Rozrywka

Ponadczasowa muzyka ludowa Jessiki Pratt ewoluuje. Powoli.

  • 1 maja, 2024
  • 8 min read
Ponadczasowa muzyka ludowa Jessiki Pratt ewoluuje.  Powoli.


Nowy album Jessiki Pratt „Here in the Pitch” zaczyna się od a vintage’owy rytm perkusji, delikatnie brzdąkająca gitara i mnóstwo wibrującego brzmienia pomieszczenia — takiego, które przypomina wyłożone boazerią studio sprzed 60 lat. „Szanse życiowe mogą ukrywać swoje asy w rękawie” – śpiewa w „Life Is” w czarującej melodii, która z łatwością wznosi się i opada. „Czas to czas, znowu czas”.

Pratt ma 37 lat i nagrała trzy albumy od 2012 roku. Zasłynęła z pozornie zakręconego czasu. „Przyjaciel znajomego był zszokowany, gdy dowiedział się, że Jessica jest artystką współczesną” – Matt McDermott, Partner i współpracownik Pratta, powiedział przez telefon. „Był przekonany, że to zaginiona prywatna artystka ludowa z lat 60. i 70., działająca w prasie prywatnej”.

„Fakt, że kręciła się po wielu sklepach z płytami i bardzo interesuje się fakturą i atmosferą starszej muzyki, oznacza, że ​​jej twórczość wydaje się nieco anachroniczna” – dodał rozbawiony McDermott. „Jest taki boomer, który mówi: «Nie tworzą piosenek tak jak kiedyś», ale muzyka Jessiki pokazuje, że naprawdę można.”

W deszczowy marcowy dzień w Nowym Jorku Pratt spacerowała po Queens Museum i omawiała, w jaki sposób „Here in the Pitch”, którego premiera odbędzie się w piątek, ma korzenie w historii czającej się pod innym miastem: Los Angeles, jej domem od 2013 roku.

„Jeśli chcesz podejść do tego metafizycznie, to są to warstwy ludzkiego doświadczenia, które wciąż mogą odbijać się echem” – powiedziała, myśląc o prehistorycznym mule, który bulgocze pod Wilshire Boulevard. „To jest absolutnie soczewka, przez którą codziennie widzę moją rzeczywistość, płynącą przez te niewidoczne warstwy historii i energii”.

Drobny blondyn Pratt miał na sobie kudłaty płaszcz i obcisły czarny garnitur. Chociaż przestała ozdabiać swoje duże oczy kredką o przemysłowej wytrzymałości, nawet au naturel Pratta Wyglądał na kuszącego, że w jakiś sposób znalazła się jedną nogą w retro zaświatach. Zarówno w rozmowach, jak i w piosenkach ma coś w rodzaju obsesji na punkcie czasu, która jej zdaniem może wynikać z procesu pisania: „Jeśli czujesz, że zawsze walczysz ze sobą, aby osiągnąć swoje cele, jesteś świadomy czas upływa, bo wszystko wydaje się bardzo zaniedbane pod względem artystycznym.”

Warto przeczytać!  Współtwórcy The Last of Us twierdzą, że program telewizyjny zawsze „czaił się w grze”

Pratt dorastał w Redding, małym miasteczku w Północnej Kalifornii ze skomplikowanym związkiem z chrześcijaństwem i konserwatywną polityką. Jej rodzina była stosunkowo swobodna: jej matka, która ją wychowała, była astrologiem i miała obsesję na punkcie muzyki. Pratt zaczęła pisać piosenki, gdy tylko nauczyła się kilku podstawowych akordów, pisząc impresjonistyczne piosenki inspirowane twórczością Incredible String Band i Leonarda Cohena grającego na nylonowej gitarze ze strunami ze sklepu z używaną odzieżą.

Po ukończeniu szkoły średniej przeprowadziła się do San Francisco, gdzie po raz pierwszy zaczęła wykonywać swoje piosenki. Tim Presley, płodny kalifornijski muzyk i artysta, wysłuchał kilku jej nagrań i założył wytwórnię, która w 2012 roku wydała album, który stał się debiutem Pratta od imiennika. „Część mnie była zaskoczona, że ​​się tym zainteresował” – powiedział Pratt. „Ale być może to typowe dla mnie, że jestem bardzo samokrytyczny”.

Krótko przed wydaniem płyty, gdy siedmioletni związek Pratta się rozpadał, jej matka zmarła na nagłą chorobę. Niewiele łącząc ją z San Francisco, spakowała się do Los Angeles. To było twarde lądowanie.

Pratt pierwsze miesiące spędziła samotnie, nagrywając swój kolejny album „On Your Own Love Again” w swojej sypialni, żyjąc skromnie z oszczędności i umowy wydawniczej. Przełomowy singiel z albumu „Back, Baby” z 2015 roku pozostaje balsamem dla złamanych serc niemal dziesięć lat później; piosenkarz pop Troye Sivan zsamplował go na swoim albumie „Something to Give Each Other” z 2023 r. i w wywiadzie dla Guardiana stwierdził, że głos Pratta „mógł istnieć wiecznie”. Dwuścieżkowy wokal na albumie i otaczające go ciepło rzucają melancholijną samotność na romantyczny blask. Ale rzeczywistość była taka, że ​​izolacja Pratt nie była dobra dla jej zdrowia fizycznego i emocjonalnego, przez co jej stan gwałtownie się pogorszył.

Warto przeczytać!  Czas odejść od drogi „Teda Lasso” po rozdętym sezonie

W połowie 2016 roku, będąc na skraju załamania i zmagając się z pisaniem, Pratt zdecydował się wrócić do San Francisco. Z odrętwienia wyrwał ją burzliwy romans z McDermottem, byłym współpracownikiem Amoeba Music. Poświęciła się albumowi „Quiet Signs” z 2019 roku, który z perspektywy czasu opisała jako „dotyczący codziennych tragedii związanych z próbami przetrwania własnego umysłu. Wydaje się to bardzo szeptane i eteryczne w sposób, z którym niekoniecznie mogę się teraz utożsamić”.

„Ciche znaki” były wypełnione rzadka gitara, bogate tekstury i taśma syk i był to pierwszy raz, kiedy Pratt pracował w studiu. Była ciekawa poszerzania swojego brzmienia, choćby skromnie, i podeszła do tego procesu z otwartym umysłem. „Istniała bardziej świadoma intencja”, powiedziała, „a nie tylko zwykły impuls do tworzenia muzyki”.

Pratt chcąc ponownie połączyć siły z Alem Carlsonem, który wyprodukował z nią „Quiet Signs”, Pratt rozpoczął pracę nad nową serią piosenek, na które inspirowany był „Pet Sounds” Beach Boys oraz muzyka grupy Walker Brothers z lat 60. „Zawsze bardzo interesowała mnie mikro era muzyki pop z lat 60., w której produkcja ma klimat niczym śnieżna kula” – powiedziała.

Carlson powiedział, że zauważył zmianę w zamiarach Pratta. „‚Quiet Signs’ próbowała nawiązać do starego świata, który stworzyła w przeszłości, jednocześnie spoglądając w przyszłość” – powiedział w wywiadzie. „W tym przypadku była bardziej pewna siebie w odkrywaniu nowych kierunków, nawet jeśli oznaczało to pozostawienie wielu rzeczy na podłodze montażowni”.

Pratt zaczęła pisać „Here in the Pitch” na początku 2020 roku pośród wzmożonego niepokoju związanego z pandemią, a fascynację motywami strachu i władzy podsycała, czytając książki o Charlesie Mansonie i oglądając filmy ze złożonymi antagonistami, takie jak „No Country for Old for Old”. Mężczyźni.” „Zawsze interesowałam się ciemną stroną rzeczy” – powiedziała nieco ironicznie.

Pratt określiła siebie jako „raczej niespokojną osobę”, zachowując jednak cichą rezerwę, która nigdy nie wydawała się niezręczna; wydawała się otwarta, choć z perspektywy czasu okazała się nieuchwytna. Podczas naszego pobytu w muzeum tylko raz użyła telefonu, aby zrobić zdjęcie pamiątkowego jo-jo z Wystawy Światowej w 1964 r., którego nazwa jest taka sama jak jedna z jej nowych piosenek, elegancki „World on a String”.

Warto przeczytać!  Meghan McCain mówi, że jest „nakłaniana” do wzięcia Ozempic 4 tygodnie po porodzie: „To przerażające”

„Here in the Pitch” ma sekwencję przypominającą wschód słońca nad osławionym ranczem Spahn. Wczesne utwory, takie jak „Life Is” i „Better Hate” z domieszką bossa novy, charakteryzują się niepokojącą radością graniczącą z złudzeniem, po czym album pogrąża się w niespokojnym zmierzchu, gdzie strach jest mrocznym towarzyszem. Bliżej jest „The Last Year” z ostrożnym optymistycznym refrenem: „Myślę, że wszystko będzie dobrze / Myślę, że będziemy razem / A fabuła będzie trwać wiecznie”.

„Ze wszystkich piosenek na płycie jest to prawdopodobnie najbardziej osobista piosenka” – powiedział Pratt. „Najbardziej wyrażam siebie pod względem lirycznym i emocjonalnym”.

McDermott, która gra na klawiszach Pratta od czasu „Quiet Signs” i brała udział w produkcji nowego albumu, powiedziała, że ​​jej oddanie muzyce jest zawsze najważniejsze: „Jessica przyjechała do miasta i zaszyła się. Byliśmy tam przez dwa miesiące i rzadko widywano ją poza studiem. Nasi przyjaciele mówili: „Nie widziałem jeszcze Jessiki”.

W sesjach, rozłożonych na dwa lata, po raz pierwszy wzięła udział grupa muzyków spoza najbliższego kręgu Pratta, w tym perkusista Mauro Refosco i basista Spencer Zahn. „Eksperymentowanie z dźwiękiem w studiu z instrumentami i odtwarzaczami nigdy nie wydawało mi się odpowiednie dla mojej muzyki aż do tego momentu” – powiedział Pratt. „Nawet mały klocek był dużą zmianą”.

Każdy nowy szczegół, jakkolwiek skromny, wymagał czasu, aby znaleźć swoje właściwe miejsce w coraz szerszej wizji Pratta. „Wyraźnie określam, co należy zrobić, prawdopodobnie w stopniu, który będzie trudny dla osób w moim otoczeniu” – powiedziała. „To jak dążenie do doskonałej niedoskonałości, to wszystko jest instynktem”.

„Na dobre i na złe” – dodała – „zawsze wypływa krew z kamienia”.


Źródło