Polska

Polska Wiosna – Magazyn Mishpacha

  • 4 czerwca, 2024
  • 7 min read
Polska Wiosna – Magazyn Mishpacha


Sivan Rahav-Meir znajduje wspólną płaszczyznę porozumienia, gdziekolwiek wyląduje

Gdzie

Warszawa, Polska, na corocznym szabat organizowany przez Chabad of Poland. Tegoroczne hasło brzmiało: „Nawet teraz jesteśmy razem”.

Kto

Ponad 200 członków odrodzonej społeczności żydowskiej w Polsce. Było to jedno z pierwszych od czasów Holokaustu spotkań tak dużej grupy polskich Żydów, aby dowiedzieć się więcej, nawiązać kontakt i rozwijać się.

Moje dania na wynos

Po powrocie do Izraela postanowiłem zajrzeć do wnętrza i zidentyfikować obszary osobistego rozwoju, nawet w sprawach, które wydają się nieistotne. I postanowiłem być bardziej świadomy wszystkich błogosławieństw w moim życiu, przyjmując je z radością i głębokim poczuciem żydowskiej dumy.

Wkura mój agent powiedział mi o nadchodzącej rezerwacji, na początku pomyślałem: Polska? Co można robić w Polsce? Moja babcia, która przeżyła Holokaust, Savta Ada Rosentrauch a”h, pochodzący z Piotrkowa w Polsce. Ale ta diaspora się skończyła. Po Holokauście dokonała aliji, a w Izraelu urodziło się już kolejne pokolenie. Ilu Żydów jeszcze zostało w Polsce? I po co spędzać z nimi szabat?

W obliczu wojny szalejącej w Izraelu i rosnącego światowego antysemityzmu założyłem, że po prostu odwołamy mój udział w tym dorocznym szabat dla społeczności żydowskiej w Polsce, zorganizowanej kilka miesięcy wcześniej.

Jednak rabin Shalom Ber Stambler i jego żona Nechama Dina, emisariusze Chabadu w Warszawie i organizatorzy szabatnie wypuściłby mnie z równowagi.

„Ten Szabat będzie znacznie większy, niż pierwotnie planowaliśmy” – zapewniali mnie. „Nigdy nie widzieliśmy tak wielu osób rejestrujących się na nasze wydarzenia”.

Jeśli spodziewałem się czegoś małego i nieistotnego, okazało się, że wcale tak nie jest. Bo nie chodziło tu tylko o Polskę, ale o miliony naszych odległych, niezrzeszonych braci i sióstr, rozproszonych po całym świecie.

Warto przeczytać!  Rodzinna podróż zabrała ich z Ukrainy do Polski, a teraz do Waszyngtonu w stanie Illinois

Do eleganckiego polskiego hotelu w centrum Warszawy (zarówno przed szabatem, jak i w jego trakcie) przybywały tłumy, wiele z nich nigdy wcześniej nie brało udziału w wydarzeniach żydowskich. Spotkaliśmy Żydów z Łodzi, Białegostoku, Katowic, Krakowa, a także z samej Warszawy – nazwy miast kojarzą się z utrzymanym w odcieniach sepii, przedwojennym życiem sztetla. Ale tu spotkaliśmy prawdziwych ludzi: młodych, uśmiechniętych i spragnionych jidyszkeitu! Coś ukrytego głęboko w środku zostało pobudzone i chciało się połączyć.

„Nie chodzi tylko o chęć nawiązania kontaktu” – wyjaśnił mi jeden z uczestników. „Każdy tutaj zostanie ambasadorem, który każdego dnia będzie opowiadał się za Izraelem i judaizmem – a także przeciwko Hamasowi i antysemityzmowi”.

Jeden z uczestników opowiedział, że przekazał pieniądze rodzinom izraelskich ewakuowanych; inna powiedziała, że ​​zaczęła uczyć się hebrajskiego. Jedna ze studentek opowiedziała mi o proizraelskiej demonstracji, w której planuje wziąć udział po raz pierwszy, a inna opowiedziała o swoim jednoosobowym proteście: postawieniu mezuzy.

Są głęboko zaniepokojeni sytuacją zakładników i w Motzaei Shabbos zrobili zdjęcie grupowe, na którym każdy trzymał zdjęcie konkretnego jeńca. Jeden z zakładników szczególnie przykuł uwagę polskich Żydów: Alex Danzig, 76-letni historyk polsko-izraelski, przewodnik w Yad Vashem i jeden z założycieli programu, który co roku zabiera izraelskich uczniów szkół średnich do Polski, aby przeżyć tam ponownie scen nazistowskich okrucieństw, został porwany ze swojego domu w Nir Oz w poranek Simchas Torah i uprowadzony do Gazy. Syn i wnuki Alexa przeżyli atak, ukrywając się w bezpiecznym pokoju przez siedem godzin.

Warto przeczytać!  Polski projekt ustawy o użyciu broni na granicy z Białorusią budzi obawy dotyczące praw człowieka

Danzig urodził się w Warszawie w 1948 r. w rodzinie ocalałych z Holokaustu, z którymi w wieku dziewięciu lat dokonał aliji. Ostatni znak życia dał od niego pod koniec listopada, kiedy za pośrednictwem jednego z uwolnionych zakładników wysłał wiadomość do rodziny. Chociaż Hamas twierdzi, że zginął wraz z sześcioma innymi izraelskimi zakładnikami w marcowym zamachu bombowym IDF, władze izraelskie nigdy nie potwierdziły tej informacji. W ciągu ostatnich siedmiu miesięcy polski prezydent Andrzej Duda kilkakrotnie odwoływał się do niego, a polscy przyjaciele Alexa również aktywnie działali w jego imieniu. W całej Warszawie można było spotkać naklejki i tabliczki z hasztagiem #StandWithAlex.

Zdjęcie: Crownheights.info

Ppolskie żydostwo się budzi. Co to oznacza dla nas? Oto tylko dwa przykłady, które przyszły mi do głowy.

Kilka tygodni po 7 października dwóch miejscowych żydowskich biznesmenów, którzy od lat byli zaprzysiężonymi wrogami, zebrało się w domu rabina Stamblera, wyjaśniając, że zawarli pokój i pytając, co mogą zrobić, aby zapewnić dodatkowe zasługi dla Am Yisrael. „To nie czas na podziały wśród naszych ludzi” – stwierdzili.

Nawet w Polsce Żydzi zaczęli na nowo analizować swoje priorytety. 7 października był surowym i bolesnym przypomnieniem, że niczego nie można brać za pewnik. Polska społeczność żydowska to zauważyła i jej członkowie robią wielkie postępy w swoim jidyszkeicie, zaczynając od małych kroków. Być może i my będziemy mogli naśladować tych polskich biznesmenów i przemyśleć na nowo kierunek, w jakim podążamy, zaprowadzając pokój, przebaczając i wprowadzając podstawowe zmiany w naszych relacjach. Teraz jest czas.

Warto przeczytać!  Polska kończy długie oczekiwanie i otrzymuje pierwszą wypłatę unijnych funduszy naprawczych: 6,3 mld euro

Na lotnisku w Warszawie mój mąż Jedidya założył czapkę z daszkiem na jarmułkę i wsunął cicizi. Przy kontroli bagażu poprosili go o zdjęcie kapelusza i tak przez około 20 sekund widać było jego jarmułkę. Ale te 20 sekund wystarczyło, aby ogromny, krzepki Ukrainiec podszedł do nas i głośno zapytał: „Izrael?”

Nie wiedziałem, jak odpowiedzieć. Że jestem z Chin? Etiopia? Próbowaliśmy dyskretnie przejść dalej, ale on nalegał. „Ty, Izraelu?” zapytał ponownie. Skinąłem głową i miałem nadzieję, że uda mi się zniknąć w tłumie, ale wtedy on zaczął ryczeć coś po szybkostrzelnym ukraińskim. Nie rozumieliśmy ani słowa, ale najwyraźniej komunikacja była dla mężczyzny bardzo ważna, bo w końcu wyjął telefon komórkowy, przetłumaczył słowa na angielski i z wielkim uśmiechem pokazał nam to: „Niech Bg chroni Izrael .”

To była pocieszająca wiadomość. Mamy wielu przyjaciół i zwolenników na całym świecie, ale zamiast dumnie i dumnie przyjmować ich błogosławieństwa, często wijemy się i wolimy ukrywać swoją tożsamość. To spotkanie doprowadziło do refleksji: Czy jestem wystarczająco świadomy tego, że jesteśmy błogosławieństwem dla całego świata? Czy mam to na uwadze?

Ten Ukrainiec przekazał swoje przesłanie nam, ale nie tylko nam – to naprawdę jest przeznaczone dla każdego, kto czyta te słowa. Niech Bg chroni Izrael!

(pierwotnie opublikowano w Mishpacha, wydanie 1014)

Ups! Nie mogliśmy zlokalizować Twojego formularza.




Źródło