Porozumienie Somalilandu dotyczące przyznania Etiopii dostępu do Morza Czerwonego spotyka się z potępieniem
![Porozumienie Somalilandu dotyczące przyznania Etiopii dostępu do Morza Czerwonego spotyka się z potępieniem](https://oen.pl/wp-content/uploads/2024/01/02ethiopia-gtzh-facebookJumbo-770x470.jpg)
Rząd śródlądowej Etiopii podpisał wstępne porozumienie z Somalilandem, samozwańczą separatystyczną republiką w północno-zachodniej Somalii, przyznające Etiopii handlowy i wojskowy dostęp do bramy tego terytorium do Morza Czerwonego – umowa portowa, która grozi zaognieniem napięć w burzliwym Rogu regionu Afryki.
W porozumienie podpisał w poniedziałek kontrakt z premierem Etiopii Abiyem Ahmedem, przywódcą Somalilandu Muse Bihi Abdim, powiedział, że to zrobi wydzierżawić etiopskiej marynarce wojennej ponad 20 km dostępu do morza na 50 lat. W zamian Etiopia formalnie uznała Somaliland za niepodległy kraj, co według Abdiego ustanowiłoby „precedens jako pierwszy naród, który rozszerzył międzynarodowe uznanie na nasz kraj”.
Somaliland otrzyma także udziały w państwowych liniach lotniczych Ethiopian Airlines, powiedział podczas ogłoszenia umowy doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Abiy, Redwan Hussien. Bliższych szczegółów nie podał.
Umowa o dostępie do somalilandzkiego portu Berbera nie jest prawnie wiążąca, ale po szeroko zakrojonych negocjacjach prowadzonych w nadchodzących miesiącach może doprowadzić do zawarcia wykonalnego traktatu między obiema stronami.
Oto, dlaczego umowa ma znaczenie.
Jak transakcja wpłynie na region?
Pakt wstrząsnął obszarem Rogu Afryki, który jest już obciążony wojną domową, sporami politycznymi i powszechnymi kryzysami humanitarnymi. Obserwatorzy twierdzą, że porozumienie może również wywołać dalsze napięcia na Morzu Czerwonym, ważnym światowym szlaku żeglugowym, który staje się coraz bardziej niebezpieczny w obliczu wojny między Izraelem a Hamasem.
Największy sprzeciw napłynął z Somalii, gdzie we wtorek gabinet premiera Hamzy Abdi Barre zebrał się na nadzwyczajnym posiedzeniu w celu omówienia porozumienia. rząd Somalii zwane porozumieniem „nieważne” i zwrócił się do Unii Afrykańskiej i Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych o zwołanie posiedzeń w tej sprawie. Somalia wezwała także swojego ambasadora w Etiopii w celu przeprowadzenia pilnych konsultacji.
„Somalia należy do Somalijczyków” – powiedział prezydent Hassan Sheikh Mohamud w żarliwym przemówieniu w parlamencie we wtorkowe popołudnie, w którym przyrzekł bronić suwerenności swojego kraju. „Będziemy chronić każdy centymetr naszej świętej ziemi i nie będziemy tolerować prób zrzeczenia się jakiejkolwiek jej części”.
Zaledwie kilka dni wcześniej on i pan Abdi to zrobili spotkali się w sąsiednim Dżibuti wytyczyć dalszą drogę – rozmowy, które zdaniem ekspertów prawdopodobnie legną w gruzach.
Obserwatorzy twierdzą, że Erytrea i Egipt będą również zaniepokojone obecnością znacznej marynarki wojennej Etiopii na strategicznych Morzu Czerwonym i Zatoce Adeńskiej.
Natomiast w Dżibuti, które pobiera od Etiopii opłatę w wysokości około 1,5 miliarda dolarów rocznie za korzystanie ze swoich portów, obserwatorzy twierdzą, że utrata takich dochodów może prowadzić do niestabilności prezydenta Ismaila Omara Guelleha, który czerpał korzyści z tego napływu środków pieniężnych przez ponad dwadzieścia lat sprawowania urzędu .
Dlaczego dostęp do morza jest ważny dla Etiopii?
Etiopia, drugi pod względem liczby ludności kraj Afryki, utraciła dostęp do morza po odłączeniu się Erytrei i ogłoszeniu niepodległości w 1993 r.
Od tego czasu Etiopia jest zależna od Dżibuti w handlu międzynarodowym, a według Banku Światowego ponad 95 procent jej importu i eksportu odbywa się przez korytarz Addis Abeba-Dżibuti. 1,5 miliarda dolarów rocznie z tytułu opłat, które Etiopia wydaje za korzystanie z portów Dżibuti, to ogromna kwota dla narodu, który ma trudności z obsługą swoich dużych długów.
Przez lata rząd Etiopii starał się zdywersyfikować dostęp do portów morskich, w tym badać możliwości w Sudanie i Kenii. W 2018 roku podpisała umowę nabycia 19% udziałów w porcie Berbera, ale transakcja nie doszła do skutku.
W ostatnich miesiącach pan Abiy zaczął coraz bardziej stanowczo wyrażać się o ambicjach swojego kraju dotyczących nabycia portu na wybrzeżu Afryki Wschodniej. W uwagach wyemitowanych w październiku w telewizji państwowej stwierdził, że jego rząd musi znaleźć sposób na wyciągnięcie 126 milionów obywateli z „więzienia geograficznego”. Nawiązał także do XIX-wiecznego etiopskiego wojownika, który, jego zdaniem, ogłosił Morze Czerwone jako „naturalną granicę Etiopii”.
Komentarze wstrząsnęły regionem, a obserwatorzy i urzędnicy obawiali się, że pan Abiy może rozpocząć kolejną wojnę w obliczu wewnętrznych podziałów i zaledwie rok po zakończeniu zaciekłego konfliktu w północnym regionie Tigray w kraju.
„Cały region był zbulwersowany tymi stwierdzeniami” – powiedziała Samira Gaid, starszy analityk Rogu Afryki w Balqiis Insights, firmie konsultingowej badawczej w stolicy Somalii, Mogadiszu. „Od tego czasu wszyscy zauważyli, że regionalny hegemon, taki jak Etiopia, chciałby uzyskać dostęp do morza”.
Co to oznacza dla Somalilandu?
Somaliland ogłosił niepodległość od Somalii w 1991 r., ustanowił własną walutę i flagę, a także przeprowadził liczne wybory parlamentarne i prezydenckie. Terytorium to uważane jest za oazę w niespokojnym regionie, w którym odbywa się duży festiwal literacki przyciągający wybitnych autorów oraz maraton w stolicy, Hargejsie, który przyciąga uczestników z całego świata.
Ale Somaliland nie otrzymał tego, czego pragnie najbardziej: uznania.
Prezydent Abdi, który doszedł do władzy pod koniec 2017 r., przekroczył swoją kadencję i działa w ramach rozbudowy struktury, która nie jest uznawana przez opozycję polityczną w kraju. Ponadto jego rząd stanął przed poważnym wyzwaniem w mieście Las Anod, gdzie według grup prawniczych dziesiątki cywilów zginęło i zostało rannych w walkach między władzami a członkami lokalnego klanu.
Biorąc pod uwagę wszystkie te wyzwania, „to porozumienie jest ratunkiem” dla prezydenta Abdiego, stwierdziła pani Gaid. „Dzięki tego rodzaju oświadczeniu przechyla krawędzie i ma teraz większą siłę przetargową”.
Husajna Mohameda przedstawiła sprawozdania z Mogadiszu w Somalii. Pracownik „The New York Times” napisał reportaż z Addis Abeby w Etiopii.