Pożary w północnym Izraelu podsycają żądania zaradzenia eskalacji stosunków z Hezbollahem
![Pożary w północnym Izraelu podsycają żądania zaradzenia eskalacji stosunków z Hezbollahem](https://oen.pl/wp-content/uploads/2024/06/3947d100-22a9-11ef-baa7-25d483663b8e-770x470.jpg)
- Autor, Lucy Williamson
- Rola, Korespondent z Bliskiego Wschodu
- Zgłaszanie od Granica Izrael-Liban
Rakiety Hezbollahu wywołały kilkudniowe pożary buszu w północnym Izraelu, zniszczone połacie rezerwatów leśnych, a 11 osób trafiło do szpitala z powodu zatrucia dymem.
Pół godziny drogi od granicy z Libanem zaczynają pojawiać się plamy spalonej ziemi, a kłęby szarego dymu wyznaczają trasę po obu stronach wzgórz.
Lokalni mieszkańcy w dużej mierze opuszczonych północnych społeczności Izraela od kilku tygodni walczą z rozproszonymi pożarami. Jeden z członków zespołu obrony cywilnej powiedział, że od tego czasu w okolicy miało miejsce 15–16 pożarów. Jednak wysokie temperatury w ciągu ostatnich kilku dni doprowadziły do gwałtownego wzrostu.
W poniedziałek strażacy przez 20 godzin walczyli z pożarami wokół miasta Kiryat Shmona.
Pożary – które według zarządców lasów do tej pory strawiły 3500 akrów ziemi – podsycają nowe żądania, aby rząd Izraela podjął kroki w celu zakończenia eskalacji konfliktu z Hezbollahem na jego północnym froncie.
Izraelski gabinet wojenny miał zebrać się we wtorek wieczorem, aby omówić pogarszającą się sytuację bezpieczeństwa wzdłuż północnej granicy. Izrael i Hezbollah niemal codziennie prowadzą transgraniczny ogień od października ubiegłego roku, a w ostatnich tygodniach nastąpiła eskalacja intensywności ataków.
Mieszkańcy jednego z kibuców twierdzili, że ataki rakietowe Hezbollahu były „zdecydowanie” powiązane z działaniami Izraela w Gazie i że odkąd rozpoczęła się operacja naziemna izraelskiego wojska w mieście Rafah na południu Gazy, codziennie trzy lub cztery rakiety przelatują nad ich domami.
Dziesiątki tysięcy mieszkańców ewakuowanych z tego obszaru po atakach Hamasu na Izrael wciąż czeka na powrót do swoich domów. Jednak rządowe terminy zabezpieczenia tych obszarów ciągle się przesuwają.
Wielu z tych wysiedlonych mieszkańców postrzega zawieszenie broni w Gazie jako klucz do uspokojenia sytuacji na północy.
Jednak skrajnie prawicowy minister bezpieczeństwa Izraela Itamar Ben-Gvir odwiedzający dziś strażaków w pobliskim mieście Kiryat Shmona powiedział, że reakcją rządu na rakiety Hezbollahu powinna być wojna.
„Nie ma pokoju w Libanie, dopóki nasza ziemia jest celem” – powiedział.
Herzl Halevi, szef sztabu izraelskiej armii, również odwiedzający region, powiedział, że kraj „zbliża się do punktu, w którym konieczne będzie podjęcie decyzji”.
Powiedział, że Izraelskie Siły Obronne są „przygotowane i gotowe do przejścia do ofensywy”.
Zastępca szefa Hezbollahu, szejk Naim Qassem, powiedział Al-Dżazirze, że ugrupowanie to nie dąży do poszerzania konfliktu z Izraelem, ale wszelka izraelska ekspansja wojny spotka się z „dewastacją”.
Rządowi zależało na powstrzymaniu tego konfliktu na swojej północnej granicy, mając świadomość, że Hezbollah jest lepiej wyszkolonym i lepiej wyposażonym wrogiem niż Hamas – i że walka tutaj byłaby zupełnie innym rodzajem wojny.
Jednak pożary umieściły ten miażdżący, zapomniany konflikt na pierwszych stronach krajowych gazet, a izraelski premier Benjamin Netanjahu znajduje się pod nową presją, by działać.
On i przywódca Hamasu Yahya Sinwar w Gazie znajdują się już w centrum delikatnych negocjacji w sprawie potencjalnego zawieszenia broni i umowy o wymianie zakładników w Gazie, do zaakceptowania której prezydent USA Joe Biden namawia obie strony.