Świat

Podejrzewa się, że etniczna grupa zbrojna dokonała śmiertelnego ataku w Mjanmie na Rohingyów próbujących uciec przed walkami

  • 10 sierpnia, 2024
  • 8 min read
Podejrzewa się, że etniczna grupa zbrojna dokonała śmiertelnego ataku w Mjanmie na Rohingyów próbujących uciec przed walkami


BANGKOK (AP) — Co najmniej 150 cywilów należących do muzułmańskiej mniejszości Rohingya w Mjanmie mogło zginąć w tym tygodniu w ataku artyleryjskim i dronów w zachodnim stanie Rakhine. Ocaleni podejrzewają, że za atakiem stała duża grupa oporu przeciwko rządom wojskowym.

Armia Arakanu, ramię militarne grupy etnicznej Rakhine w tym stanie, zaprzeczyła swojej odpowiedzialności za poniedziałkowy atak na Rohingyów, którzy próbowali uciec przed zaciętymi walkami Maungdaw miasta, przekraczając rzekę Naf do Bangladeszu.

W oświadczeniu wydanym w piątek przez międzynarodową organizację zajmującą się pomocą medyczną, Lekarze bez Granic, napisano, że w ostatnim tygodniu organizacja ta zajęła się leczeniem rosnącej liczby osób pochodzenia Rohingya, które doznały obrażeń w wyniku przemocy i którym udało się przekroczyć granicę z Bangladeszem.

W oświadczeniu napisano, że niektórzy pacjenci „zgłosili, że widzieli ludzi bombardowanych podczas próby znalezienia łodzi, aby przepłynąć rzekę do Bangladeszu i uciec przed przemocą. Inni opisali, że widzieli setki zwłok na brzegach rzeki”.

Dwóch samozwańczych ocalałych, z którymi skontaktowała się Associated Press, obwiniło armię Arakanu, podobnie jak działacze Rohingya i rząd wojskowy Myanmaru. Atak, jeśli zostanie potwierdzony, będzie jednym z najkrwawszych z udziałem cywilów w wojnie domowej w tym kraju.

W mediach społecznościowych krążą makabryczne nagrania, na których rzekomo widać ciała kilkudziesięciu dorosłych i dzieci porozrzucane wzdłuż drogi w pobliżu rzeki.

Ani nagrania, ani szczegółów ataku nie da się łatwo zweryfikować ze względu na surowe ograniczenia w podróżowaniu i trwające w tym rejonie walki.

Partyzanci prodemokratyczni i siły zbrojne mniejszości etnicznych podejmują próby odsunięcia od władzy wojskowych przywódców kraju od czasu przejęcia władzy w 2021 r. od wybranego rządu Aung San Suu Kyi.

Jednak walki w stanie Rakhine wywołały obawy o odrodzenie się zorganizowanej przemocy wobec mniejszości Rohingya.

W 2017 r. wojskowa kampania antypowstańcza przewieźli co najmniej 740 000 członków swojej społeczności do Bangladeszu dla bezpieczeństwa. Prawie wszyscy nadal pozostać tam w przepełnionych obozach dla uchodźcównie mogąc powrócić do domu ze względu na utrzymującą się niestabilność.

Warto przeczytać!  Co stało się z kobietami, które protestowały przeciwko talibom?

Wielu Rohingyów mieszka w Mjanmie od pokoleń, jednak w tym kraju, w którym większość stanowią buddyści, spotykają się z powszechnymi uprzedzeniami i zazwyczaj odmawia im się obywatelstwa oraz innych podstawowych praw.

Armia Arakanu, dążąca do uzyskania autonomii od rządu centralnego Myanmaru, rozpoczęła ofensywę w Rakhine w listopadzie i przejęła kontrolę nad dziewięcioma z 17 miasteczek, w tym jednym w sąsiednim stanie Chin. Od czerwca próbuje przejąć przygraniczne miasto Maungdaw.

Oskarżano ją już wcześniej o poważne naruszenia praw człowieka, w szczególności o zajęcie miasta Buthidaung w połowie maja. Oskarżono ją o zmuszenie szacowanych 200 000 mieszkańców, głównie Rohingyów, do opuszczenia miasta, a następnie podpalenie większości budynków. Armia Arakanu zaprzeczyła tym oskarżeniom, chociaż świadkowie opisali działania grupy agencji AP i innym mediom.

Oskarżenia o nadużycia ze strony Armii Arakanu budzą kontrowersje, ponieważ siły zbrojne tej grupy odegrały ważną rolę w zwycięstwach ruchu oporu przeciwko rządom wojskowym na polu bitwy.

Istnieje wiele wiarygodnych dowodów okrucieństw popełnionych przez siły rządowe, lecz liczba zgłoszonych nadużyć ze strony grup oporu jest minimalna.

17-letni Rohingya z Maungdaw, który przeżył atak artyleryjski i dronów, powiedział, że tuż po godzinie 18:00 w poniedziałek zobaczył cztery drony lecące z południowej części Maungdaw w kierunku brzegu rzeki, gdzie około 1000 Rohingya, w tym on, czekało na łodzie mające przeprawić się do Bangladeszu.

Mężczyzna, który w piątek rozmawiał z agencją AP przez telefon z Bangladeszu pod warunkiem zachowania anonimowości w celu ochrony swoich krewnych pozostających w Maungdaw, powiedział, że on i inni ludzie wskoczyli do wody, gdy drony zrzuciły trzy bomby w pobliżu miejsca, w którym stał on i 12 członków jego rodziny.

Warto przeczytać!  Chiny, Japonia i Korea Południowa prowadzą rozmowy w cieniu USA

Dodał, że po ataku drona w tłum trafiło około 20 pocisków artyleryjskich i że według jego szacunków zginęło w sumie około 150 osób, w tym dzieci i kobiety, a wiele zostało rannych.

Nie mogąc tej nocy przeprawić się łodzią do Bangladeszu, on i jego rodzina wrócili do swojej wioski w Myanmarze i około godziny 17:00 we wtorek udali się z powrotem na brzeg rzeki, aby spróbować ponownie. Jednak na miejscu wybuchły walki między żołnierzami rządu wojskowego — którzy byli w cywilnych ubraniach — a ścigającymi ich żołnierzami armii Arakanu.

Powiedział, że żołnierze wycofali się z brzegu rzeki po godzinie walki, ale wojska armii Arakanu strzelały z bliskiej odległości do cywilów Rohingya, którzy tam pozostali. Widział co najmniej 20 zabitych przez nich Rohingya i uważa, że ​​wielu innych uwięzionych w ogniu krzyżowym również zginęło.

Jemu i zaledwie czterem członkom rodziny udało się przedostać do Bangladeszu, podczas gdy osiem innych osób zaginęło na skutek wtorkowych zamieszek.

22-letni mężczyzna z ludu Rohingya, który przedostał się do Bangladeszu łodzią zaledwie dwie godziny po poniedziałkowym ataku, powiedział agencji AP, że zanim wsiadł na łódź, minął około 50-60 ciał, a także widział wiele rannych osób, w tym dzieci, proszących o wodę i pomoc lub szukających po ciemku osób zaginionych.

Mężczyzna z wioski Maung Ni, który również mówił pod warunkiem zachowania anonimowości ze względów bezpieczeństwa, powiedział, że 30 osób, w tym on i 11 członków rodziny, zostało przetransportowanych małą łodzią do Bangladeszu około godziny 21:00 w poniedziałek. Powiedział, że udało im się uciec w piątek i dostać się do obozu dla uchodźców w Bangladeszu.

Obaj mężczyźni powiedzieli, że uważają, że armia Arakanu była odpowiedzialna za ataki, które miały miejsce z kierunku obozowiska grupy na południe od Maungdaw i przypominały ataki dronów, których grupa dokonywała codziennie na samo miasto, które nadal jest w posiadaniu wojsk rządu wojskowego. Armia Arakanu ma również opinię wrogiej wobec społeczności Rohingya.

Warto przeczytać!  Czteroosobowa rodzina Queens zginęła w trzęsieniu ziemi w Turcji

Piątkowe oświadczenie organizacji Lekarze bez Granic potwierdziło daty, miejsca i rodzaj ran opisanych w relacjach dwóch ocalałych.

Poinformowano, że od niedzieli do środy zespoły w Bangladeszu udzieliły pomocy 39 osobom cierpiącym na obrażenia związane z przemocą.

„Ponad 40 procent stanowiły kobiety i dzieci, a wiele z nich odniosło rany od pocisków moździerzowych i rany postrzałowe” – podano, zaznaczając, że liczba ofiar osiągnęła szczyt we wtorek, kiedy to opatrzono 21 rannych.

Wojsko, za pośrednictwem kontrolowanej przez państwo prasy Myanmar, oskarżyło również armię Arakanu o atak na cywilów Rohingya, przestępstwo, którego samo wojsko miało dopuścić się na szeroką skalę w 2017 r.

W środę gazeta Global New Light of Myanmar poinformowała, że ​​żołnierze armii Arakanu gwałcili i zabijali kobiety i dziewczęta Rohingya.

Armia Arakanu w oświadczeniu opublikowanym w środę na aplikacji do przesyłania wiadomości Telegram zaprzeczyła przeprowadzeniu poniedziałkowego ataku. Grupa stwierdziła, że ​​nie ponosi odpowiedzialności za zgony, które nie miały miejsca na obszarze pod jej kontrolą. W oświadczeniu wyrażono również kondolencje.

Twierdzi się, że żołnierze rządu wojskowego oraz miejscowi muzułmanie, którzy – jak twierdzi – walczą u ich boku, uniemożliwiają cywilom dotarcie do bezpiecznych miejsc.

Sytuacja jest szczególnie skomplikowana, ponieważ rząd wojskowy siłą werbuje Rohingyów do służby po swojej stronie, a wiele uzbrojonych grup Rohingyów, jak donoszą media, uprowadziło mężczyzn z obozów dla uchodźców w Bangladeszu i przekazało ich do służby w wojsku.




Źródło