Świat

Putin przyznaje, że Prigożyn miał rację, jeśli chodzi o nową, dziką czystkę

  • 23 maja, 2024
  • 3 min read
Putin przyznaje, że Prigożyn miał rację, jeśli chodzi o nową, dziką czystkę


Ponad dwa lata po rozpoczęciu wojny na pełną skalę z Ukrainą i niekończącym się ciągu doniesień o dysfunkcjach i chaosie w rosyjskiej armii Kreml otwarcie przyznaje, że w jego armii panuje kompletny bałagan.

Najnowsze sygnały pojawiły się wraz z aresztowaniem w ciągu miesiąca czwartego wysokiego rangą urzędnika wojskowego Rosji: zastępca szefa armii, generał broni Wadim Szamarin, przebywa w areszcie tymczasowym, grozi mu do 15 lat więzienia za korupcję opłaty. Komisja Śledcza twierdzi, że Shamarin przyjął łapówkę „szczególnie na dużą skalę” podczas udzielania zamówień państwowych.

Upadek Szamarina, odpowiedzialnego za łączność wojskową na Ukrainie, został przyjęty z radością przez wojska rosyjskie, które obwiniły okropne wyniki pracy generała za tysiące zgonów na polu bitwy.

Wyglądało to również na pośmiertne pozdrowienia od założyciela Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna, którego wściekłe żądania obalenia najwyższego kierownictwa wojskowego podczas krótkotrwałego buntu w zeszłym roku wydają się coraz bardziej spełniać. Na początku tego miesiąca spełniło się jego życzenie, aby Siergiej Szojgu został usunięty ze stanowiska ministra obrony, a teraz czystka na Kremlu w stosunku do przywódców wojskowych zbliżyła się do Walerego Gierasimowa, szefa Sztabu Generalnego.

Warto przeczytać!  USA ujawniają znaczną część sankcji wymierzonych w Rosję

Być może to nie przypadek, że powiązane z Wagnerem kanały Telegramu powtórzyły w tym tygodniu komentarz Prigożyna sprzed kilku lat, że „Shoigu i Gierasimow zamienili tę wojnę w rozrywkę i z powodu ich kaprysów zginęło pięć razy więcej ludzi, niż powinno”.

Nawet po aresztowaniu Shamarina jasne jest, że wielu żołnierzy nadal żywi urazę.

„Nawet 15 lat więzienia to nic” w porównaniu z „kiloma tysiącami ludzi, którzy dosłownie zginęli” z powodu kiepskich komunikatorów, które zapewniał, napisał jeden z kanałów Telegramu powiązanych z Wagnerem.

Tymczasem Kreml poklepuje się po plecach za antykorupcyjny szał, upierając się, że nie prowadzi się powszechnych czystek, mimo że czterech wysokich rangą urzędników upada w krótkim odstępie czasu.

„Walka z korupcją to wysiłek ciągły. To nie jest kampania. Jest to integralna część działań organów ścigania” – powiedział w czwartek dziennikarzom rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.

Największym nazwiskiem aresztowanym w zeszłym miesiącu był były wiceminister obrony Timur Iwanow, następnie szef dyrekcji personalnej Ministerstwa Obrony Jurij Kuzniecow i były dowódca armii generał dywizji Iwan Popow (którego śledczy od tego czasu poprosili o zwolnienie w areszcie domowym). Wszyscy usłyszeli zarzuty związane z korupcją.

Warto przeczytać!  Sekretarz mówi, że amerykańska marynarka wojenna ofiarą hakerów sponsorowanych przez państwo chińskie

Bez odpowiedzi pozostaje pytanie, dlaczego Moskwa podjęła walkę antykorupcyjną dopiero teraz, długo po tym, jak doniesienia o upokarzających stratach na polu bitwy i powszechnej dysfunkcji ujawniły zgniliznę w centrum armii.

Wydaje się wymowne, że Kreml sprząta, ponieważ utrzymanie machiny wojennej przy życiu staje się coraz bardziej zależne od Chin. Podczas swojej zeszłotygodniowej wizyty w Chinach Putin wydawał się podlizywać się ogarniętemu obsesją korupcji chińskiemu prezydentowi Xi Jinpingowi, ujawniając, że jego rodzina uczy się mandaryńskiego i nazywa siebie i swojego chińskiego odpowiednika „tak bliskimi jak bracia”. Wszystko to oczywiście wydarzyło się, gdy rosyjski przywódca bardziej niż kiedykolwiek potrzebował sojusznika – najlepiej takiego, który ma pieniądze. To wyjaśniałoby, dlaczego Putin miał przy sobie prezesa Banku Centralnego Rosji, ministra finansów i doradcę ds. ekonomii.


Źródło