Premier usłyszał pytanie o „agenta Tomka”. Na ratunek ruszył rzecznik rządu

Były agent CBA i poseł PiS Tomasz Kaczmarek złożył w prokuraturze zeznania obciążające szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego i jego zastępcę Macieja Wąsika. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” ujawnia, że na ich polecenie współpracował m.in. z Dorotą Kanią, Tomaszem Sakiewiczem czy Samuelem Pereirą, dzieląc się z nimi ściśle tajnymi materiałami. Składając zeznania, zawnioskował o nadanie mu statusu świadka koronnego.
Premier o „agencie Tomku”
O doniesienia „Gazety Wyborczej” został zapytany przez dziennikarkę Polsat News premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej poświęconej tzw. dekalogowi polskich spraw.
– Trudno mi się odnieść do takich dywagacji, które pojawiają się w prasie, nie znam poziomu ich wiarygodności. Nie wiem, czy są pewnego rodzaju wrzutką medialną. Nie wiem, jakbym miał się do tego odnieść — powiedział premier. Na ratunek ruszył mu rzecznik rządu Piotr Müller, który kazał dziennikarce wskazać, o jakie lata działalności Tomasza Kaczmarka pyta.
– Pewnie o lata, w których był posłem – dodała dziennikarka. — Niech pani zada konkretne pytanie — strofował ją rzecznik.
– Proszę powiedzieć, czy ma pan wiedzę na ten temat i czy będzie pan to sprawdzał? – zwróciła się w końcu dziennikarka do premiera.
– Nie mam żadnej wiedzy na ten temat – uciął Morawiecki.
„Zgłoszenie wywołało poruszenie w prokuraturze”
Tomasz Kaczmarek powiedział w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, że w piątek zgłosił się do prokuratury, gdyż w 2020 r. złożył zeznania obciążające Kamińskiego i Wąsika, „prokuratura nic nie zrobiła”. Teraz gdy szykuje się zmiana władzy, a „ta ekipa straci ochronę prokuratury”, Kaczmarek twierdzi, że chce ponowić próbę „pociągnięcia ich do odpowiedzialności karnej”. Jak dodaje, przyjęcie jego zgłoszenia w prokuraturze w Olsztynie „wywołało poruszenie”.
Kaczmarek zaznacza, że działacze PiS, korzystając z podsłuchów i wiedząc o planach przeciwników politycznych, „dostosowywali swoje metody działań tak, aby rozbrajać pomysły konkurentów”. Jak mówi w rozmowie z „GW”, przygotowywane było to przez klub poselski PiS, albo władze partii, na podstawie przecieków od Mariusza Kamińskiego, Macieja Wąsika albo Ernesta Bejdy. Podkreśla przy tym, że był to proceder, który trwał w latach, kiedy był agentem CBA i później posłem PiS.