysowym poziomem głodu”. Raport stwierdza, że ​​ponad pół miliona ludzi – jedna czwarta zablokowanej i bombardowanej populacji enklawy – stoi w obliczu „katastrofalnego głodu i głodu”.

Ponieważ w Gazie grozi głód, dostarczanie pomocy pozostaje trudne i niebezpieczne

„Skala i szybkość tego kryzysu są bezprecedensowe w dzisiejszych czasach” – powiedział w zeszłym miesiącu rzecznik Światowego Programu Żywnościowego Steve Taravella. „Jeśli obecne prognozy się utrzymają, w lutym zapanuje głód”.

Izrael odrzucił ustalenia zawarte w raporcie.

„W Gazie nie ma głodu, kropka” – powiedział dziennikarzom w poniedziałek pułkownik Elad Goren, który stoi na czele COGAT, skrzydła izraelskiego Ministerstwa Obrony nadzorującego sprawy cywilne Palestyny.

Nie ma szacunków, ilu Palestyńczyków w Gazie zmarło bezpośrednio lub pośrednio z głodu: przy ogromnej większości ludności wysiedlonej i systemie medycznym w dużej mierze w ruinie, wiele zgonów nie zostało policzonych lub ich przyczyna nie została ustalona. W nielicznych pozostałych szpitalach zazwyczaj odnotowuje się jedynie zgony w wyniku izraelskich ataków.

Według Ministerstwa Zdrowia Gazy w wojnie Izraela z Hamasem zginęło ponad 25 700 Palestyńczyków, w tym wiele kobiet i dzieci, a 63 700 innych zostało rannych. Siły Obronne Izraela twierdzą, że zabiły co najmniej 9 000 bojowników. Uważa się, że tysiące Gazańczyków zostało pochowanych pod gruzami.

Warto przeczytać!  Stany Zjednoczone zaniepokojone izraelskim nalotem przed wizytą w Blinken

W miarę jak IDF przechodzi do, jak twierdzi, bardziej ukierunkowanej fazy walk – częściowo w odpowiedzi na międzynarodowe naciski w związku z oszałamiającymi ofiarami śmiertelnymi wojny – agencje pomocowe ostrzegają, że największymi długoterminowymi zagrożeniami dla Gazańczyków są głód, choroby i narażenie na zimę zimno.

Najbardziej bezbronni są najmłodsi. Mohammad twierdzi, że jego 7-miesięczny syn jest odwodniony i niedożywiony. Jego głodna matka walczy z mleczanem.

Sabah Abu Ataya (19 l.) podczas ciąży z drugim dzieckiem trzykrotnie była wysiedlana. Jak twierdzi, w ostatnim trymestrze jadła mniej więcej raz dziennie, zwykle coś z puszki.

Wafa przybyła wcześnie, 15 grudnia, z córeczką ważącą niecałe sześć funtów.

„Lekarze przypisywali to niedożywieniu, na które cierpiałem” – powiedział w środę Abu Ataya The Post.

W pierwszym miesiącu Wafy rodzina uciekła z walki jeszcze dwukrotnie. Abu Ataya powiedział, że 16 stycznia dotarli do względnie bezpiecznego miejsca w Rafah w południowej Gazie. Ale powiedziała, że ​​ledwo mogła wyprodukować mleko; dziecko karmione piersią raz lub dwa razy dziennie.

W piątek Wafa zrobiła się niebieska. Abu Ataya gorączkowo pobiegła do ośrodka medycznego, który wysłał ją do przepełnionego szpitala, a ten wysłał ją do innego.

Kiedy przyjechali, Wafa już nie żył. Miała 35 dni.

„Dziewczyna zmarła z głodu i zimna, a [still] wojna się nie kończy” – ubolewała jej matka.

Izrael i Egipt nałożyły blokadę Gazy w 2007 roku, po przejęciu władzy przez bojowników Hamasu. Jeszcze przed wojną około 3 na 4 mieszkańców enklawy korzystało z pomocy Organizacji Narodów Zjednoczonych w zakresie żywności. Po 7 października Izrael przeprowadził niemal całkowite oblężenie. Pomoc została ponownie dopuszczona po długich negocjacjach, ale proces ten pozostaje powolny i nieefektywny – po izraelskiej inspekcji przez przejścia graniczne Rafah w Egipcie i izraelskim Kerem Shalom przejeżdża codziennie około 150 ciężarówek, w porównaniu z około 500 dziennie przed wojną.

Warto przeczytać!  Rahul faworytem na stanowisko premiera z obozu opozycji: poseł TMC Shatrughan Sinha

Jak Izrael zepchnął ponad milion Palestyńczyków do maleńkiego zakątka Gazy

„Jeśli chcemy zapobiec głodowi… musimy zadbać o znaczny wzrost sektora humanitarnego i komercyjnego” – powiedziała Juliette Touma z Agencji ONZ ds. uchodźców palestyńskich.

Władze izraelskie oskarżają Hamas o kradzież pomocy ludności cywilnej i twierdzą, że grupy humanitarne wyolbrzymiają groźbę głodu.

„Można zobaczyć zdjęcia z palestyńskich mediów, nie tych publikowanych przez IDF, przedstawiające rynki, nie tylko na południu, ale także na północy, z warzywami, owocami i chlebem” – powiedział Goren z COGAT. „Myślę, że rzeczywistość mówi sama za siebie”.

Wraz ze wzrostem strumienia pomocy dostępnych stało się więcej produktów spożywczych, takich jak konserwy mięsne, tuńczyk i sery. Na niektórych obszarach ceny mąki ustabilizowały się, a rolnicy rozpoczęli zbiory zbóż ozimych.

Jednak rosnąca inflacja oznacza, że ​​niewielu Palestyńczyków stać na to, co jest na sprzedaż. Najgorsze warunki są na północy, która jest odcięta przez siły izraelskie i w dużej mierze poza zasięgiem grup pomocowych.

Mohammad Abu Sharkh, sąsiad Mohammada w Beit Lahia, całymi dniami czekał w tej samej kolejce po mąkę. Inni, których znał, udali się na północ „do miejsc, gdzie [Israeli] armia miała nadzieję odzyskać pozostawione konserwy.” Niektórzy zginęli – dodał. Inni wrócili z jedzeniem.

Przed wojną 39-latek miał upragnione pozwolenie na pracę w Izraelu. Jego rodzina dobrze jadła. Teraz, jak mówi, jego szóstka dzieci schudła. Ich klatki piersiowe wystają.

„Podaję im tylko jeden posiłek dziennie, zwykle w nocy, żeby mogli spać bez płaczu” – powiedział.

Reem, matka trójki dzieci z miasta Gaza, powiedziała, że ​​schudła prawie 30 funtów. Cena mąki poszybowała w górę.

„Nie ma owoców ani warzyw” – powiedziała. „Nic z witaminami. Nic z białkiem.

Reem przed wojną pracował w sektorze humanitarnym. Teraz twierdzi, że jej rodzina utrzymuje się z malejących zapasów ryżu. Czasami znajdują wzmocnione ciastka od agencji pomocowych.

Warto przeczytać!  Czarny japoński student został odseparowany podczas ceremonii ukończenia szkoły za noszenie warkoczyków

Kiedy jest wystarczająco bezpiecznie, jej mąż i dzieci spędzają godziny na zewnątrz, szukając zapasów; pozostaje w domu, opiekując się unieruchomioną teściową, która została ranna w strajku. Nieustannie się niepokoi – izraelskimi bombami i snajperami oraz rosnącą liczbą zdesperowanych Gazańczyków, którzy napadają na opuszczone domy i konwoje z pomocą.

W Rafah, gdzie milion wysiedleńców szukało schronienia, jest więcej żywności, ale nie jest ona równomiernie dystrybuowana, powiedział Mervat (51 l.), niegdyś firma cateringowa w mieście Gaza.

„Widzimy, że pomoc nadejdzie, ale nie wiemy do kogo” – powiedziała przez WhatsApp z obozu namiotowego, w którym mieszka z krewnymi. „Nawet ci, którzy rozdzielają pomoc, przekazują ją swoim przyjaciołom. Jeśli nie znasz nikogo, nie dostaniesz żadnego.”

Dwa razy w tygodniu Mervat chodzi do szkoły prowadzonej przez ONZ, gdzie, jak twierdzi, otrzymuje kilka warzyw i ziemniaka. Choruje na cukrzycę i rozwinęło się u niej zakażenie nerek, najprawdopodobniej spowodowane odwodnieniem i nieleczoną infekcją dróg moczowych. Jeśli w ogóle, je raz dziennie.

Mervat jest rozwiedziona i gościła swoje dorosłe dzieci na posiłkach we własnym mieszkaniu – co jest niezwykłym wyczynem dla samotnej kobiety w Gazie. Ten dom i to życie zniknęły.

Bliżej granicy z Egiptem dalsza rodzina Shahinaza Nofala, licząca 50 członków, mieszka w dwóch namiotach na piasku. Trzykrotnie wysiedlona matka sześciorga dzieci pilnie racjonuje butelkę wody i puszkę mięsa, tuńczyka lub sera, którą otrzymuje co tydzień od Organizacji Narodów Zjednoczonych.

W dobry dzień 38-letnia Nofal może znaleźć i pozwolić sobie na makaron, który gotuje na ogniu z nylonu lub skrawków papieru.

„Przysięgam na Boga, mamy nawet ochotę na filiżankę herbaty, ale cena cukru jest tak wysoka” – powiedziała.

Jeden syn ciągle prosi ją o jedno jajko. Obiecuje, że gdy wojna się skończy, kupi mu całe kartony.

Harb relacjonował z Londynu, a Ayyoub z Rafah.


Źródło