Podróże

Powody, dla których zdecydowałem się przenieść z powrotem do mojego mieszkania + zdjęcia

  • 3 lutego, 2023
  • 9 min read
Powody, dla których zdecydowałem się przenieść z powrotem do mojego mieszkania + zdjęcia


Wyprowadziłem się z mieszkania i wsiadłem do furgonetki, aby zwiedzić Wyspę Południową.
Petrina Darrah

  • Pracowałem zdalnie z mojego vana, aby mieć swobodę podróżowania po Nowej Zelandii.
  • Odkryłem, że życie w vanie jest o wiele bardziej chaotyczne, chaotyczne i niewygodne niż wygląda w mediach społecznościowych.
  • Trudno było znaleźć równowagę między życiem zawodowym a prywatnym, kiedy jadłem, spałem i pracowałem w tej samej przestrzeni.

Jestem Nowozelandczykiem, który docenił podróże krajowe podczas pandemii koronawirusa.

Przez cały czas, kiedy mieszkałem w swoim vanie, byłem blisko gór.
Petrina Darrah

Po pobycie we wspólnym mieszkaniu w Auckland podczas ogólnokrajowych ograniczeń związanych z pandemią w Nowej Zelandii, w marcu 2022 r. przeniosłem się do kampera Mazda MPV, aby podróżować po moim rodzinnym kraju.

W tym czasie pracowałem w normalnych godzinach pracy jako pisarz dla agencji badawczej, która miała elastyczną politykę, która pozwalała pracownikom wybrać miejsce pracy.

Marzyłem o wolności, która dawała życie w trasie, i pragnąłem spędzać czas na świeżym powietrzu, więc zamieniłem furgonetkę, którą posiadałem przez rok, w nowe miejsce do pracy na pełny etat.

Planowałem udać się na Wyspę Południową, gdzie podróżowałem po Zachodnim Wybrzeżu i regionie Nelson Tasman oraz wędrowałem po parkach narodowych, takich jak Nelson Lakes, Kahurangi i Paparoa.

Szybko odkryłem, że moje nowe życie to nie tylko kąpiele o wschodzie słońca i błogość.

Po dwóch miesiącach przeprowadziłem się z powrotem do mieszkania w Auckland z trzema współlokatorami, przysięgając sobie, że będę rezerwował życie vanem na krótkie weekendy. Oto rzeczy, które najbardziej mnie rozczarowały.

Wnętrze mojego pojazdu w niczym nie przypominało marzycielskiej estetyki van-life, którą widziałem w mediach społecznościowych.

Mój van nigdy nie wyglądał tak nieskazitelnie.
Petrina Darrah

Gdy wyszukujesz „van life” w mediach społecznościowych, zobaczysz estetyczne wnętrza i nieskazitelne kanapy bez niepasujących poduszek.

Zainspirowana tymi zdjęciami udekorowałam mojego kampera w brązowo-turkusowej kolorystyce i udekorowałam go lnianą pościelą, bambusowymi poduszkami z pianki zapamiętującej kształt oraz zestawem sztućców w kolorze różowego złota.

Warto przeczytać!  10 zamieszkanych miejsc w ekstremalnych miejscach na całym świecie

Po kilku dniach podróży mój van wyglądał, jakby ktoś go przewrócił do góry nogami i potrząsnął.

Spałem, jadłem i pracowałem w tej samej ciasnej przestrzeni, więc jakakolwiek drobna organizacja wychodziła przez okno. Wnętrze mojego vana nagromadziło mnóstwo piasku, kurzu i wilgotnych ręczników, zmieniając go w kompletny bałagan.

Mój van był świetnym miejscem do spania, ale okropnym miejscem pracy.

Mój van nie był idealny do wykonywania pracy.
Petrina Darrah

Mogłem zamienić swoje łóżko w kanapę i stolik, ale nie było to łatwe. Musiałem wyciągnąć wszystko z mojej furgonetki, zagrać w Tetrisa, żeby zmieścić łóżko i materac w kształcie kanapy i ponownie włożyć wszystkie swoje rzeczy.

Nawet gdybym zainwestował całą swoją energię w stworzenie tej nowej konfiguracji, wynikowa konfiguracja nadal wymagała ode mnie pochylenia się nad klawiaturą. Tak więc rzadko zadawałem sobie ból reorganizacji mebli.

Zamiast tego siedziałem na łóżku z laptopem balansującym na poduszkach lub pojemniku na chłód (przenośną lodówkę), kiedy pracowałem w furgonetce. Większość czasu kończyłem pracując w kawiarniach.

Życie vana było elastyczne, ale nie zawsze sprzyjało profesjonalizmowi.

Zaparkowałem w obozie wolności obok publicznej toalety.
Petrina Darrah

Niezależnie od tego, czy pracowałem w furgonetce, kawiarni, czy nawet na ławce w parku, nie było łatwego sposobu na odnotowanie wyraźnego ośmiogodzinnego dnia pracy.

Zmieściłbym się kilka godzin z mojej furgonetki, zanim pojechałbym godzinę lub dwie między spotkaniami, aby znaleźć kawiarnię. Kilka godzin później zwykle kończyłem pozostałe zadania w mojej furgonetce.

Wiele miejsc pracy było dalekich od efektownych.

Brałem udział w spotkaniach zaparkowanych na poboczu drogi, z przefiltrowanym tłem, które ukrywało stos prania obok mnie. Kiedy kawiarnie były zamknięte, wysyłałem e-maile z siedzenia kierowcy, gdy siedziałem zaparkowany z laptopem na podłokietniku.

Wi-Fi i zasięg mobilny dyktowały mi trasę.

Wyjazdy w odległe miejsca były świetne, ale możliwości rozrywki były ograniczone.
Petrina Darrah

Czułam się wolna i nieskrępowana, kiedy wyruszyłam w moją odyseję pracy zdalnej. Mogłem zaparkować obok dowolnej plaży i pracować z mobilnego hotspotu — a przynajmniej tak mi się wydawało.

Warto przeczytać!  Lista 10 najbardziej zakorkowanych miast na świecie według śr. Czas podróży

Już po kilku dniach podróży zdałem sobie sprawę, że jestem zdany na łaskę zasięgu mobilnego.

Niezliczoną ilość razy docierałem do celu tylko po to, by zdać sobie sprawę, że znajduję się w mobilnej martwej strefie. Musiałem zawrócić i jechać, aż udało mi się złapać kilka słupków odbioru, co zwykle było dalekie od jakichkolwiek malowniczych widoków.

Ładowanie urządzeń również wydawało mi się drugą pracą. Pomiędzy monitorowaniem poziomu baterii na moim laptopie, telefonie, e-czytniku, aparacie i powerbanku, czułem się, jakbym ciągle obliczał, ile minut pracy mogę wykonać.

W mojej furgonetce miałem przetwornicę napięcia i porty ładowania USB, więc kiedy baterie się rozładowywały, musiałem albo jechać przez chwilę, albo znaleźć miejsce, w którym mogłem usiąść przez kilka godzin, aby moje urządzenia miały czas na naładowanie.

Opcje rozrywki były bardzo ograniczone.

Wi-Fi i zasięg mobilny dyktowały moją trasę bardziej niż malownicze widoki.
Petrina Darrah

Ponieważ zasilanie bateryjne było tak gorącym (i ograniczonym) towarem, skończyło się na tym, że dużo czytałem w wolnym czasie. Ogólnie rzecz biorąc, życie vana okazało się bardzo spokojne.

Kiedy podróżowałem, była jesień, więc słońce zachodziło około 18:00. Moja rutyna zazwyczaj polegała na znalezieniu miejsca na biwak przed 17:00, kilkugodzinnym czytaniu i pójściu spać o 20:00

Kiedy padał deszcz, opcje były jeszcze bardziej ograniczone. Siedziałam skulona w furgonetce, ponieważ nie było gdzie wysuszyć ubrań.

W większość deszczowych dni jeździłem na długie przejażdżki tylko po to, żeby podkręcić temperaturę i włączyć podcast.

Na kempingach nie znalazłem zbytniego koleżeństwa.

Kempingi, na które pojechałem, były w większości pełne emerytów.
Petrina Darrah

Myślałem, że kempingi, na które wjechałem, będą pełne wyluzowanych podróżników, którzy przy porannej kawie wymieniają się uśmiechami i radami na temat van-life.

Warto przeczytać!  Dlaczego to jezioro na szczycie klifu może być najbardziej dramatycznym z północnego Atlantyku

Ale były pełne emerytów w gigantycznych kamperach i innych podróżników, którzy najwyraźniej chcieli trzymać się z daleka.

Nie zaoszczędziłem na wynajmie tyle pieniędzy, ile się spodziewałem.

Zanim wprowadziłem się do mojego vana, spędziłem cztery lata mieszkając w mieszkaniu z trzema współlokatorami.
Scotta E. Barboura/Getty Images

Pomyślałem, że połączenie wydatków na dom, biuro i samochód byłoby opłacalne. To nie było.

Ponieważ bateria w moim laptopie była ograniczona, a nie chciałem zbyt długo pozostawać bez prysznica, nocowałem na kempingach, gdzie koszt wynosił od 15 do 25 NZD (około 15 USD) za noc. A pełny zbiornik paliwa kosztuje około 200 USD NZD (około 125 USD).

Tak więc w ciągu jednego miesiąca wydałem 784,85 USD NZD (około 490 USD) na gaz i zakwaterowanie. Dla porównania, mój czynsz w Auckland wynosił 848 dolarów nowozelandzkich (528 dolarów) miesięcznie.

Van życie było na świeżym powietrzu, ale to nie znaczy, że było zdrowe.

Po tym, jak zacząłem się denerwować podczas licznych blokad związanych z COVID-19 w Nowej Zelandii, zdecydowałem się przenieść do mojego vana i zwiedzić kraj.
Petrina Darrah

Poza weekendowymi wycieczkami życie w vanie nie było szczególnie zdrowe. Mój dom na kółkach nie miał lodówki, więc przechowywanie świeżych owoców i warzyw było marzeniem fajki.

Poza tym pomysł zmywania naczyń w maleńkim zlewie, który miał ręczną pompkę, wystarczył, by odwieść mnie od gotowania. Zamiast tego co kilka dni zatrzymywałem się w supermarketach, aby kupić łatwe do przygotowania potrawy, takie jak kanapki i krakersy.

Ambitnie zapakowałem też matę do jogi do vana, ale ani razu jej nie rozwinąłem. Raczej pogodziłem się z obolałą szyją od godzin jazdy i wykręcania się wokół laptopa.

Spędziłem tyle czasu na szukaniu Wi-Fi i kempingów, że nie zostało mi zbyt wiele czasu na zwiedzanie.

Po pracy wybrałem się na spacer o zachodzie słońca po zachodnim wybrzeżu Nowej Zelandii.
Petrina Darrah

Moje weekendy spędzone w furgonetce były wspaniałe. Przez całe dwa miesiące byłem w pobliżu gór, więc było mnóstwo okazji do pieszych wędrówek i zanurzenia się w naturze.

W tygodniu pracy miałem mniej wolnego czasu na zwiedzanie, niż się spodziewałem.

Pomiędzy szukaniem miejsca na rozbicie obozu każdej nocy, utrzymywaniem porządku w furgonetce i planowaniem następnego mobilnego hotspotu lub połączenia Wi-Fi, nie miałem wielu okazji, by cieszyć się miejscami, przez które przejeżdżałem.

Jeśli miałem szczęście, mogłem wcisnąć się na spacer o zachodzie słońca lub popływać przed zachodem słońca.

Życie w vanie nie było takie, jak sobie wyobrażałem, ale była to fajna możliwość odkrywania. Pewnego dnia mogę spróbować jeszcze raz, ale jeśli to zrobię, będę wyposażony w znacznie większego kampera i bardziej realistyczne oczekiwania.


Źródło