Polska i sojusznicy zabiegają o ograniczenie przez UE rosyjskiego zboża
Pięć krajów UE stwierdziło, że UE ma „moralny obowiązek” ograniczenia importu rosyjskiego zboża, w tym prawdopodobnie kradzionego ukraińskiego zboża.
„Wzywamy Komisję Europejską do opracowania przepisów, które ograniczą import zbóż z Rosji i Białorusi do UE” – napisali ministrowie rolnictwa Polski, Czech i krajów bałtyckich w środowym piśmie do władzy wykonawczej UE (20 marca).
Twierdzą, że w ubiegłym roku UE zaimportowała 1,53 mln ton rosyjskiego zboża, co przyniosło Rosji dochód w wysokości 437,5 mln euro.
A zyski te „były wykorzystywane przez Rosję do finansowania toczącej się wojny z Ukrainą” – stwierdzili.
Rosja zajęła także jedne z najbardziej żyznych ziem uprawnych Ukrainy w obwodach donieckim, chersońskim i zaporoskim.
„Konieczne jest także wdrożenie działań, które zapobiegną przedostawaniu się na rynek UE ewentualnie skradzionego zboża z Ukrainy” – dodało pięciu unijnych ministrów.
Propozycja pojawia się w czasie, gdy przywódcy UE przygotowują się do spotkania w Brukseli w czwartek i piątek, aby omówić między innymi rosyjskie zboże.
Jedną z opcji byłoby uwzględnienie zakazu w 14. rundzie sankcji wobec Rosji, co wymaga jednomyślności UE-27.
Inną opcją byłoby jednak nałożenie przez Komisję UE ceł na zboża rosyjskie i białoruskie, aby uczynić je nieatrakcyjnymi dla nabywców z UE.
Rozmowy zbożowe toczą się także w kontekście protestów rolników w całej Europie, których celem jest polityka UE dotycząca zmian klimatycznych, a także bezcłowy import ukraińskiej żywności.
Według polskich mediów w środę około 70 000 demonstrantów zablokowało drogi w 570 lokalizacjach w Polsce.
Kraje UE i eurodeputowani osiągnęli tego samego dnia porozumienie w sprawie ceł w sytuacjach nadzwyczajnych na bezcłowy import ukraińskiego owsa, jaj, drobiu i cukru (ale nie pszenicy i jęczmienia) w celu złagodzenia napięć.
Pięć państw UE – Polska, Bułgaria, Węgry, Rumunia i Słowacja – również nałożyło w zeszłym roku tymczasowe ograniczenia na import ukraińskiego zboża. Na razie zakazy obowiązujące w Polsce, na Węgrzech i na Słowacji pozostają w mocy.
Jednak dla UE-5, która podpisała środowy list, bardziej sensowne było w przyszłości obranie za cel Rosji niż Ukrainy, aby pomóc europejskim producentom.
„Napływ rosyjskiego importu wywiera presję na rynek wewnętrzny UE i bezpośrednio konkuruje z produkcją unijnych rolników” – stwierdzili.
A jeśli nowe sankcje nałożone na import żywności z Rosji spowodują nieprzewidziane niedobory, wówczas „produkcja dostarczana przez ukraińskie podmioty rolne pozostaje do naszej dyspozycji” – zauważyli.
„Od czasu do czasu oni [Ukrainians] czujemy się źle, że tak dużo mówimy o nich i ich produktach rolnych” – powiedział starszy dyplomata UE.
„Bardzo źle się czuli, że mówimy o produktach ukraińskich, a produkty rosyjskie, tak jak przed wojną, trafiają na rynek europejski” – dodał.
Wybiegając poza Europę, Rosja również miała „strategię uzbrojenia żywności” – zauważyła piątka UE.
Strategia obejmowała blokadę morską ukraińskiego eksportu zboża do Afryki połączoną z propagandą, jakoby zachodnie sankcje były winne rosnących cen i niedoborów żywności.
Jednak Ukraina przełamała blokadę w sierpniu ubiegłego roku, a minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kuleba oświadczył we wtorek w Kijowie, że spodziewa się tej zimy wysłać zboże do 33 krajów.
„Wznowiliśmy eksport morski bez uzyskania pozwolenia Rosji i zniszczyliśmy dużą część ich Morza Czarnego [naval] floty” – powiedział Kuleba.
„Dla UE najważniejsze jest, aby… skupiła się na wspieraniu Ukrainy w przywróceniu jej eksportu do zależnych od niej krajów” – stwierdzono w środowym piśmie.