Nauka i technika

Punkt widzenia: Chemofobia w Wall Street Journal: Dlaczego WSJ wyznaczyła dziennikarza finansowego do napisania hitowego artykułu na temat byłego urzędnika EPA, który został konsultantem, który błędnie przedstawia konsensus naukowy w sprawie glifosatu i chemikaliów PFAS?

  • 29 maja, 2024
  • 8 min read
Punkt widzenia: Chemofobia w Wall Street Journal: Dlaczego WSJ wyznaczyła dziennikarza finansowego do napisania hitowego artykułu na temat byłego urzędnika EPA, który został konsultantem, który błędnie przedstawia konsensus naukowy w sprawie glifosatu i chemikaliów PFAS?


mibardzo od czasu do czasu publikowany jest artykuł, który jest tak żałośnie polaryzujący, tak przechylony na stronę świata „Dobro kontra zło” i tak stronniczy, że aż śmieszny w swojej głupiej bezcelowości. Jednak w każdej komedii kryje się tragedia. W tym przypadku takie żałosne tyrady aktywistów pomagają kształtować antyprzemysłowe i antyinnowacyjne nastawienie, które zuboża społeczeństwo, promuje ignorancję i naiwny światopogląd „My kontra Oni”.

Tak jest w przypadku niedawnego artykułu Susan Pulliam opublikowanego w „Wall Street Journal”. Pulliam twierdzi, że jest reporterem śledczym zajmującym się finansami i Wall Street. Jeśli jest to najlepsze, co WSJ może zapewnić, aby opisać ten beat, oznacza to, że ta grupa informacyjna ma poważne problemy ze znalezieniem i zatrzymaniem talentów.

Już sam tytuł artykułu (Policjant EPA, który został wojownikiem „Forever Chemicals”) pokazuje, jak naiwny jest pogląd Pulliama na sytuację. Określa to jako bitwę „Dobry gliniarz kontra zły przemysł” i zamiast nazywać klasę chemiczną PFAS, Pulliam decyduje się promować markę aktywistów „Forever Chemicals”, wiedząc doskonale, że termin ten nie tylko wywołuje strach i oburzenie, ale także promuje nieznajomość korzyści, jakie zapewnia ta klasa chemikaliów.

Artykuł jest w zasadzie oszczerstwem pod adresem Michaela Doursona, byłego dyrektora Agencji Ochrony Środowiska, który odszedł z rządu, aby założyć organizację non-profit, która będzie wypowiadać się i doradzać innym w zakresie przeprowadzania ocen ryzyka. Pulliam postanowił wrobić 72-letniego Doursona jako przekształconego drania przemysłowego, który skorzystał na drzwiach obrotowych i sprzedał swoje wpływy przemysłowi chemicznemu. „Dobry policjant, który zbuntował się”, dążący do dużych zarobków, nie dbając o zdrowie publiczne ani bezpieczeństwo środowiska. Jest to nie tylko obraźliwe, luźne z faktami i z natury stronnicze, ale także ujawnia naiwny światopogląd i analfabetyzm naukowy, z którego Susan Pulliam decyduje się ćwiczyć swoje rzemiosło.

Pulliam cytuje Doursona w sposób, który ma uwydatnić pewne probranżowe nastawienie do chemikaliów, o których reszta (troskliwego) świata wie, że są niebezpieczne, okropne i wykorzystywane w złych zamiarach przez chciwy przemysł, który nie troszczy się o zdrowie publiczne ani bezpieczeństwo.

Warto przeczytać!  Geny, które pomogły nam przetrwać czarną śmierć, nadal wpływają na naszą śmiertelność dzisiaj: ScienceAlert
Również w sekcji Komentarze zauważono ignorancką protekcjonalność Pulliama

Dourson jest toksykologiem wypowiadającym się na temat toksyczności DDT i glifosatu i ma rację – obie te substancje mają bardzo niski poziom toksyczności. To fakty naukowe, niezależnie od tego, ile kampanii finansowanych przez lobby żywności organicznej próbuje wzmocnić obawy społeczne i niezależnie od tego, ile kancelarii prawniczych zajmujących się czynami niedozwolonymi próbuje się powołać na oburzenie Monsanto, aby się wzbogacić. O ile reporterowi śledczemu „Wall Street Journal” rzeczywiście nie uda się wyciągnąć ze swojego zbioru alternatywnych faktów wiarygodnych danych na temat toksyczności, które mówią inaczej, te kampanie zastraszania aktywistów nie nadają się do poważnego artykułu, nie mówiąc już o wykorzystywaniu tych twierdzeń do obrażania naukowca, który spędził całe swoje życie życie z poszanowaniem faktów i rygoru naukowego.

Warto zauważyć, że dziennikarka ukrywana w dalszej części artykułu przyznaje, że większość badań potwierdza, że ​​DDT i glifosat mają bardzo niski poziom toksyczności, ale następnie dodaje, że fakty te są kwestionowane w sądach. Przypuszczam, że właśnie tam Pulliam zdobywa dowody naukowe. Fakty pokazują również, że narażenie na PFAS jest bardzo niskie, ale dziennikarz śledczy twierdzi następnie bez odniesienia, że ​​badania budzą szereg alarmów w związku z tą klasą chemikaliów. To chemofobia w jej najbardziej rażącej formie, o której kiedyś mówiono w szanowanych mediach.

Ale Pulliama nie interesuje nauka. Cytuje zwykłych działaczy antyprzemysłowych, takich jak Tracey Woodruff, którzy narzekają na temat drzwi obrotowych od rządu do przemysłu, lub Joela Schwartza, który dyskredytuje badania branżowe. Dziennikarka śledcza robi wszystko, co w jej mocy, aby oczernić tego „zdrajcy sprawy”: jak oblał szkołę medyczną, jak spędza weekendy na swoim gospodarstwie o powierzchni 240 akrów, które uprawia organicznie (tj. odmawiając praktykowania tego, co głosi) i jak opublikował setki gazet (co Woodruff określa jako taktykę przemysłu tytoniowego mającą na celu „zniekształcanie dyskursu publicznego”).

Warto przeczytać!  „Ten rozwój to prawdziwy krok naprzód”

W jednym z artykułów dziennikarz przytoczył kilku naukowców, którzy nie zgodzili się z opinią Doursona. Podejrzewam, że Pulliam nigdy nie była na konferencji naukowej, aby na własne oczy zobaczyć zaciekłość, i najwyraźniej pisze na temat wykraczający poza jej wiedzę.

Główną pogardą Pulliama wobec Doursona jest to, że opuścił agencję rządową, aby czerpać korzyści z dobrze płatnej pensji w przemyśle. Ta krytyka „drzwi obrotowych” jest bardzo powszechna wśród antyprzemysłowych i postkapitalistycznych działaczy – że rządy i przemysł skorumpowani współpracują, aby zatruć ludzkość. W artykule cytuje jego byłych i nieco zgorzkniałych kolegów z EPA, którzy zamieścili zbiór pasywnych, agresywnych obelg.

Jednak jej litania zarzutów o korupcję osoby publicznej jest mniej niż przekonująca. Dourson założył własną organizację non-profit, która miała doradzać w zakresie przeprowadzania ocen ryzyka (więc nie podpisał się pod jakąś natychmiastową wypłatą dla branży). Ponieważ zarówno branże, jak i rządy muszą przeprowadzać oceny ryzyka, dość zaskakujące było to, że prawie połowa jego dochodów pochodzi od rządów, a nie od przemysłu. A jeśli chodzi o korzyści i wewnętrzne powiązania, z których korzysta przemysł, gdy urzędnicy rządowi przechodzą na ciemną stronę, cóż… Dourson odszedł z Agencji Ochrony Środowiska w 1995 r. Te straszne drzwi obrotowe kręcą się od 29 lat. Czy to najlepsze, co mógł wymyślić ten reporter śledczy?

Nawet gdyby Dourson opuścił EPA w 2023 r. i za miliony przeszedł do dużej firmy chemicznej, muszę zakwestionować sens takich oskarżeń. Czy urzędnicy państwowi nie powinni otrzymywać świadczeń po latach służby? Czy muszą składać śluby ubóstwa, aby dostać się do rządu? A czy w urzędach rządowych nie powinny obowiązywać rygorystyczne zasady dotyczące wszelkich kontaktów z byłymi współpracownikami? Nawet gdyby argumenty Pulliama nie były tak absurdalne, argument o drzwiach obrotowych jest po prostu głupim burgerem.

Warto przeczytać!  Co to jest nerwiakowłókniakowatość typu 1 (NF1)?

Aktywiści tacy jak Tracey Woodruff nie rozumieją, że wszelki nadmierny wpływ jest większy, gdy drzwi obrotowe otwierają się do urzędów rządowych. Działacze antyprzemysłowi wiwatują, gdy aktywiści opuszczają swoje organizacje pozarządowe lub fundacje, aby objąć stanowiska rządowe (gdzie mogą kontynuować swoje kampanie z większym skutkiem). Świętowali, gdy była szefowa Greenpeace International, Jennifer Morgan, została głównym przedstawicielem Niemiec w negocjacjach klimatycznych COP UNFCCC. Kiedy Ann Carlson, która należała do grupy aktywistów zbierającej pieniądze dla Sher Edlinga na prowadzenie procesów sądowych dotyczących uciążliwości publicznych przeciwko firmom zajmującym się paliwami kopalnymi, objęła stanowisko pełniącego obowiązki dyrektora w Krajowej Administracji Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, większość aktywistów uważała, że ​​zapewni jej to większy wpływ. Ludzie tacy jak Woodruff postrzegają te aktywistyczne drzwi obrotowe jako pozytywną ewolucję, która ma pomóc w dalszym popchnięciu ich programu. Uważam to za czystą hipokryzję.

Hipokryzja nie jest tutaj największą winą Susan Pulliam. Promuje przekonanie, że to, co robi przemysł, jest złe, wszelkie środki chemiczne stosowane przez przemysł są wysoce toksyczne i że każdy, kto współpracuje z przemysłem, jest złym kretynem. „Wall Street Journal” miał kiedyś standardy i redaktorów, którzy dbali o to, aby takie stronnicze i niespójne fakty nigdy nie trafiły do ​​druku. Nigdy więcej.

Kolejny smutny dzień dla obiektywnego reportażu i odpowiedzialności mediów.

David Zaruk jest redaktorem Firebreak, a także pisze pod pseudonimem The Risk Monger. David jest emerytowanym profesorem, analitykiem ryzyka środowiskowego i zdrowotnego, popularyzatorem nauki, promotorem polityki opartej na dowodach oraz teoretykiem filozoficznym na temat aktywistów i mediów. Znajdź Davida na X @Zaruk

Wersja tego artykułu została pierwotnie opublikowana w The Firebreak i została ponownie opublikowana tutaj za zgodą. Każde ponowne opublikowanie powinno podawać pierwotnego autora i zawierać linki zarówno do GLP, jak i do oryginalnego artykułu. Znajdź Firebreak na Twitterze @the_firebreak




Źródło