Świat

Protesty przeciwko skrajnej prawicy w Niemczech przyciągają setki tysięcy osób – w Monachium to zbyt wiele, by zapewnić bezpieczeństwo

  • 21 stycznia, 2024
  • 3 min read
Protesty przeciwko skrajnej prawicy w Niemczech przyciągają setki tysięcy osób – w Monachium to zbyt wiele, by zapewnić bezpieczeństwo


Niemiecka policja twierdzi, że ze względów bezpieczeństwa protest przeciwko skrajnej prawicy w Monachium zakończył się w niedzielne popołudnie wcześniej, po tym, jak pojawiło się około 100 000 osób

BERLIN – Protest przeciwko skrajnej prawicy w niemieckim Monachium w niedzielne popołudnie zakończył się wcześniej ze względów bezpieczeństwa, gdy pojawiło się na nim około 100 000 osób – podała policja. Demonstracja była jedną z kilkudziesięciu w całym kraju, które odbyły się w ten weekend i przyciągnęła łącznie setki tysięcy ludzi.

Demonstracje rozpoczęły się po doniesieniu, że prawicowi ekstremiści spotkali się niedawno, aby omówić deportację milionów imigrantów, w tym niektórych posiadających obywatelstwo niemieckie. Na spotkaniu obecni byli niektórzy członkowie skrajnie prawicowej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD).

Policja potwierdziła, że ​​w niedzielnym proteście w zachodniej części Kolonii wzięło udział „dziesiątki tysięcy” ludzi, a organizatorzy mówili o około 70 000 osób. Według niemieckiej agencji prasowej dpa protest w niedzielne popołudnie w Berlinie zgromadził co najmniej 60 000, a potencjalnie nawet 100 000 osób.

Warto przeczytać!  Zełenski w Polsce na „szerokie rozmowy” – DW – 05.04.2023

Podobna demonstracja, która odbyła się w piątek w Hamburgu, drugim co do wielkości mieście Niemiec, przyciągnęła według policji 50-tysięczny tłum i musiała zostać wcześniej zakończona ze względów bezpieczeństwa. Natomiast sobotnie protesty w innych niemieckich miastach, takich jak Stuttgart, Norymberga i Hanower, przyciągnęły dziesiątki tysięcy ludzi.

Chociaż w ostatnich latach w Niemczech doszło do innych protestów przeciwko skrajnej prawicy, wielkość i zakres protestów, które odbywają się w ten weekend – nie tylko w dużych miastach, ale także w dziesiątkach mniejszych miast w całym kraju – są godne uwagi. Duża frekwencja w Niemczech pokazała, jak protesty te w nowy sposób elektryzują powszechną opozycję wobec AfD.

W swoich wschodnich niemieckich bastionach, Brandenburgii, Saksonii i Turyngii, AfD prowadzi w sondażach przed jesiennymi wyborami.

Katalizatorem protestów był doniesienia mediów Correctiv z zeszłego tygodnia na temat rzekomego spotkania skrajnie prawicowego w listopadzie, w którym – według niego – uczestniczyli przedstawiciele ekstremistycznego Ruchu Identitarnego i AfD. W raporcie napisano, że wybitny członek Ruchu Identytaryzmu, obywatel Austrii Martin Sellner, przedstawił swoją wizję „reemigracji” w przypadku deportacji.

Warto przeczytać!  Konserwatywny poseł Luke Evans twierdzi, że zgłosił policji flashowanie w Internecie

AfD starała się zdystansować od spotkania ekstremistów, twierdząc, że nie ma powiązań organizacyjnych ani finansowych z wydarzeniem, że nie jest odpowiedzialna za to, o czym tam dyskutowano, a członkowie, którzy byli obecni, zrobili to wyłącznie osobiście. Jednak jedna ze współprzewodniczących AfD, Alice Weidel, rozstała się z obecnym doradcą, potępiając jednocześnie same doniesienia.

Wybitni niemieccy politycy i wybrani urzędnicy wyrazili poparcie dla niedzielnych protestów, dołączając do przywódców głównych partii z całego spektrum, którzy już zabrali głos.

„Przyszłość naszej demokracji nie zależy od liczby jej przeciwników, ale od siły tych, którzy bronią demokracji” – oznajmił w oświadczeniu wideo niemiecki prezydent Frank-Walter Steinmeier. Dodał, że ci, którzy przyjdą protestować, „bronią naszej republiki i naszej konstytucji przed jej wrogami”.


Źródło