Polska walczy z rosyjską dezinformacją od chwili przybycia pierwszych pociągów uchodźców z Ukrainy. To zmienia się w sabotaż
![Polska walczy z rosyjską dezinformacją od chwili przybycia pierwszych pociągów uchodźców z Ukrainy. To zmienia się w sabotaż](https://oen.pl/wp-content/uploads/2024/06/94b5e4d9c3818648d06f3ea0611cffb2-770x470.jpeg)
W dniu wkroczenia Rosjan zaczęły przyjeżdżać pociągi z ukraińskimi uchodźcami – przypomniał sobie urzędnik, wyraźnie krzywiąc się na to wspomnienie.
„Każdy pociąg ma pomieścić maksymalnie 600 osób. Było ich ponad 2000. Głównie kobiety i dzieci, niektóre wymagające opieki medycznej. Wiele z nich doznało poważnych urazów. Zimą. I nie mieli nic” – powiedział urzędnik.
„Każdej osobie pozwolono tylko na jedną małą plastikową torbę z niezbędnymi przedmiotami, aby pociąg mógł nadal jechać. Ponad 17 000 osób dziennie przez tygodnie. I od samego początku Rosjanie starali się jak najbardziej utrudnić nam pomoc ich.”
Rozmawiałem z wyższym rangą przedstawicielem rządu w Przemyślu na wschodzie Polski. Było to jedno z pierwszych miejsc, w których wielu Ukraińców uciekających przed rosyjską inwazją w lutym 2022 r. mogło zostać przyjętych jako uchodźcy i uzyskać pomoc medyczną, żywność i schronienie.
Położenie Przemyśla, zaledwie 13 kilometrów od granicy z Ukrainą, sprawiło, że stał się on ważnym celem mojej ostatniej wizyty studyjnej po Polsce, którą ułatwiło Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
![Nastolatka siedzi na podłodze oparta o ladę, obok walizka i młody chłopak](https://oen.pl/wp-content/uploads/2024/06/Polska-walczy-z-rosyjska-dezinformacja-od-chwili-przybycia-pierwszych-pociagow.jpeg)
Byłem tam, aby spróbować określić sposoby radzenia sobie z dezinformacją ze strony złośliwych aktorów – wyzwaniem, przed którym stoją obecnie wszystkie demokracje, ale Polska ma z nim duże doświadczenie. Podczas mojej wizyty rozmawiałem z samorządowcami, przedstawicielami organizacji pozarządowych i specjalistami z polskich agencji bezpieczeństwa.
Było mnóstwo rzeczy do nauczenia się. „Po pierwsze, nastąpił ogromny wzrost liczby zaproszeń do znajomych na naszych kontach w mediach społecznościowych” – powiedział mi urzędnik w Przemyślu. „Wiedzieliśmy, że należy je ignorować. Ale potem zaczęliśmy otrzymywać SMS-y od prominentnych osób – wpływowych i celebrytów – z informacją, że są przeciwni wsparciu Polski przez Ukrainę. Oczywiście, kiedy do nich dzwoniliśmy, nie mieli o tym pojęcia”.
Jak wie każdy, kto otrzymał oszukańcze połączenie, fałszowanie numerów to powszechna taktyka stosowana przez przestępców, którzy chcą nakłonić ludzi do przekazania pieniędzy lub danych. Jednak zagraniczne rządy wykorzystują go również do rozprzestrzeniania szkodliwych informacji w coraz bardziej wyrafinowany sposób.
Poważne konsekwencje dezinformacji
To są realne koszty. W Przemyślu koordynatorzy kryzysowi otrzymali wiadomości rzekomo z numerów telefonów dyspozytorów kolejowych, informujące ich, że wkrótce przyjedzie pociąg z uchodźcami. W odpowiedzi zmobilizowali karetki pogotowia, lekarzy, psychologów, pracowników organizacji humanitarnych i żywność – ale okazało się, że żaden pociąg nie przyjechał.
Choć pogarszało to morale, było jeszcze gorzej, gdy przekazywane były fałszywe informacje na temat opóźnionych lub odwołanych pociągów. Oznaczało to utratę istotnego czasu na mobilizację zasobów w przypadku nagłego pojawienia się pociągów, co czasami miało poważne konsekwencje dla znajdującej się na nich cywili z poważnymi problemami zdrowotnymi lub obrażeniami.
Odpowiedź Polski na napływ ludzi z Ukrainy jest już studium przypadku skutecznego zarządzania kryzysowego, łączącego dobrą realizację z dobrą wolą społeczeństwa. Szacuje się, że w szczytowym okresie około 70 procent dorosłych Polaków było w jakiś sposób zaangażowanych w pomoc uchodźcom. Ukraińcy otrzymali za pośrednictwem systemu PESEL numery identyfikacyjne, które uprawniały ich do opieki zdrowotnej i świadczeń socjalnych, a do ośrodków koordynacji kryzysowej zasypywano ofertami zakwaterowania dla nich składanymi przez zwykłych Polaków.
Dla pozostałych znaleziono tymczasowe zakwaterowanie. W jednym przypadku w pierwszym roku wojny w pustym supermarkecie schroniło się około 500 000 ludzi. Dzieci zapisano do szkół. Rodziny otrzymywały świadczenia socjalne, a matkom z dziećmi zapewniono specjalistyczną opiekę. Tylko w 2022 r. przez wschodnie miasta Polski przewinęło się ponad 7,5 mln Ukraińców, z czego 1,5 mln pozostało w kraju jako uchodźcy długoterminowi.
Jednak radzenie sobie z rosyjską dezinformacją – obecnie przekształcającą się w działalność wywrotową i jawny sabotaż – stanowi stały problem.
Od tępego po subtelne i podstępne
W Rzeszowie, jednym z tych wschodnich miast, zapytałem innego urzędnika, czy jest coś, co zrobiłby inaczej, gdyby miał taką możliwość.
Odpowiedź była natychmiastowa: „Sprawdź, czy twierdzenia wszystkich zgadzają się z ich referencjami”.
Ich rozumowanie wkrótce stało się oczywiste. Podczas chaotycznego początkowego okresu napływu uchodźców istniały obawy, że fałszywe organizacje pozarządowe oferujące połączenie uchodźców z usługami rządowymi – ale tak naprawdę podmioty działające w złej wierze powiązane z Rosją – mogły gromadzić dane osobowe przybywających migrantów. Już kilka dni po inwazji wśród przybywających do miasta ochotników w Przemyślu aresztowano podejrzanego o agenta GRU (rosyjskiego wywiadu wojskowego).
Istniały również obawy, że osoby podające się za reprezentujące legalne organizacje pozarządowe mogą ukraść lub zniszczyć pomoc humanitarną. Rzeczywiście, niedawno pojawiły się dowody na to, że rosyjskim pełnomocnikom nakazano atakować konwoje z pomocą i wykolejać pociągi jadące na Ukrainę.
Szersza kampania dezinformacyjna prowadzona przez Rosję w Polsce była często bezceremonialna, ale jednocześnie starannie dostosowana do konkretnych grup społecznych. Ma to zmaksymalizować szanse na promowanie dysharmonii społecznej.
Niestety, narracje te podobają się pewnym grupom społeczeństwa. Skrajnie prawicowy ruch Konfederacji w Polsce – zdeklarowana promonarchistyczna, natywistyczna i antyimigrancka grupa, która powtarzała fałszywe komunikaty Kremla na temat „ukrainizacji” Polski – odnotował wzrost liczby głosów z 7% w ostatnim sondażu polskiego parlamentu do 12%. centów, zdobywając sześć mandatów w wyborach do Parlamentu Europejskiego w czerwcu 2024 r.
Rosyjska dezinformacja głosi na przykład, że polskie dzieci wyrzucano z oddziałów onkologicznych, aby zrobić miejsce Ukraińcom, że Ukraińcy będą wypierać Polaków z pracy oraz że Ukraińcy na Polakach rutynowo popełniali przestępstwa takie jak gwałt.
Bardziej subtelne, ale także bardziej podstępne, były fałszywe ankiety podszywające się pod polski urząd statystyczny i pytające obywateli, czy osobiście byliby skłonni przyjąć więcej ukraińskich uchodźców, gdyby zaszła taka potrzeba.
Kampania rosyjska przybiera obecnie brutalny charakter
Inne taktyki obejmowały podsycanie strachu przed wojną. Powszechną fałszywą narracją jest to, że Polska ma tajny plan aneksji zachodniej Ukrainy. Inny twierdził, że Polska jest już aktywnie zaangażowana w walkę zbrojną przeciwko Rosji. Jeszcze inny rozpuścił pogłoskę, że w Polsce zabraknie paliwa i pieniędzy, wywołując długie kolejki na stacjach benzynowych i bankomatach.
W maju 2024 r. doszło do włamania do Polskiej Agencji Prasowej, po czym w jej telegramach zamieszczono fałszywą wiadomość głoszącą, że 200 000 Polaków ma zostać zmobilizowanych do walki na Ukrainie.
Rosyjska narracja skierowana była także do Ukraińców. Jedna z kampanii wirusowych twierdziła, że Warszawa przygotowuje się do deportacji Ukraińców do domu, gdzie zostaną powołani do wojska. Inny fałszywie twierdził, że obiekty ewakuacji medycznej były wykorzystywane do handlu organami pobranymi od rannych Ukraińców. Jeszcze inny twierdził, że Ukraińcom, którzy uciekli do Polski, zostaną odebrane dzieci.
![Premier Polski Donald Tusk stoi przed siedmioma różnymi mikrofonami, ubrany w granatowy garnitur i krawat.](https://oen.pl/wp-content/uploads/2024/06/1719002625_816_Polska-walczy-z-rosyjska-dezinformacja-od-chwili-przybycia-pierwszych-pociagow.jpeg)
Kampania rosyjska przybiera obecnie formę brutalnych ataków. Premier Polski Donald Tusk powiedział w maju, że jego zdaniem prawdopodobnie stoi za potężnym pożarem, który zniszczył 1400 sklepów przy Marywilskiej 44, największym centrum handlowym w kraju. Natomiast od grudnia 2023 r. do czerwca 2024 r. polskie służby bezpieczeństwa aresztowały 18 osób podejrzanych o szereg spisków. Obejmowały one pobicia i podpalenia oraz groźby pod adresem lotniska w Rzeszowie, węzła lotniczego, w którym odbywa się większość polskiej i NATO pomocy dla Ukrainy.
Wraz z takimi krajami jak Estonia i Szwecja, Polska od lat przeciwstawia się złośliwym przekazom. W dalszym ciągu rozwija swoje reakcje, ostatnio powierzając jednemu ze swoich najbardziej doświadczonych dyplomatów zadanie przeciwdziałania międzynarodowej dezinformacji. Jest także gospodarzem wielonarodowej Ukrainy ds. Komunikacji, której zadaniem jest lepsza koordynacja wysiłków mających na celu demaskowanie wprowadzających w błąd rosyjskich narracji.
Ładowanie
Czy Australia byłaby tak odporna?
Polska oparła się rosnącej fali rosyjskiej dezinformacji. Nie powinno to jednak być powodem do pocieszenia, zwłaszcza że inne autorytarne narody uczą się od Rosji.
Czy Australia byłaby tak odporna w obliczu zdecydowanej i skoordynowanej wrogiej kampanii dezinformacyjnej? To wątpliwe.
Po pierwsze, pomimo wiodącej roli Australii w przeciwdziałaniu zagranicznej ingerencji w ustawodawstwo i przy dużej liczbie różnych agencji wykonujących różne zadania w zakresie zwalczania dezinformacji, całościowe i skoordynowane wysiłki są znacznie skuteczniejsze.
Dzieje się tak dlatego, że posiadanie wielu agencji odpowiedzialnych za zwalczanie dezinformacji stwarza ryzyko, że staną się one fragmentaryczne, odizolowane i potencjalnie marginalizowane. Ponadto skuteczne zwalczanie dezinformacji musi opierać się na społeczeństwie obywatelskim. Jednak Australia raczej postrzegała to zadanie przede wszystkim jako funkcję rządu.
Mówiąc prościej, musimy poświęcić znacznie więcej uwagi budowaniu zintegrowanych zdolności przeciwdziałania dezinformacji, a także zachęcaniu do poparcia społecznego. Uświadomił mi to jeden z czołowych polskich ekspertów w tej dziedzinie.
„Nigdy nie zakładaj, że jesteś odporny” – powiedział ekspert. „Są nieustępliwi. Zaatakują cię z nieoczekiwanej strony, nie tylko ze słabych punktów, o których wiesz. To dlatego, że cię przestudiowali i znają cię lepiej niż ty sam. Musisz być szybki. Musisz być skoordynowane. Potrzebujesz swojej populacji i musisz działać teraz”.
Zadanie nie do pokonania? Nie. Jednak, jak pokazuje doświadczenie Polski, jest to jednak problem otrzeźwiający i naglący.
Dr Matthew Sussex jest specjalistą w dziedzinie polityki strategicznej Rosji i profesorem nadzwyczajnym (adiunktem) w Griffith Asia Institute na Uniwersytecie Griffith, a także gościem na Australijskim Uniwersytecie Narodowym.