Rozrywka

Queerowy hit komediowy Cole’a Escoli trafia na Broadway

  • 12 lipca, 2024
  • 6 min read
Queerowy hit komediowy Cole’a Escoli trafia na Broadway


Queerowa alternatywna komedia w stylu O, Maryjo! rzadko trafia na Broadway, więc przybycie teatralnej sensacji Cole’a Escoli do Lyceum jest powodem do Wielkiej Gejowskiej Jubilacji. Ale jeśli to sprawia, że ​​ta błogo absurdalna reinterpretacja kluczowego momentu w historii Ameryki brzmi jak niszowa rozrywka spóźniona na Miesiąc Dumy, nie dajcie się zwieść. Trudno sobie wyobrazić, aby ktokolwiek z poczuciem humoru nie przyłączył się do zaraźliwego śmiechu wywołanego przez rozbrajająco zabawne wybryki Escoli, wyobrażając sobie Mary Todd Lincoln jako alkoholiczkę, artystkę kabaretową nieudaną, poślubioną prezydentowi walczącemu z zamknięciem drzwi szafy.

Escola kradła sceny w serialach telewizyjnych, m.in. Trudni ludzie, Grupa poszukiwawcza I W domu z Amy Sedaris (nie ma słów, by opisać, jak bardzo tęsknię za tym spektaklem), często występując również jako pisarz. Niebinarny aktor powiedział w wywiadach, że ponieważ teatr nie otwierał przed nimi swoich drzwi, postanowili napisać własny pojazd.

Stąd ta radykalnie głupia farsa, która przekształca niezrozumianą pierwszą damę w wspaniałą — i potworną — postać komiczną, jednocześnie rzucając nowe, nieodpowiednie światło na mężczyznę, którego żałuje poślubić, a który próbuje rządzić krajem, jednocześnie robiąc wszystko, aby trzymać ją z dala od alkoholu i blasku fleszy.

Występ Escoli w roli tytułowej — ubranej przede wszystkim w czarną taftową suknię z krynoliną i śmieszną perukę z loków zwieńczoną poważnym kokiem — to mistrzowski popis wyostrzonego komizmu, podejrzanych podwójnych ujęć i zawrotnej komedii fizycznej.

W ślad za Met Gali 2019, której tematem przewodnim w tym roku było „Camp: Notatki o modzie”, dużo dyskutowano na temat konkretnego znaczenia campu i tego, jak bardzo większość uczestników źle zrozumiała zadanie. Cóż, O, Maryjo! jest tak dokładnym przykładem kampu, jakiego można sobie życzyć, od tytułu, który był albo określeniem pieszczotliwym, albo złośliwym odrzuceniem dla gejów przez dekady, przez główną rolę kobiecą, której intrygujący egoizm przypomina lisice z hollywoodzkich melodramatów z połowy wieku. Minus inteligencja.

Warto przeczytać!  Czego można się spodziewać podczas powrotu Jowisza co 12 lat

Escola opisał ich spojrzenie na protagonistkę jako „przez pryzmat idioty”, i rzeczywiście, jednym z najzabawniejszych aspektów tej kapryśnej, rzucającej napady złości, okrutnej, sarkastycznej i beztrosko niewykształconej Mary Todd Lincoln jest to, jak głęboko nie interesuje się ona troskami niezwykle zapracowanego Abrahama (Conrad Ricamora). Jest trochę prototypem Melanii, tyle że z humorem.

Ta wymiana zdań, w której Mary błaga męża, aby pozwolił jej wrócić do kabaretu, podsumowuje jej zaangażowanie w sprawy narodu:

Abraham: Nie! To niestosowne! Jesteśmy w stanie wojny!
Mary: Z kim?
Abraham: Południe!
Mary: Czego?

Energicznie wystawiona przez Sama Pinkletona na zabawnie tandetnej scenografii, której można by się spodziewać w Ford’s Theatre w latach 1800. — z dwoma parami podwójnych drzwi umożliwiających dramatyczne wejścia i wyjścia — sztuka fikcjonalizuje wydarzenia z dni poprzedzających zamach na Lincolna. Choć postacie w nią zaangażowane są wierne historii, szczegóły są czystym wymysłem. Escola swobodnie przyznaje się do przeprowadzenia praktycznie zerowych badań historycznych, zamiast tego mówiąc o sztuce w THR wywiad: „Jest po prostu skrojony na miarę moich ulubionych rzeczy: gatunku, melodramatu, wulgarności, głupoty”.

Warto przeczytać!  Jennifer Lopez i Ben Affleck biorą udział w uroczystości wręczenia dyplomów jego synowi Samuelowi wśród plotek o rozwodzie

Kiedy Mary ucieka się do picia rozcieńczalnika do farb po tym, jak Abraham konfiskuje jej whisky, prezydent zdaje sobie sprawę, że pruderyjna Louise (Bianca Leigh), znienawidzona opiekunka jego żony, nigdy nie będzie w stanie jej kontrolować. Jako kompromis sugeruje, aby Mary odłożyła na bok swoje kabaretowe aspiracje i pracowała w legalnym teatrze, zatrudniając przystojnego nauczyciela aktorstwa (James Scully), który będzie ją czymś zajmował. Ona widzi to jako podstęp, aby upewnić się, że pozostanie trzeźwa i nie będzie w zasięgu wzroku. Ale prezydent jest wystarczająco wściekły, aby nalegać: „Weź lekcje aktorstwa, ty pieprzony idioto”.

Następuje wiele rzezi Szekspira, wraz z romantycznymi uwikłaniami i planami ucieczki. Poprzez mieszankę przebiegłości, bezwstydu i głupiego szczęścia Mary jakoś potyka się, by przeżyć najlepsze życie, drapiąc patriarchalną przyzwoitość.

Obłąkańcza reinkarnacja pierwszej damy idzie w parze z oburzającym queerowaniem Honest Abe, którego seksualność często była przedmiotem historycznych spekulacji. Jego naleganie, aby nikt nie mógł wiedzieć, że para poznała się w barze kabaretowym, gdzie Mary wykonywała jeden ze swoich „szalonych medley”, mówi wiele. „Byłem młody i zdezorientowany” — przyznaje. Sposób, w jaki prezydent rozładowuje parę ze swoim asystentem kadetem Simonem (Tony Macht), staje się bardziej wyraźny, podobnie jak niektóre niejasne wątki pozostawione po poprzednim romansie.

Ricamora jest zajebisty jako Abraham, ryczący z wściekłości, drżący z obrzydzenia lub modlący się do Boga, aby pomógł mu okiełznać jego seksualne popędy, targując się, że zrezygnuje z tego wszystkiego po jeszcze jednym razie. Jego bezwzględność, gdy zwraca się przeciwko swojej byłej ukochanej, jest bezcenna: „Jestem prezydentem Stanów Zjednoczonych. Kim ty, do cholery, jesteś? Ładną buzią i grubym tyłkiem”.

Warto przeczytać!  Harry Styles pije z buta na koncercie w Australii

Scully ma też kilka wybranych momentów, szczególnie gdy ujawnia się tożsamość nauczyciela, co natychmiast podnosi stawkę. Leigh i Macht, sprytnie obsadzeni w dwóch rolach, również idealnie pasują do zwartego, szalonego zespołu, który oddaje hołd bogatej tradycji radośnie przesadzonego alternatywnego teatru Nowego Jorku, od Charlesa Ludlama po Charlesa Buscha. Jest nawet ślad ducha zespołu repertuarowego Program Carol Burnettchoć wulgaryzmy zawarte w materiale mogłyby przyprawić szefów stacji telewizyjnych o zawrót głowy.

Podczas pierwotnego przedłużonego pokazu w teatrze Lortel na początku tego roku, O, Maryjo! przyciągnęła pełną widownię, która pewnego wieczoru zgromadziła Stevena Spielberga, Sally Field i Tony’ego Kushnera, odpowiednio reżysera, współgwiazdora i scenarzystę Lincoln. Szeroko rozpowszechnione zdjęcie grupy zza kulis z Escolą w przebraniu Mary niewątpliwie pomogło rozprzestrzenić wiadomość, że to nie jest zwykły żart. Autor sztuki mógłby to określić jako głupie, ale każda komedia, która uwalnia widzów od rozpaczy obecnego klimatu politycznego 80 minutami niemal nieprzerwanego śmiechu, jest dziełem geniuszu.

Miejsce: Lyceum Theatre, Nowy Jork
Obsada: Cole Escola, Conrad Ricamora, James Scully, Bianca Leigh, Tony Macht
Autor: Cole Escola
Reżyser: Sam Pinkleton
Scenograf: Dots
Projektantka kostiumów: Holly Pierson
Projektant oświetlenia: Cha See
Projektanci dźwięku: Daniel Kluger, Drew Levy
Muzyka: Daniel Kluger
Prowadzący: Kevin McCollum i Lucas McMahon, Mike Lavoie i Carlee Briglia


Źródło