Świat

Pomimo rosnącej liczby ofiar śmiertelnych Rohingjowie uciekają łodzią z Birmy i Bangladeszu

  • 2 lutego, 2024
  • 7 min read
Pomimo rosnącej liczby ofiar śmiertelnych Rohingjowie uciekają łodzią z Birmy i Bangladeszu


SYDNEY (AP) – Przez zdradliwy odcinek wody Rohingjowie przybyli tysiącami, a następnie zginęli setkami. I chociaż zdają sobie sprawę z niebezpieczeństw związanych z ucieczką łodzią, wielu spośród prześladowanych ludzi twierdzi, że nie przestaną, ponieważ świat nie pozostawił im innego wyboru.

W ubiegłym roku prawie 4500 Rohingjów – dwie trzecie to kobiety i dzieci – uciekło łodzią ze swojej ojczyzny, Birmy i obozów dla uchodźców w sąsiednim Bangladeszu, podała agencja ONZ ds. uchodźców. Spośród nich 569 zginęło lub zaginęło podczas przekraczania Zatoki Bengalskiej i Morza Andamańskiego, co stanowi najwyższą liczbę ofiar śmiertelnych od 2014 r.

Liczby oznaczają, że co ósmy Rohingja, który próbował przekroczyć granicę, nigdy mu się nie udało, jak podało w zeszłym tygodniu UNHCR.

Jednak pomimo ryzyka nic nie wskazuje na to, aby strumień Rohingjów zaczął opadać. W czwartek indonezyjskie władze poinformowały, że w północnej prowincji Aceh w kraju wylądowała kolejna łódź przewożąca uchodźców Rohingya.

Rybacy zapewnili żywność i wodę 131 Rohingjom, głównie kobietom i dzieciom, którzy byli na pokładzie, powiedział Marzuki, przywódca lokalnej plemiennej społeczności rybackiej, która podobnie jak wielu Indonezyjczyków używa jednego nazwiska.

Niektórzy pasażerowie powiedzieli urzędnikom, że byli na morzu od zeszłego miesiąca i zepsuł się silnik ich łodzi, przez co dryfowali, powiedział podpułkownik Andi Susanto, dowódca bazy marynarki wojennej w Lhokseumawe.

„Wody Azji Południowo-Wschodniej to jeden z najbardziej śmiercionośnych odcinków na świecie i cmentarz dla wielu Rohingjów, którzy stracili życie” – mówi Babar Baloch, rzecznik UNHCR na Azję i Pacyfik. „Odsetek Rohingjów, którzy umierają na morzu bez ratunku, jest naprawdę niepokojący i niepokojący”.

Warto przeczytać!  USA przyspieszą transfer czołgów Abrams na Ukrainę, mówi Pentagon

W obskurnych obozach dla uchodźców w Bangladeszu, z których w 2017 r. uciekło ponad 750 000 muzułmanów Rohingja po masowych atakach armii Birmy, sytuacja staje się coraz bardziej rozpaczliwa. Nawet groźba śmierci na morzu nie powstrzymuje wielu osób przed próbą przepłynięcia wód regionu w celu dotarcia do Indonezji lub Malezji.

„Musimy wybrać ryzykowną podróż łodzią, ponieważ społeczność międzynarodowa nie dopełniła swoich obowiązków” – mówi Mohammed Ayub, który oszczędza pieniądze na miejsce na jednej z rozklekotanych drewnianych łodzi rybackich, którymi przemytnicy przewożą pasażerów na odległość 1800 kilometrów (1100 mil). ) z Bangladeszu do Indonezji.

Globalna obojętność wobec kryzysu Rohingjów sprawiła, że ​​osoby przebywające w przeludnionych obozach nie mają zbyt wielu możliwości ucieczki. Ponieważ Bangladesz zakazuje Rohingjom pracy, ich przetrwanie zależy od racji żywnościowych, które w zeszłym roku zostały obcięte ze względu na spadek globalnych datków.

Bezpieczny powrót do Birmy jest dla Rohingjów praktycznie niemożliwy, ponieważ wojsko, które ich zaatakowało, w 2021 r. obaliło demokratycznie wybrany rząd Birmy. Żaden kraj nie oferuje Rohingjom żadnych możliwości przesiedlenia na dużą skalę.

Tymczasem gwałtowny wzrost liczby zabójstw, porwań i podpaleń dokonywanych przez grupy bojowników w obozach sprawił, że mieszkańcy zaczęli obawiać się o swoje życie. I tak głodni, przestraszeni i nie mając już wyjścia, nadal wchodzą na pokład łodzi.

Ayub mieszka w dusznym, ciasnym schronisku od ponad sześciu lat, w obozie, w którym brakuje bezpieczeństwa i warunków sanitarnych, a nadziei jeszcze mniej. Jego dzieci nie mają formalnej edukacji, nie mają możliwości zarobienia pieniędzy, nie mają perspektyw na powrót do ojczyzny ani schronienia dla rodziny pośród narastającej przemocy gangów.

Warto przeczytać!  Tysiące witają przesilenie letnie w Stonehenge

„Oczywiście rozumiem, jak niebezpieczna jest podróż statkiem drogą morską” – mówi Ayub. „Podczas podróży łodzią mogliśmy zginąć. Ale to zależy od naszego losu. (…) Lepiej wybrać niebezpieczną drogę, nawet jeśli jest to ryzykowne, bo boimy się pozostać w obozach.”

Dwieście osób, które w zeszłym roku zmarły lub zaginęły na morzu, znajdowało się na pokładzie łodzi, która w listopadzie wypłynęła z Bangladeszu. Naoczni świadkowie na pobliskiej łodzi powiedzieli Associated Press, że zaginął statek, który był pełen niemowląt, dzieci i matek, zepsuł się i nabierał wody, zanim odpłynął podczas burzy, a jego pasażerowie krzyczeli o pomoc. Od tamtej pory tego nie widziano.

Była to jedna z kilku łodzi znajdujących się w trudnej sytuacji, których mimo to kraje przybrzeżne regionu zaniedbały ratowania wnioski UNHCR, aby te kraje rozpoczęły misje poszukiwawczo-ratownicze.

„Jeśli nie zostaną podjęte żadne działania, ludzie tracą życie” – mówi Baloch z UNHCR. „Jeśli nie przywróci się nadziei życiu Rohingjów ani w Birmie, ani w Bangladeszu, nie będzie żadnych prób ratunkowych, (wtedy) niestety będziemy świadkami większej liczby zdesperowanych ludzi umierających na morzach Azji Południowo-Wschodniej pod okiem władz przybrzeżnych, które mogłyby podjąć działania, aby ratować życie .”

Sześciu członków rodziny Mohammeda Tahera było na pokładzie łodzi, która zaginęła w listopadzie, w tym jego 15-letni brat Mohammed Amin i dwóch siostrzeńców Tahera w wieku 3 i 4 lat. Ich ostatecznym celem była Malezja – kraj z większością muzułmańską, w którym wielu Rohingjów szuka względnego bezpieczeństwa.

Warto przeczytać!  Skrajnie prawicowy izraelski rząd Netanjahu złożył przysięgę w obliczu oporu

Taher i jego rodzice mają teraz trudności ze snem i jedzeniem, a całymi dniami dręczą się nad tym, co stało się z ich bliskimi. Matka Taher spotkała się z wróżką, która powiedziała, że ​​jej krewni wciąż żyją. Tymczasem Taherowi śniło się, że łódź dotarła do brzegu, gdzie jego bliscy schronili się w szkole i mogli wykąpać się w ciepłej wodzie. Nie jest jednak przekonany, że ich podróż zakończyła się tak szczęśliwie.

Dlatego przyrzekł, że powie wszystkim, aby trzymali się z daleka od łodzi, niezależnie od tego, jak nie do zniesienia stało się życie na lądzie.

„Nigdy nie wyruszę łodzią w tę trudną podróż” – mówi Taher. „Wszyscy ludzie, którzy dotarli do celu, mówią, że podróż statkiem jest okropna”.

Jednak takie ostrzeżenia są często daremne. Ayub przygotowuje się teraz do sprzedaży biżuterii swojej córki, aby pomóc w opłaceniu miejsca na łodzi. Choć przerażają go historie tych, którym się nie udało, motywują go historie tych, którym się to udało.

„Nikt nie rozważałby podjęcia ryzyka łodzią w niebezpieczną podróż, gdyby miał lepsze możliwości” – mówi. „Na szczęście niektórym udało się dotrzeć do celu i zapewnić sobie lepsze życie. Jestem przekonany, że Allah nas ocali.”

___

Współpracownik prasy Niniek Karmini z Dżakarty w Indonezji przyczynił się do powstania tego raportu.




Źródło