Przywódcy protestu zorganizowali „dla własnego bezpieczeństwa” – DW – 27.07.2024
Władze Bangladeszu poinformowały, że trzej przywódcy niedawnych protestów, którzy w piątek zostali siłą wyprowadzeni ze szpitala przez funkcjonariuszy ubranych po cywilnemu, zostali aresztowani dla ich własnego bezpieczeństwa.
Trzech studentów to Nahid Islam, szef grupy protestacyjnej Students Against Discrimination, i dwóch innych starszych członków. Islam powiedział agencji prasowej AFP na początku tego tygodnia, że jest leczony w szpitalu w stolicy, Dhace, z powodu obrażeń, jakie policja zadała mu podczas wcześniejszej rundy zatrzymań.
Ta trójka koordynowała niedawne ogólnokrajowe demonstracje uliczne, które wywołały policyjną interwencję, w wyniku której zginęło około 200 osób.
Protesty zostały początkowo wywołane ponownym wprowadzeniem przepisów rezerwujących stanowiska rządowe dla określonych grup, ale czasami przeradzały się w ogólne protesty przeciwko rządowi premier Sheikh Hasiny.
Co powiedziały władze?
Minister spraw wewnętrznych Asaduzzaman Khan potwierdził w piątek wieczorem aresztowania, choć policja początkowo zaprzeczała, że miały one miejsce.
Khan powiedział reporterom, że cała trójka „czuła się niepewnie”.
„Uważają, że jacyś ludzie im grozili” – powiedział.
„Dlatego uważamy, że dla ich własnego bezpieczeństwa należało ich przesłuchać, aby dowiedzieć się, kto im groził. Po przesłuchaniu podejmiemy następne kroki” – dodał.
Khan nie potwierdził, czy cała trójka została formalnie aresztowana.
Aktywista odrzuca twierdzenia rządu
Jednak w wywiadzie dla DW studencka aktywistka Prapti Taposhi stwierdziła, że nie wierzy słowom władz.
„Myślę, że oni po prostu kłamią. Rząd Bangladeszu, premier, Sheikh Hasina, ona po prostu bezczelnie kłamie międzynarodowym mediom” – powiedziała.
„Oni naprawdę próbują nam grozić” – dodała, mówiąc, że władze chciały nastraszyć uczniów, więc „nie rozmawiamy, nie dzielimy się niczym i nie zamieszczamy niczego na Facebooku ani w mediach społecznościowych”.
Taposhi stwierdził, że obecna sytuacja studentów protestujących jest bardzo niepewna.
„W tej chwili studenci z Bangladeszu [are] żyją w strefie wojny. Żyją w całkowitym terrorze, całkowitym strachu, ponieważ tak jak nasi trzej koordynatorzy, normalni studenci, studenci, którzy protestowali na ulicach, są porywani ze swoich domów. Są porywani; są zabierani z ulic” – powiedziała.
Ogromne protesty
Rząd Bangladeszu wcześniej wysłał policję i wojsko, aby stłumić protesty przeciwko parytetom zatrudnienia, które zdaniem krytyków rządu nagradzały zwolenników premiera.
Częściowym zwycięstwem protestujących było jednak to, że najwyższy sąd kraju obniżył liczbę zarezerwowanych miejsc pracy z 30% do 5% dla krewnych osób, które walczyły w wojnie o niepodległość z Pakistanem w 1971 r. Kolejne 2% ma być zarezerwowane dla mniejszości etnicznych lub osób niepełnosprawnych.
Jednakże grupy protestujące nie zostały całkowicie ułagodzone przez orzeczenie sądu. Wielu oskarża również siły bezpieczeństwa Bangladeszu o użycie nienależnej siły podczas protestów.
Hasina, która w styczniu po raz czwarty z rzędu wygrała wybory, mimo braku realnej opozycji, ubolewała nad szkodami wyrządzonymi podczas zamieszek.
„To nie robi nic innego, jak tylko paraliżuje naszą gospodarkę i zamienia nas w naród żebraków” – powiedziała reporterom.
„Chcę sprawiedliwości” – powiedziała.
W artykule wykorzystano doniesienia agencji prasowej AFP.
Edytowane przez: Wesley Dockery