Profesjonaliści zmuszeni do życia w kamperach, samochodach i namiotach w obliczu ukrytego kryzysu mieszkaniowego
Organizacja charytatywna Crisis zajmująca się mieszkalnictwem szacuje, że w pojazdach lub namiotach mieszka w Anglii ponad 18 000 osób, a Bristol, który ma najdroższe czynsze poza Londynem, jest popularnym miejscem dla kamperów
Tysiące ludzi mieszka w furgonetkach i samochodach, ponieważ nie stać ich na wynajęcie domu z cegły i zaprawy. Organizacja charytatywna Crisis zajmująca się mieszkalnictwem szacuje, że w samej Anglii ponad 18 000 osób korzysta z pojazdów lub namiotów. Wobec braku oficjalnych danych eksperci twierdzą, że liczby mogą być jeszcze wyższe.
Stolicą kraju pod względem wynajmu samochodów dostawczych jest Bristol – który ma najdroższe prywatne mieszkania do wynajęcia poza Londynem. Średnio wynoszą one 1734 funtów miesięcznie – w porównaniu do 762 funtów w North Yorkshire i 536 funtów w północno-wschodnim Lincolnshire. Z raportu rady miejskiej wynika, że przed pandemią do 150 osób wykorzystywało samochody dostawcze i przyczepy kempingowe jako domy – a obecnie 800. Jednak ci, którzy podróżują miejskimi furgonetkami, uważają, że jest ich około 2000. I wbrew modnemu #vanlife „influencerów” i cyfrowych nomadów, ci ludzie robią to z konieczności, a nie z wyboru.
Jeden z nich, 39-letni nauczyciel matematyki online, Callum, zrezygnował z wynajmowanego za 900 funtów miesięcznie pokoju we wspólnym domu po serii problemów zdrowotnych. Namówił tatę, aby przekazał mu spadek wcześniej i kupił furgonetkę za 11 000 funtów, a kolejne 10 000 wydał na przekształcenie go w mieszkanie. Znajduje się w nim piec na drewno, ale na ogrzewanie w najzimniejsze zimowe miesiące wydaje zaledwie 15 funtów tygodniowo.
Powiedział: „Oczywiście jest ubezpieczenie i przegląd techniczny, ale w porównaniu z mieszkaniem w domu koszty są minimalne. Jednak nie powinniśmy mieszkać w vanach. Wolałbym mieszkać w domu, ale nie chcę płacić 900 funtów, żeby napełnić cudze kieszenie. Wiele osób na tej drodze nie ma innego wyboru – mieszka w furgonetce lub w namiocie”.
Callum jest jedną z wielu osób, dla których miejscem parkingowym jest miejsce parkingowe po jednej stronie Saville Road, pełnej zieleni ulicy o długości pół mili w Stoke Bishop w Bristolu, z widokiem na Downs – otwartą przestrzeń publiczną, która stała się morzem pojazdów zaparkowanych zderzakiem zderzak.
Po drugiej stronie drogi znajdują się imponujące wolnostojące georgiańskie domy, kosztujące około 1 miliona funtów. Skargi niektórych mieszkańców skłoniły radę od 2018 r. do sześciokrotnego wydawania nakazów prawnych nakazujących pojazdom opuszczenie określonych obszarów.
Jedną z mieszkanek vanów, która często się przeprowadzała, jest 41-letnia Helen Laing. Po zamianie domu na koła dwa lata temu zmniejszyła swoje miesięczne wydatki z 1300 funtów do 750 funtów. Samozatrudniona konsultantka ds. hotelarstwa i marketingu prowadzi Vanlife Hub, bezpłatną stronę internetową oferującą różne formy porad dotyczących życia w furgonetce, korzystając z jej vana VW Crafter, który kosztuje 15 000 funtów i może pomieścić trzy osoby.
Helen ma składane biurko, dzięki czemu może pracować w furgonetce, ale często nie ujawnia swojej sytuacji mieszkaniowej w kontekście zawodowym. Powiedziała: „Naprawdę chciałam ograniczyć wszystkie koszty do minimum”. Helen, która cieszy się życiem, przyznała: „Zawsze jestem w ruchu”, ale podkreśliła: „Uważam, aby parkować w miejscach, które nie powodują niedogodności ani przeszkód”.
Burmistrz Bristolu Marvin Rees twierdzi, że życie w vanie było kiedyś postrzegane jako „wybór stylu życia”, ale za szokujący wzrost obwinia koszty utrzymania. Na posiedzeniu rady powiedział: „Następuje znacząca zmiana w strukturze demograficznej mieszkańców pojazdów, co zostało obecnie bezpośrednio powiązane z kryzysem mieszkaniowym, w którym starsze pojazdy są wykorzystywane jako ostateczność”.
Organizacja charytatywna dla bezdomnych St Mungo’s twierdzi, że rosnące w mieście czynsze są przyczyną ukrytego kryzysu. Jej menadżerka ds. pomocy, 35-letnia Emily Williams, powiedziała: „Kryzys mieszkaniowy jest bardzo dotkliwy. Dostępność tanich mieszkań jest dla ludzi naprawdę trudna. To także kryzys kosztów życia, który powoduje, że ludzie opuszczają swoje domy lub są eksmitowani”.
Obecnie regularnie zajmująca się ludźmi zmuszonymi do życia w samochodach osobowych i dostawczych dodała: „Są uosobieniem ukrytych bezdomnych”.
W raporcie z Bristolu oszacowano także liczby w innych gorących miejscach w całym kraju, w których mieszkają vany. Należą do nich 300 w Brighton and Hove, 150 w Glastonbury i 50 w Falmouth w Kornwalii.
Przewodnicząca komisji ds. mieszkalnictwa Rady Miejskiej Brighton & Hove, Gill Williams, powiedziała: „Kryzys mieszkaniowy miał niszczycielski wpływ i szokujące jest to, że niektórzy ludzie zmuszeni są spać w furgonetkach i samochodach osobowych. Doprowadziło to do wzrostu liczby wandwellerów. W stosownych przypadkach kierujemy ich do naszego zespołu ds. zakwaterowania w celu uzyskania pomocy w znalezieniu zakwaterowania”.
Francesca Albanese, dyrektor ds. polityki i zmian społecznych w organizacji charytatywnej Crisis zajmującej się mieszkalnictwem, powiedziała: „To haniebne, że ludzie są zmuszani do spania gdziekolwiek indziej niż w stabilnym domu. Samochody osobowe, dostawcze i szopy to nie domy i nikt nie powinien rozważać zamieszkania w nich. Niestety, wskazuje to na bezdomność i kryzys mieszkaniowy, z jakim mamy do czynienia”.
Kontynuowała: „Rosnące koszty życia, rosnące czynsze i chroniczny brak przystępnych cenowo mieszkań w dalszym ciągu spychają coraz więcej ludzi na krawędź”.
W zeszłym tygodniu wiceprzewodnicząca Partii Pracy Angela Rayner podkreśliła ten kryzys, dzieląc się rozdzierającą serce historią czteroosobowej rodziny z Wiltshire mieszkającej w furgonetce po dwóch eksmisjach bez winy. Pierwsza pochodziła z domu, który wynajmowali przez 15 lat, druga, gdy właściciel zdecydował się go sprzedać.
Obiecując, że Partia Pracy zniesie eksmisje bez winy, pani Rayner powiedziała: „Minęło prawie pięć lat, odkąd torysi obiecali zaprzestać eksmisji bez winy, a mimo to stanęli po stronie partykularnych interesów i nie udało im się tego osiągnąć”.