Biznes

Powiedziała, co szef kazał jej zrobić z parówkami w sklepie. „Włos się jeży”

  • 10 listopada, 2023
  • 2 min read
Powiedziała, co szef kazał jej zrobić z parówkami w sklepie. „Włos się jeży”


Pracowała na dziale mięsnym. Wyznała, co robiła z parówkami

Dr Karolina Kowalczyk jest technolożką żywności i prowadzi konto na TikToku poświęcone głównie zagadnieniom związanym z jedzeniem i zdrowiem. Jakiś czas temu zamieściła w serwisie nagranie, w którym opowiada o jednej ze swoich pierwszych prac. Będąc na studiach, zatrudniła się w sklepie spożywczym na dziale mięsnym.

— Sytuacja bardzo przykra, ponieważ nie chciałam tego wykonać, ale musiałam, żeby nie zostać zwolnioną — tłumaczy po latach.

Szef sklepu przywiózł 20 kg parówek, które pracownice miały umyć w zlewie płynem do naczyń i wystawić potem rozpakowane na ladzie chłodniczej.

— Jak otworzyłam ten worek, wylało się coś w postaci śluzu śmierdzącego solą. No coś wstrętnego — wspomina tiktokerka. — Umyłam te parówki, wystawiłam je na ladę sklepową i dostałam informację od kierownika zmiany, że kilogram tych parówek będzie kosztował 2,50 zł — mówi.

Warto przeczytać!  Przyszłość Grupy Azoty pod znakiem zapytania. Są kolejne żądania finansowe

Jak łatwo się domyślić, ludzie rzucili się na tanie parówki. — Kiedy przyszła kobieta z trójką małych dzieci, i mówi do mnie, że proszę 5 kilo tych parówek, mnie po prostu stanęło wszystko w gardle — opowiada i przyznaje, że odmówiła klientce sprzedaży, a na pytanie, dlaczego, wyznała prawdę: bo one są umyte w płynie do naczyń.


Źródło