Zdrowie

Poszedł do szpitala na prostą operację przegrody nosowej. Nie przeżył

  • 21 listopada, 2023
  • 3 min read
Poszedł do szpitala na prostą operację przegrody nosowej. Nie przeżył





  1. Podczas zabiegu mężczyzna doznał wstrząsu i trafił na OIOM. Wkrótce zmarł

  2. Lekarz rezydent wprowadził rurkę do przełyku zamiast tchawicy. Kierująca zespołem lekarka nie sprawdziła, czy wszystkie czynności wykonano prawidłowo

  3. Oskarżonej lekarce może grozić do pięciu lat więzienia

  4. Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Onet

39-latek nieustannie chrapał przez sen, dlatego żona wysłała go do lekarza. Podczas konsultacji okazało się, że mężczyzna ma na tyle skrzywioną przegrodę nosową, że kwalifikuje się do zabiegu korekcyjnego. W kolejce do szpitala czekał dwa lata.

Dalszą część artykułu znajdziesz pod materiałem wideo.

Lekarze tłumaczyli, że cały zabieg potrwa ok. 20 minut. 39-latek miał spędzić w szpitalu dwa dni, a po dwóch tygodniach zwolnienia wrócić do pracy. Całość miała zostać przeprowadzona w znieczuleniu ogólnym. Jak ustalili dziennikarze programu „Interwencja”, odpowiadała za to anestezjolog Anna G., która kierowała zespołem składającym się z rezydenta i pielęgniarki.

Warto przeczytać!  Aspartam groźniejszy niż sądzono. Ryzyko dotyczy konsumentów i ich dzieci

Jak mówi w rozmowie z dziennikarzami „Interwencji” żona 39-latka, Anna, po zabiegu podeszła do niej Anna G. i powiedziała, że mąż doznał wstrząsu, bo był uczulony na narkozę i był krótko niedotleniony, ale „wyjdzie z tego”. Po chwili do kobiety podszedł lekarz rezydent i przeprosił za komplikacje.

Lekarz rezydent kto to jest?

Lekarz rezydent to medyk, który ma prawo wykonywania zawodu i praktykuje. Jednocześnie pod okiem mentora odbywa specjalizację zwieńczoną Lekarskim Egzaminem Końcowym. Średni wiek ukończenia rezydentury w Polsce to 37 lat.

Lekarka miała podczas zabiegu rozmawiać przez telefon

Okazało się, że podczas intubacji rezydent wprowadził rurkę nie do tchawicy, ale do przełyku. Jak czytamy w materiale „Interwencji”, kierująca zespołem lekarka nie sprawdziła, czy wszystkie czynności wykonano prawidłowo. Miała w tym czasie rozmawiać przez telefon. Źle zaintubowany pacjent trafił na OIOM, gdzie po kilku miesiącach zmarł.

Dyrekcja szpitala natychmiast zwolniła lekarkę, a o sprawie zawiadomiła prokuraturę. Anna G. została oskarżona o nieumyślne narażenie pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi jej do pięciu lat więzienia. Sprawą zajmuje się też lekarski samorząd. Polsat mimo prób nie uzyskał komentarza zainteresowanej.

Warto przeczytać!  Taki spacer doskonale reguluje poziom cukru. Ważne są dwa szczegóły

***

Posłuchaj podcastu „Anatomia Śmierci”

– To jest niezwykła kazuistyka, kilkadziesiąt przypadków na świecie, dlatego nie należy się obawiać, że spotka nas czy naszych bliskich – mówi w podcaście „Anatomia Śmierci” Agnieszka Graczyk-Szuster, kardiolożka pracująca w Szpitalu Klinicznym Przemienienia Pańskiego Uniwersytetu Medycznego im. K. Marcinkowskiego. A chodzi o tzw. syndrom Łazarza, gdy „zmarły” budzi się do życia.

Co to technicznie znaczy, że człowiek nie żyje? Kiedy może się okazać, że to był „fałszywy alarm”? I czy w Polsce możemy odetchnąć i nie obawiać się, że zostaniemy pochowani za życia? W zasadzie tak.





Treści z serwisu Medonet mają na celu polepszenie, a nie zastąpienie, kontaktu pomiędzy Użytkownikiem a jego lekarzem. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjno-edukacyjny. Przed zastosowaniem się do porad z zakresu wiedzy specjalistycznej, w szczególności medycznych, zawartych w Serwisie należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.


Źródło