Świat

Porozumienie Somalilandu dotyczące przyznania Etiopii dostępu do Morza Czerwonego spotyka się z potępieniem

  • 2 stycznia, 2024
  • 6 min read
Porozumienie Somalilandu dotyczące przyznania Etiopii dostępu do Morza Czerwonego spotyka się z potępieniem


Rząd śródlądowej Etiopii podpisał wstępne porozumienie z Somalilandem, samozwańczą separatystyczną republiką w północno-zachodniej Somalii, przyznające Etiopii handlowy i wojskowy dostęp do bramy tego terytorium do Morza Czerwonego – umowa portowa, która grozi zaognieniem napięć w burzliwym Rogu regionu Afryki.

W porozumienie podpisał w poniedziałek kontrakt z premierem Etiopii Abiyem Ahmedem, przywódcą Somalilandu Muse Bihi Abdim, powiedział, że to zrobi wydzierżawić etiopskiej marynarce wojennej ponad 20 km dostępu do morza na 50 lat. W zamian Etiopia formalnie uznała Somaliland za niepodległy kraj, co według Abdiego ustanowiłoby „precedens jako pierwszy naród, który rozszerzył międzynarodowe uznanie na nasz kraj”.

Somaliland otrzyma także udziały w państwowych liniach lotniczych Ethiopian Airlines, powiedział podczas ogłoszenia umowy doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Abiy, Redwan Hussien. Bliższych szczegółów nie podał.

Umowa o dostępie do somalilandzkiego portu Berbera nie jest prawnie wiążąca, ale po szeroko zakrojonych negocjacjach prowadzonych w nadchodzących miesiącach może doprowadzić do zawarcia wykonalnego traktatu między obiema stronami.

Oto, dlaczego umowa ma znaczenie.

Pakt wstrząsnął obszarem Rogu Afryki, który jest już obciążony wojną domową, sporami politycznymi i powszechnymi kryzysami humanitarnymi. Obserwatorzy twierdzą, że porozumienie może również wywołać dalsze napięcia na Morzu Czerwonym, ważnym światowym szlaku żeglugowym, który staje się coraz bardziej niebezpieczny w obliczu wojny między Izraelem a Hamasem.

Warto przeczytać!  Co rosyjskie okręty wojenne robią na Karaibach?

Największy sprzeciw napłynął z Somalii, gdzie we wtorek gabinet premiera Hamzy Abdi Barre zebrał się na nadzwyczajnym posiedzeniu w celu omówienia porozumienia. rząd Somalii zwane porozumieniem „nieważne” i zwrócił się do Unii Afrykańskiej i Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych o zwołanie posiedzeń w tej sprawie. Somalia wezwała także swojego ambasadora w Etiopii w celu przeprowadzenia pilnych konsultacji.

„Somalia należy do Somalijczyków” – powiedział prezydent Hassan Sheikh Mohamud w żarliwym przemówieniu w parlamencie we wtorkowe popołudnie, w którym przyrzekł bronić suwerenności swojego kraju. „Będziemy chronić każdy centymetr naszej świętej ziemi i nie będziemy tolerować prób zrzeczenia się jakiejkolwiek jej części”.

Zaledwie kilka dni wcześniej on i pan Abdi to zrobili spotkali się w sąsiednim Dżibuti wytyczyć dalszą drogę – rozmowy, które zdaniem ekspertów prawdopodobnie legną w gruzach.

Obserwatorzy twierdzą, że Erytrea i Egipt będą również zaniepokojone obecnością znacznej marynarki wojennej Etiopii na strategicznych Morzu Czerwonym i Zatoce Adeńskiej.

Natomiast w Dżibuti, które pobiera od Etiopii opłatę w wysokości około 1,5 miliarda dolarów rocznie za korzystanie ze swoich portów, obserwatorzy twierdzą, że utrata takich dochodów może prowadzić do niestabilności prezydenta Ismaila Omara Guelleha, który czerpał korzyści z tego napływu środków pieniężnych przez ponad dwadzieścia lat sprawowania urzędu .

Etiopia, drugi pod względem liczby ludności kraj Afryki, utraciła dostęp do morza po odłączeniu się Erytrei i ogłoszeniu niepodległości w 1993 r.

Warto przeczytać!  Zełenski dziękuje Wielkiej Brytanii za wsparcie w imieniu ukraińskich „bohaterów wojennych” podczas niespodziewanej wizyty w Londynie

Od tego czasu Etiopia jest zależna od Dżibuti w handlu międzynarodowym, a według Banku Światowego ponad 95 procent jej importu i eksportu odbywa się przez korytarz Addis Abeba-Dżibuti. 1,5 miliarda dolarów rocznie z tytułu opłat, które Etiopia wydaje za korzystanie z portów Dżibuti, to ogromna kwota dla narodu, który ma trudności z obsługą swoich dużych długów.

Przez lata rząd Etiopii starał się zdywersyfikować dostęp do portów morskich, w tym badać możliwości w Sudanie i Kenii. W 2018 roku podpisała umowę nabycia 19% udziałów w porcie Berbera, ale transakcja nie doszła do skutku.

W ostatnich miesiącach pan Abiy zaczął coraz bardziej stanowczo wyrażać się o ambicjach swojego kraju dotyczących nabycia portu na wybrzeżu Afryki Wschodniej. W uwagach wyemitowanych w październiku w telewizji państwowej stwierdził, że jego rząd musi znaleźć sposób na wyciągnięcie 126 milionów obywateli z „więzienia geograficznego”. Nawiązał także do XIX-wiecznego etiopskiego wojownika, który, jego zdaniem, ogłosił Morze Czerwone jako „naturalną granicę Etiopii”.

Komentarze wstrząsnęły regionem, a obserwatorzy i urzędnicy obawiali się, że pan Abiy może rozpocząć kolejną wojnę w obliczu wewnętrznych podziałów i zaledwie rok po zakończeniu zaciekłego konfliktu w północnym regionie Tigray w kraju.

„Cały region był zbulwersowany tymi stwierdzeniami” – powiedziała Samira Gaid, starszy analityk Rogu Afryki w Balqiis Insights, firmie konsultingowej badawczej w stolicy Somalii, Mogadiszu. „Od tego czasu wszyscy zauważyli, że regionalny hegemon, taki jak Etiopia, chciałby uzyskać dostęp do morza”.

Warto przeczytać!  Wojna Izrael-Hamas: Stany Zjednoczone twierdzą, że uchwała Rady Bezpieczeństwa w sprawie Gazy jest gotowa do głosowania

Somaliland ogłosił niepodległość od Somalii w 1991 r., ustanowił własną walutę i flagę, a także przeprowadził liczne wybory parlamentarne i prezydenckie. Terytorium to uważane jest za oazę w niespokojnym regionie, w którym odbywa się duży festiwal literacki przyciągający wybitnych autorów oraz maraton w stolicy, Hargejsie, który przyciąga uczestników z całego świata.

Ale Somaliland nie otrzymał tego, czego pragnie najbardziej: uznania.

Prezydent Abdi, który doszedł do władzy pod koniec 2017 r., przekroczył swoją kadencję i działa w ramach rozbudowy struktury, która nie jest uznawana przez opozycję polityczną w kraju. Ponadto jego rząd stanął przed poważnym wyzwaniem w mieście Las Anod, gdzie według grup prawniczych dziesiątki cywilów zginęło i zostało rannych w walkach między władzami a członkami lokalnego klanu.

Biorąc pod uwagę wszystkie te wyzwania, „to porozumienie jest ratunkiem” dla prezydenta Abdiego, stwierdziła pani Gaid. „Dzięki tego rodzaju oświadczeniu przechyla krawędzie i ma teraz większą siłę przetargową”.

Husajna Mohameda przedstawiła sprawozdania z Mogadiszu w Somalii. Pracownik „The New York Times” napisał reportaż z Addis Abeby w Etiopii.




Źródło