Polska

Polska debatuje nad zniesieniem niemal całkowitego zakazu aborcji, wywołując zaciekłą walkę polityczną

  • 11 kwietnia, 2024
  • 7 min read
Polska debatuje nad zniesieniem niemal całkowitego zakazu aborcji, wywołując zaciekłą walkę polityczną




CNN

W czwartek Polska debatuje nad zmianami w prawie całkowitym zakazie aborcji, wznawiając jedną z najbardziej drażliwych debat społecznych i politycznych w kraju, mającą na celu zmianę niektórych z najsurowszych przepisów dotyczących praw reprodukcyjnych w Europie.

Partia premiera Donalda Tuska zaproponowała zmianę prawa – które obecnie zabrania aborcji w niemal wszystkich przypadkach – tak, aby dopuszczała aborcję do 12. tygodnia ciąży.

Sprawa ta jednak ostro dzieli jego koalicję rządzącą, a w polskim parlamencie będą debatować także projekty ustaw dwóch partii wspierających jego administrację. Jedna z nich wzywa do legalizacji tylko w przypadku wykrycia nieprawidłowości u płodu w ciągu pierwszych 12 tygodni.

W przyszłości Tusk czeka kolejne wyzwanie; przewiduje się, że wszelkie złagodzenie prawa zostanie zawetowane przez prezydenta Andrzeja Dudę, konserwatystę sprzymierzonego z ostatnim rządem, który okazał się udaremnieniem większości planów Tuska.

Decyzja o przywróceniu aborcji na pierwszy plan, choć pełna przeszkód, była decyzją Tuska. Polki wściekłe z powodu drakońskich zmian poprzedniego rządu w dostępie do aborcji przyczyniły się do niewielkiej wygranej Tuska w wyborach w zeszłym roku, a teraz istnieje zapotrzebowanie, aby Tusk dotrzymał obietnicy cofnięcia prawa.

Rząd Tuska zaproponował rozwiązanie, które zbliży Polskę do większości krajów Unii Europejskiej; legalizacja aborcji do 12. tygodnia ciąży, a po tym terminie w przypadku zagrożenia życia matki.

W dążeniu do swoich celów cieszy się szerokim poparciem lewicowego sojusznika w rządzie, Lewicy, która popiera plan Tuska, a jednocześnie przedstawia własną ustawę, która ponownie legalizowałaby aborcję do 12. tygodnia.

Jednak znacznie trudniejsze, konkurencyjne podejście prezentuje inny członek koalicji, Trzecia Droga, centroprawicowa partia, w skład której wchodzą społecznie konserwatywni prawodawcy.

Warto przeczytać!  Litewka przeciwko liberalizacji aborcji? Posłanka Lewicy: Nie zna rzeczywistości

Omara Marquesa/Getty Images

Donald Tusk przewodzi szerokiej koalicji, która jest podzielona co do sposobu rozwiązania problemu aborcji.

Zaproponowany przez nią projekt ustawy zasadniczo przywraca polskie prawo do stanu sprzed 2020 r. Do tego czasu aborcja w tym przeważnie katolickim kraju była dozwolona tylko w trzech okolicznościach: jeśli ciąża była wynikiem gwałtu lub kazirodztwa, jeśli życie matki było zagrożone lub w przypadku nieprawidłowości płodu.

Ustawodawcy Trzeciej Drogi poparli także referendum w sprawie zmian w prawie aborcyjnym – potencjalnie długotrwałej sagi, której Tusk pragnie uniknąć.

Sprawa obnażyła pierwsze poważne pęknięcia w koalicji rządzącej Tuska, która została wybrana w wyniku powszechnej irytacji autorytarną partią Prawo i Sprawiedliwość (PiS), a w której zasiadają parlamentarzyści z całego spektrum politycznego.

„Jedyna rzecz, która mnie martwi, to to, że w tej debacie (że) my, politycy, nie tracimy istoty rzeczy: że mówimy o kobiecie, człowieku, jej wolnej woli, jej godności i jej prawach – powiedziała w czwartek w TVP Izabela Leszczyna, Minister Zdrowia.

Niemal całkowity zakaz aborcji w Polsce

Podjęcie przez PiS radykalnego zaostrzenia i tak już restrykcyjnych przepisów aborcyjnych w 2020 r. wywołało gorącą walkę w polskiej polityce, której rozłamy są nadal mocno odczuwalne.

PiS zobowiązał się do usunięcia wyjątku dotyczącego wady płodu – najczęstszego przypadku legalnej aborcji, który według danych Ministerstwa Zdrowia stanowił 98% wszystkich znanych legalnych aborcji przeprowadzonych w Polsce w 2019 r. – chcąc w zasadzie położyć kres aborcji w kraju.

Wysiłek ten został zablokowany przez posłów opozycji, z których wielu znalazło się obecnie w koalicji Tuska.

Zamiast tego PiS zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego – organu, w którym zasiadali życzliwi sędziowie – który orzekł, że przerywanie ciąży w przypadku wad płodu przez kobiety jest niezgodne z konstytucją, stwierdzając, że wyjątek stanowi „praktyki eugeniczne”.

Nastąpił wybuch gniewu, z ogromnymi wiecami, które przetoczyły się przez Warszawę i inne główne polskie miasta, oraz potępieniem ze strony narodów Europy Zachodniej.

Ta złość nigdy nie opadła, a protesty stały się w kraju regularnym zjawiskiem – zwłaszcza gdy na pierwszy plan wyszły indywidualne historie kobiet odmawianych dostępu do aborcji, a w niektórych przypadkach umierających.

Ta reakcja była punktem zwrotnym na korzyść PiS w oczach opinii publicznej. Choć Polska pozostaje głęboko katolicka, badania opinii publicznej wykazały, że wyborcy generalnie sprzeciwiają się rygorystycznym zmianom prawa.

Wściekłość, jaką PiS wywołał wśród części polskiego społeczeństwa zmianą prawa aborcyjnego, była jednym z ważnych czynników, które doprowadziły do ​​ostatecznej porażki wyborczej PiS z Tuskiem w październiku ubiegłego roku.

Ale przygotowało także grunt pod nową bitwę, tym razem prowadzoną przez Tuska, o wypełnienie obietnic wyborczych i liberalizację polskiego prawa dotyczącego praw reprodukcyjnych.

Jak dotąd jego rząd opanował utrzymujący się gniew na dwukadencje rządów PiS, podejmując szybkie i zdecydowane działania, aby cofnąć przeprowadzoną przez nich reformę mediów publicznych i zbliżyć Warszawę do sojuszników z Unii Europejskiej. Zostało to nagrodzone wzrostem sondaży i opozycją, która miała trudności ze znalezieniem sposobu na skuteczne zaatakowanie Tuska.

O ile te kwestie jednoczą partie rządzące, o tyle kwestia aborcji obnaża podziały. Szymon Holownia, lider Trzeciej Drogi i marszałek polskiego parlamentu, zdobył głosy z bardziej konserwatywnymi społecznie Polakami i zerwał w tej kwestii z Tuskiem.

Perspektywa referendum w sprawie zmiany prawa, popierana przez Trzecią Drogę, mogłaby zdecydowanie odpowiedzieć na to pytanie, ale niesie ze sobą potencjał sagi, która może zakłócić resztę jego programu legislacyjnego i wywołać napięcia w związku z kwestią dzielącą rodziny i społeczności.

Wojtek Radwański/AFP/Getty Images

Gniew wywołany obowiązującym prawem nigdy nie osłabł i był jednym z czynników spadku poparcia społecznego Prawa i Sprawiedliwości.

Z jednej strony długie debaty w czwartek mogą wydawać się daremne; jakakolwiek zmiana przepisów dotyczących aborcji, nawet jeśli zostanie uzgodniona przez koalicję, prawdopodobnie zostanie odrzucona przez prezydenta Dudę, który jest zwolennikiem PiS i który już starał się udaremnić legalny program Tuska.

Szybkie rozwiązanie tej kwestii nie jest więc dla Tuska opcją. „(To) smutne, że mamy takiego prezydenta i przez mniej więcej rok nie będziemy w stanie nic zrobić” – powiedziała TVP jego minister zdrowia Leszczyna.

Ale premier przygotowuje się na bitwę, która może trwać latami. W przyszłym roku odbędą się wybory prezydenckie, które zastąpią Dudę, a Tusk będzie starał się, aby prawo do aborcji stało się centralnym elementem tej kampanii, zmuszając kandydata z ramienia PiS do zajęcia stanowiska, które mogłoby potencjalnie zagrozić jego poparciu wśród wyborców.

W międzyczasie rząd Tuska mógłby dążyć do dekryminalizacji aborcji – co prawdopodobnie leży w jego zasięgu – zanim podejmie próbę zmiany prawa po wyborach w maju 2025 roku.

Jednak samo to podejście nie wystarczy, aby zadowolić lewicowych prawodawców Tuska i wyborców oczekujących bardziej drastycznych zmian.


Źródło