Powody, dla których opuściłem Van Life po 4 latach i przeprowadziłem się do domu + zdjęcia
Spędziłem cztery ciężkie, niesamowite lata, mieszkając w furgonetce, zanim zdecydowałem, że chcę mieć dom bez hamulca awaryjnego.
Chciałem jak najwięcej podróżować i wspinać się po skałach, więc zwiedziłem całe Stany Zjednoczone i Kanadę, skacząc od Kalifornii do Utah, Kolumbii Brytyjskiej do Parku Narodowego Yosemite i z powrotem. Poznałem też niesamowitych ludzi.
Ale nie wszystko było efektowne. Zanim w 2020 roku przeprowadziłem się do domu w Moab w stanie Utah, wyrzucano mnie z wielu nocnych miejsc parkingowych i miałem więcej awarii, niż mogłem zliczyć.
Oto główne powody, dla których zrezygnowałem z pełnoetatowego życia w vanie.
Życie vana w mediach społecznościowych wygląda na spokojne, ale w trasie miałem bardzo mało przestojów
Ze względu na codzienne zadania związane z utrzymaniem furgonetki w dobrym stanie, w trasie miałem znacznie mniej wolnego czasu niż teraz.
Mój dom w Moabie ma bieżącą wodę, stałe łącze Wi-Fi, prysznic, bezpieczne miejsce do spania i pralki.
Nie wszystkie te rzeczy były gwarantowane w moim vanie, przynajmniej nie na co dzień. Musiałem poświęcić czas i zasoby na zlokalizowanie i zabezpieczenie ich w każdym miasteczku i na każdym kempingu, do którego wjechałem.
Wiele razy kończyłem dzień wspinaczki i przypominałem sobie, że lokalne centrum wodne lub siłownia, w której zwykle brałam prysznic, były tego dnia zamknięte. Spocona i wyczerpana, nie mogłam się porządnie umyć aż do następnego ranka.
Po czterech latach te drobne niedogodności nawarstwiły się i stały się zbyt wyczerpujące, aby sobie z nimi poradzić.
Przez większość czasu byłem sam, a styl życia utrudniał budowanie trwałych przyjaźni
Życie w vanie sprawiło, że poczułam się wolna i nieskrępowana, ale najczęściej byłam też bardzo samotna.
Ilekroć odwiedzałem nowe miejsce, często patrzyłem na nie przez pryzmat turysty, co było izolujące, ponieważ podróżowałem samotnie i wiele czynności wykonywałem samodzielnie.
Kiedy miałem okazję nawiązać kontakty towarzyskie, uwielbiałem poznawać fascynujących nowych ludzi na drodze. Miałem jednak wrażenie, że cały czas się przedstawiam i buduję nowe przyjaźnie od zera.
Kilka dni lub tygodni po przedstawieniu się żegnałem się, jechałem do nowego miasta i robiłem to od nowa. Cykl był wyczerpujący.
Byłem gotowy zbudować spójną społeczność, ale nie mogłem tego zrobić z mojego vana
Jestem wdzięczny za moje cztery lata w drodze. Pod koniec zdałem sobie sprawę, że nadszedł czas na zmiany.
Skończyłem szukać bezpiecznego miejsca do spania i szukać niezawodnego połączenia Wi-Fi. Byłem gotowy, aby mieć społeczność, która będzie przy mnie, nawet gdy pogoda będzie zła lub gdy kempingi będą zamknięte.
Przede wszystkim chciałem poznać przyjaciół, którzy będą mieli czas, aby mnie poznać.
Nie odwróciłem się całkowicie od stylu życia. Nadal spędzam dużo czasu w swoim vanie.
Każdego lata wyjeżdżam z moabskich upałów w poszukiwaniu niższych temperatur i kuszących wspinaczek. Ale wyruszam w te małe podróże, wiedząc, że mój dom i moja społeczność czekają na mnie, kiedy wrócę.
Któregoś dnia być może spróbuję jeszcze raz pełnoetatowego życia w furgonetce. Na razie ograniczam się do krótszych wycieczek.