Ponad 180 000 demonstrantów maszeruje we Francji przeciwko antysemityzmowi
Antoine Gyori/Corbis/Getty Images
Portrety zakładników pojmanych w ataku Hamasu na Izrael 7 października wyeksponowano podczas niedzielnego marszu ulicznego przeciwko antysemityzmowi w Paryżu we Francji.
CNN
—
W niedzielę dziesiątki tysięcy ludzi wyszło na ulice całej Francji, aby nawoływać do gwałtownego wzrostu liczby aktów antysemickich od początku wojny Izrael-Hamas.
Według filii CNN, BFM TV, w Paryżu do marszu przyłączyło się około 105 000 demonstrantów, co czyni go największą mobilizacją przeciwko antysemityzmowi od czasu protestu przeciwko profanacji cmentarza żydowskiego w Carpentras w 1990 roku.
Do protestujących w stolicy Francji dołączyli osobistości polityczne, w tym premier Elisabeth Borne oraz byli prezydenci Francois Hollande i Nicolas Sarkozy. Razem trzymali transparent z napisem „Za Republikę, przeciw antysemityzmowi”.
Według BFM TV demonstranci pojawili się w mniejszej liczbie w miastach, w tym w Nicei, Lyonie i Marsylii. W marszach w całym kraju wzięło udział ponad 182 000 osób – podała telewizja BFM, powołując się na Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.
Według prezydenta Francji Emmanuala Macrona wzrasta napięcie we Francji, zwłaszcza w stolicy, w związku z wojną między Izraelem a Hamasem, co skutkuje gwałtownym wzrostem liczby incydentów antysemickich.
W liście opublikowanym w sobotę we francuskiej gazecie Le Parisien Macron potępił „nieznośne odrodzenie niepohamowanego antysemityzmu”.
Powiedział, że we Francji w ciągu jednego miesiąca popełniono ponad 1000 aktów antysemickich – trzy razy więcej niż w ciągu całego poprzedniego roku.
Macron nie przyłączył się do niedzielnego marszu, ale w poście w mediach społecznościowych stwierdził, że „Francja, w której boją się nasi żydowscy współobywatele, to nie Francja”.
„Francja, w której Francuzi boją się ze względu na swoją religię lub pochodzenie, nie jest Francją” – napisał. „Żadnej tolerancji dla tego, co nieznośne”.
Później w niedzielę Macron ponownie wyraził solidarność Francji z Izraelem po tym, jak został skrytykowany przez prominentne osobistości w Izraelu w związku z komentarzami, które poczynił we wcześniejszym wywiadzie dla BBC.
W piątek Macron powiedział BBC, że zawieszenie broni to „jedyne rozwiązanie” sytuacji w Gazie. „Łączymy się z bólem i podzielamy chęć pozbycia się terroryzmu. Wiemy, co oznacza terroryzm we Francji. Uważam jednak, że nie ma uzasadnienia dla ataków na ludność cywilną” – powiedział Macron.
W niedzielę podczas rozmowy telefonicznej z izraelskim prezydentem Izaakiem Herzogiem Macron powiedział, że Izrael ma prawo do obrony „zgodnie z międzynarodowym prawem humanitarnym”.
„Należało wyeliminować zagrożenie ze strony grup terrorystycznych w Gazie” – stwierdził Macron w oświadczeniu Pałacu Elizejskiego.
„Walkę tę należy prowadzić zgodnie z międzynarodowym prawem humanitarnym i biorąc pod uwagę ochronę ludności cywilnej”.
Wezwania Macrona do zawieszenia broni odbiły się szerokim echem w Australii, gdzie minister spraw zagranicznych Penny Wong odnotowała jego uwagi i powiedziała: „Wszyscy chcemy podjąć kolejne kroki w kierunku zawieszenia broni”.
Dodała jednak, że nie może to być jednostronne, wskazując, że palestyńska grupa bojowników Hamas, która zaatakowała Izrael 7 października, nadal przetrzymuje izraelskich zakładników.
Marsze przeciwko antysemityzmowi we Francji rozpoczęły się w weekend po tym, jak propalestyńscy demonstranci zgromadzili się w wielu europejskich stolicach.
Według policji około 300 000 ludzi wzięło w sobotę w Londynie udział w dużym propalestyńskim wiecu, maszerującym ulicami stolicy Wielkiej Brytanii, wzywającym do zawieszenia broni.
W Hyde Park Corner w centrum Londynu znajdowały się duże siły policyjne, gdy protestujący skandowali „wolna, wolna Palestyna” i bardziej kontrowersyjny refren „od rzeki do morza, Palestyna będzie wolna!”
Policja stwierdziła, że „spotkała się z agresją ze strony kontrdemonstrantów”, którzy „w znacznej liczbie” szturmowali okolicę w miarę narastania wiecu.
Funkcjonariusze przechwycili grupę 150 osób, które pod koniec marszu odpalały fajerwerki, poinformował zastępca komisarza policji Matt Twist w oświadczeniu wydanym później w sobotę. Jak czytamy w oświadczeniu, aresztowań dokonano po tym, jak część fajerwerków trafiła funkcjonariuszy w twarz.
Propalestyńska demonstracja odbyła się także w niedzielę w finansowej stolicy Niemiec, Frankfurcie, a także w sobotę w Barcelonie i Brukseli.