Polski parlament będzie debatował nad budzącą podziały kwestią aborcji
WARSZAWA (Reuters) – W czwartek polscy ustawodawcy rozpoczną debatę na temat liberalizacji dostępu do aborcji, co było obietnicą premiera Donalda Tuska w kampanii przed wyborami centralnymi, która w ostatnich tygodniach wywołała rozłam w jego proeuropejskiej koalicji.
Prawa kobiet zajmują ważne miejsce w Polsce, która wprowadziła niemal całkowity zakaz aborcji w 2021 r. i gdzie poprzedni, nacjonalistyczny rząd w trakcie swoich ośmioletnich rządów zakorzenił w prawie swoje konserwatywne wartości społeczne.
Od objęcia władzy w październiku szeroka koalicja Tuska, składająca się z lewicowych polityków i chrześcijańskich demokratów, przywróciła już publiczne finansowanie zapłodnienia in vitro i głosowała za zmianą zasad dostępu do antykoncepcji awaryjnej.
Ma jednak trudności z osiągnięciem porozumienia w sprawie polityki aborcyjnej, co jest głównym tematem kampanii Tuska, która wywołała wrzący gniew opinii publicznej w związku z rygorystycznymi ograniczeniami. Obserwatorzy polityczni stwierdzili, że była to jedna z przyczyn rekordowej frekwencji w październikowym głosowaniu.
„Atmosfera jest gorąca, ponieważ jest to coś, co różni partnerów koalicji” – powiedział dziennikarzom w środę marszałek parlamentu Szymon Hołownia, były dziennikarz katolicki.
Podjęta w marcu decyzja Holowni o odroczeniu debaty na temat złagodzenia przepisów aborcyjnych do czasu wyborów lokalnych w ubiegły weekend rozgniewała część wyborców i jego lewicowych partnerów z koalicji w parlamencie.
Zgodnie z obowiązującym prawem aborcja jest legalna w przypadku gwałtu, kazirodztwa lub zagrożenia zdrowia lub życia kobiety, natomiast zakazane jest przerywanie ciąży z wadami płodu.
Aktywiści twierdzą, że nawet legalna aborcja jest często trudna do uzyskania, ponieważ lekarze i dyrektorzy szpitali nie są pewni przepisów lub odmawiają przeprowadzenia aborcji ze względów moralnych.
Badania opinii publicznej pokazują jednak, że Polska, kraj w przeważającej mierze katolicki, odchodzi od nauczania Kościoła i coraz większa liczba wyborców opowiada się za większymi prawami do aborcji. Z niedawnego badania Ipsos wynika, że 62% Polaków popiera prawo do aborcji do 12. tygodnia ciąży.
Wskaźniki dzietności w Polsce spadły w ubiegłym roku do najniższego poziomu od czasów II wojny światowej. Obrońcy praw kobiet twierdzą, że dzieje się tak po części dlatego, że kobiety boją się mieć dzieci po kilku przypadkach, w których kobiety w ciąży zmarły w szpitalu w wyniku powikłań związanych z rygorystycznymi przepisami dotyczącymi aborcji.
Czwartkowa debata skupi się wokół trzech projektów ustaw, każdy zgłoszony przez jedno z trzech ugrupowań koalicyjnych.
Dwie z ustaw sprawiłyby, że aborcja byłaby legalna bez ograniczeń do 12 tygodnia ciąży.
Druga przywraca prawo do aborcji w przypadku wad płodu, wracając do sytuacji sprzed wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r. zakazującego takich zabiegów.
Nie jest jasne, jak długo będą trwały czwartkowe debaty. Powszechnie oczekuje się, że prezydent Andrzej Duda, konserwatywny sojusznik byłej rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS), zawetuje wszelkie zmiany w przepisach.
„Bardzo nam zależy, aby w końcu rozpocząć debatę. Wielokrotnie o to prosiliśmy” – powiedziała Reutersowi Katarzyna Kotula, minister ds. równości. „To dla nas ważne, ale nic nie zmieni się szybko”.
(Reportaż: Anna Włodarczak-Semczuk, Karol Badohal i Paweł Florkiewicz; redakcja: Ros Russell)