Filmy

Próbowali nakręcić dobrą biografię Amy Winehouse (nie, nie, nie)

  • 9 kwietnia, 2024
  • 7 min read
Próbowali nakręcić dobrą biografię Amy Winehouse (nie, nie, nie)


Zanim porozmawiamy o filmie biograficznym Amy Winehouse „Back to Black”, ważne jest, abyśmy wszyscy zrozumieli definicję słowa „formułowy”. (Dla tych, którzy zwracają uwagę, nie, nie jest to zachęcający sposób na rozpoczęcie recenzji filmu.)

Wiele filmów trzyma się tej czy innej formuły opowiadania historii i nie ma w tym zasadniczo nic złego. Formuła to po prostu zbiór znanych elementów dramatycznych, których trzyma się wiele filmów, ponieważ te elementy zwykle są satysfakcjonujące. W ten sposób uzyskujemy gatunki i podgatunki. Wielbiciele komedii romantycznych, filmów sportowych o słabszych pozycjach i horrorów typu found footage wchodzą do kina wiedząc, co otrzymają. Dlatego w ogóle kupili bilet.

Ale różnica między filmem posiadającym formułę a filmem, który krytycy określają jako „formułowy”, polega na tym, że niektóre filmy są niczym. Ale formuła. Robią to, co znane i nic więcej. Formuła to tylko szkielet filmu. Aby film sprawiał wrażenie żywego, musisz dodać do niego mięśnie i ciało, w postaci osobowości lub zwrotów akcji, bo w przeciwnym razie film byłby po prostu nagimi kośćmi, a nagie kości żyją tylko w skrzypiącym horrorze kino.

Co prowadzi nas z powrotem do „Back to Black”, który jest tak banalny, jak przystało na muzyczną biografię, a to już coś mówi. Gatunek ten jest uprawiany w sposób jednoironiczny i z niewielkimi innowacjami przez tak wiele lat, że samo opowiedzenie historii życia piosenkarza i opisanie tego, jak napisali swoje najbardziej kultowe piosenki, samo w sobie nie ma żadnego efektu.

„Back to Black” opowiada historię Amy Winehouse, ale nie wykazuje pasji w jej opowiadaniu i nie ma nic do powiedzenia na temat wydarzeń, które miały miejsce. To absolutne minimum tego, czym może być film biograficzny. To nie tylko przeciętność, to przeciętność.

Warto przeczytać!  5 filmów dla dzieci do obejrzenia już teraz

W filmie występuje Marisa Abela („Barbie”) w roli Amy Winehouse, która na początku filmu ma osiemnaście lat i przemawia wyłącznie w sposób ekspozycyjny. W kilku linijkach dowiadujemy się, że wyrzucono ją ze szkoły teatralnej, zakochana jest w muzyce i estetyce połowy XX wieku i wszyscy uważają ją za świetną piosenkarkę. Uwielbia też swoją babcię Cynthię (Lesley Manville), która w latach 60. była piosenkarką i nosiła włosy w ulu, co będzie bardzo ważne później. Poza tym jej tatę gra Eddie Marsan, który nie będzie miał dość pracy.

Talent muzyczny Amy jest tak przesądzony, że „Back to Black” sprawia wrażenie, jakby jej pierwszy album został jej wręczony. Pewnego ranka agent dzwoni do niej i niespodziewanie proponuje jej karierę muzyczną, na co ona buntowniczo oświadcza: „Nie jestem Spice Girl”. Nagrywa swój debiutancki album, zanim film zdąży ukazać się z pierwszego z wielu montaży. Najwyraźniej największą przeszkodą w jej początkach kariery było to, że jej agent powiedział, że powinna przestać grać na gitarze na scenie i skupić się na pracy z publicznością.

Amy szybko poznaje miłość swojego życia, Blake’a (Jack O’Connell), którego osobowość ją ekscytuje, ale który też lubi nadużywać substancji. Uzależnienia Winehouse są przedstawiane tak organicznie, jak propagandowy film grozy, w którym papierosy i alkohol prowadzą do — sapnięcia! — marihuana. Ale kiedy dowiaduje się, że Blake wciąga kokainę, Tim Meadows z „Walk Hard: The Dewey Cox history” wkracza do ich sypialni i krzyczy: „Nie chcesz w tym nic brać, Amy Winehouse!” (OK, to się nie zdarza, ale wszyscy o tym myślimy.)

Amy i Blake’owi jest przeznaczone być razem tylko po to, by rozstać się i wrócić do siebie. Ich związek stał się inspiracją dla najpopularniejszego albumu Winehouse „Back to Black”. Wiemy o tym, ponieważ zaraz po tym, jak film wyraźnie i skromnie pokazuje nam dokładnie, w jaki sposób ich związek zainspirował wszystkie piosenki z „Back to Black”, jest scena, w której Winehouse udziela wywiadu i wyjaśnia w sposób nie budzący wątpliwości, że tak, jej związek z Blakiem zainspirował wszystkie utwory na albumie. Dzięki Bogu, bo w żaden inny sposób publiczność nie mogłaby się o tym dowiedzieć.

Standardową procedurą operacyjną w przypadku muzycznych biografii jest dramatyzowanie wydarzeń z życia artysty, które zainspirowały ich popularne piosenki, a następnie pokazywanie im pisania i wykonywania tych piosenek. Ale bardzo trudno jest tym scenom nie zagrać jak skecz z „Saturday Night Live”, ponieważ rzadko są subtelne. W „Back to Black” jest moment, w którym agent Winehouse próbuje nakłonić ją na odwyk, a ona, choć nie mówi wprost: „Nie, nie, nie”, odmawia i ten moment jest naprawdę tragiczny. Ale film nie tylko zapowiada jej tragiczną śmierć, ale także stara się przygotować do powstania jej najpopularniejszej piosenki, a ta banalna niezdarność całkowicie to podważa.

Wydaje się, że Abela naprawdę zainteresowała się trudną sytuacją Winehouse i dokłada wszelkich starań, aby odtworzyć jej sceniczną osobowość, czasami z dobrym skutkiem. Ale nigdy do końca nie uchwyciła energii Winehouse. Aktorzy w filmach biograficznych nie muszą być kameleonami, a niektóre z najlepszych kreacji biograficznych sprawiają wrażenie dramatycznych interpretacji, a nie bliskiego wcielania się. Gra Abeli ​​emanuje młodzieńczą energią, która nie ustaje bez względu na to, jak mocno Winehouse popada w uzależnienie lub cierpienie emocjonalne, co zwraca nieco większą uwagę na wykonawcę niż na odgrywaną przez niego postać.

Warto przeczytać!  Pixar Animation ogłasza zwolnienia w trakcie Wielkiego Kurczenia się Hollywood

Najbardziej frustrującą rzeczą w „Back to Black” Sama Taylor-Johnsona – poza wersem „Nie jestem feministką, za bardzo lubię chłopców” – jest to, że wspaniała sztuka Winehouse i tragiczny los zainspirowały miliony fanów na całym świecie ale nie zainspirowały nikogo do nakręcenia lepszego filmu. W opowiadaniu nie ma nic odważnego pod względem filmowym, nic odkrywczego, a w ostatecznym rozrachunku nie ma nic poza tym, że jej życie było smutne.

Kingsley Ben-Adir jako „Bob Marley” w "Bob Marley: Jedna miłość"

Ten film ma mnóstwo materiału, z którego można czerpać. Dlaczego tak niewiele można powiedzieć o tym, jak jej agent, jej wytwórnia, ojciec i mąż przeoczyli, umożliwili i/lub wykorzystali jej nadużywanie substancji psychoaktywnych? Film poświęca więcej energii na zapewnianie nas, że Winehouse dokonała własnych wyborów i że ludzie w jej życiu, którzy wciąż żyją, nie zasługują na surową ocenę, co nie może pomóc, ale wydaje się trochę wygodne. Nie ma żadnych oświadczeń na temat sposobu, w jaki przemysł rozrywkowy wykorzystuje twórców i zbyt często nie chroni ich przed przyjęciem niebezpiecznych mechanizmów radzenia sobie, gdy muszą znosić ekstremalne zmiany stylu życia pod wpływem sławy.

Zamiast tego otrzymujemy ogólną wycieczkę po życiu Amy Winehouse, pokazującą nam w zasadzie, co się wydarzyło, nie oferując żadnego wglądu i odrobiny stylu. „Back to Black” oszukał sam siebie i wiecie… to niedobrze.

„Back to Black” w kinach w Wielkiej Brytanii od 12 kwietnia, a w USA od 17 maja.

„Bob Marley: Jedna miłość," "Elvisa" i „Powrót do czerni”


Źródło