Biznes

Putin zastawił na Gruzję groźną pułapkę. „Z czegoś musimy żyć”

  • 4 stycznia, 2023
  • 7 min read
Putin zastawił na Gruzję groźną pułapkę. „Z czegoś musimy żyć”


Na każdej ulicy Tbilisi czy Batumi można dziś usłyszeć język rosyjski. – Z czegoś musimy żyć. Lepiej, żeby byli u nas niż w Ukrainie – mówią pytani o stosunek do Rosjan Gruzini.

Od czasu najazdu Rosji na Ukrainę w liczącej ledwie 3,8 mln mieszkańców małej kaukaskiej republice pojawiło się 112 tysięcy rosyjskich uciekinierów z 1,4 miliardem dolarów, które ulokowali w gruzińskich bankach.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Inflacja nie podoba się Polakom, ale nie są nią jeszcze zmęczeni

Ich obecność dla Gruzji to duża szansa gospodarcza, ale kto wie, czy nie jeszcze większe zagrożenie.

– Obecnie Rosjanie stanowią 3-proc. mniejszość narodową w Gruzji. Na razie Gruzini traktują Rosjan jak turystów, z których można dobrze żyć, lecz może się to później zmienić i dojść do konfrontacji na tle narodowościowym, a wówczas Rosja będzie miała pretekst, by pod pozorem ochrony swoich obywateli tam wkroczyć – uważa Wojciech Górecki, główny specjalista w Zespole Turcji, Kaukazu i Azji Centralnej w Ośrodku Studiów Wschodnich.

Gospodarka dostała zastrzyk gotówki

Na razie konsekwencje napływu – głównie do dużych miast – rzeszy Rosjan są tam takie, że wzrosły ceny nieruchomości, najmu oraz opłaty.

Według gruzińskiego banku TBC, ceny nieruchomości w stolicy Tbilisi wzrosły we wrześniu o 20 proc. rok do roku, a transakcje o 30 proc. Czynsze z kolei wzrosły o 74 proc. w ciągu roku. – Doszło do tego, że gruzińskich studentów nie stać już na wynajmowanie w stolicy mieszkań – opowiada Wojciech Górecki, który trzy tygodnie temu wrócił z Gruzji.

Poza studentami i zagranicznymi turystami, którzy sporo dziś tracą na wymianie dolarów na bardzo mocnego lari (jednostka walutowa Gruzji), powodów do narzekań z powodu Rosjan raczej nie ma.

Z kolei według gruzińskiego Narodowego Urzędu Statystycznego od stycznia do listopada 2022 roku w Gruzji zarejestrowano 12 tys. nowych rosyjskich firm. To ponad 13 razy więcej niż w 2021 r.

Gruzja przyciąga Rosjan m.in. możliwością optymalizacji opodatkowania i swobodnym wejściem produktów z oznaczeniem „Made in Georgia” na rynki Europy i Chin.

To ostatnie jest szczególnie istotne dla obywateli rosyjskich, ponieważ jurysdykcja gruzińska pomaga im uniknąć sankcji i pozwala na bezcłowy handel z krajami UE.

Ponadto Gruzja posiada Wolne Strefy Przemysłowe, w których można rejestrować podmioty z korzyściami, unikaniem podatków i dalszą minimalizacją wydatków.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy podwyższył prognozę wzrostu Gruzji na 2022 r. z 3 do 10 proc.

Dzięki rosyjskim inwestycjom gospodarka Gruzji o wartości 19 mld dol. wyprzedziła takie rynki wschodzące jak Wietnam czy Kuwejt.

Robiąc interesy z wrogiem

Gruzja nie przyłączyła się do sankcji gospodarczych nałożonych przez Unię Europejską i Stany Zjednoczone na Rosję, chociaż większość Gruzinów doskonale pamięta sierpień 2008 r., kiedy Rosjanie wjechali do Gruzji pod pretekstem obrony własnych obywateli, czyli Abchazów i Osetyńców.

Mimo że oficjalna wersja jest taka, że to Gruzini zaatakowali jako pierwsi Osetyńców, to Putinowi bardzo zależało na wywołaniu tego konfliktu m.in. po to, aby zatrzymać Gruzję w jej drodze do NATO i Unii Europejskiej.

– Gruzini doskonale zdają sobie sprawę, że ich proces integracji z Unią zajmie długie lata, a nawet dziesięciolecia. Ponad 70 proc. społeczeństwa chce, by ich kraj należał do UE, ale mówią też, że wyszli z pandemii zbyt osłabieni, by móc pozwolić sobie na kolejne chude lata – opowiada Wojciech Górecki i dodaje:

Robią więc teraz biznesy z Rosją, bo lepszy wróbel w garści niż kanarek na dachu.

Jak podkreśla nasz rozmówca, Gruzinom kulturowo bliżej jest do Rosjan niż do Zachodu. I nie chodzi tylko o wspólnie wyznawaną religię – prawosławie.

Do 2006 r. – kiedy to Rosjanie nałożyli embargo na gruzińskie towary – byli oni głównym odbiorcą ich produktów eksportowych. I tak jest zresztą teraz. Do Rosji trafia lwia część eksportu słynnej gruzińskiej wody mineralnej Bordżomi, koniaków czy win.

Pola herbaciane a pola naftowe

Jednak najweselszy barak w byłym obozie socjalistycznych republik się zmienia. Herbaciane pola – które Rosjanie kazali Gruzinom (wbrew ich woli) uprawiać jeszcze w ramach specjalizacji każdej ze swoich republik – poszły w zapomnienie. Za to pojawiły się nowe pola współpracy – głównie naftowe i gazowe.

Nadużywanie uzależnienia energetycznego jest w Rosji powszechną praktyką (od 2006 r.), co dodatkowo pogłębia problem. Rosja aktywnie wykorzystuje zasoby energetyczne, zwłaszcza gaz, do realizacji własnego programu politycznego na arenie międzynarodowej” – czytamy w raporcie Instytutu Rozwoju Wolności Informacji (IDFI), organizacji non-profit z siedzibą w Tbilisi.

IDFI zwraca uwagę, że Rosja stała się głównym partnerem importowym Gruzji w zakresie ropy naftowej i produktów rafinacji ropy naftowej, podczas gdy w poprzednim roku połowa importu benzyny i oleju napędowego pochodziła z Unii Europejskiej.

Jeśli w 2021 r. 15 proc. gruzińskiej benzyny pochodziło z Rosji, to w pierwszej połowie tego roku (2022 r. – red.) odsetek ten sięgnął już 39 proc. i analogicznie, podczas gdy w 2021 r. 24 proc. oleju napędowego pochodziło z Rosji, to w tym roku (2022 r. – red.) jest to już 34 proc. – czytamy w raporcie IDFI.

Według danych Saxstat w 2021 r. Gruzja wydobyła 35,5 tys. ton ropy naftowej, co oznacza roczny wzrost o 13,4 proc., oraz 16 mln m sześc. gazu ziemnego (tj. 1,8 razy więcej niż w 2020 r.).

I jest szansa na zwiększenie tej produkcji, gdyż – jak donosi koncern naftowy Block Energy z Wielkiej Brytanii – we wschodniej części kraju, Patardzeuli, odkryto nowe złoża ropy naftowej.

Ostatni etap testowania odwiertów rozpoczął się 9 grudnia. Wydobycie ropy na tym obszarze wynosi 45 baryłek dziennie. Kiedy Gruzja była jeszcze częścią składową ZSSR – na obszarze tym wydobyto w latach 1975-1985 aż 98 mln baryłek ropy.

Z kolei w lipcu odkryto w Gruzji złoże gazu o objętości 16 mld sześciennych. Jego wydobyciem zajmuje się również koncern brytyjski Block Energy. Gruzińskie władze nie potwierdziły jednak publicznie tych ustaleń.

Jak ostrzega Mikheil Kukava, szef polityki gospodarczej i społecznej w IDFI, oby te umizgi do wielkiego sąsiada nie skończyły się jak w przypadku Armenii.

Kilka dni temu rząd w Erywaniu oficjalnie poinformował, że jest zmuszany do przystąpienia do „państwa związkowego” Białorusi i Rosji. Takie oświadczenie złożył publicznie sekretarz Rady Bezpieczeństwa Armenii Armen Grigaryan.

Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.


Źródło