Rozrywka

Rani Mukerji pozwala się rozerwać, a film potyka się o swoje ekscesy – 1,5 gwiazdki

  • 15 marca, 2023
  • 6 min read
Rani Mukerji pozwala się rozerwać, a film potyka się o swoje ekscesy – 1,5 gwiazdki


Recenzja pani Chatterjee kontra Norwegia: Rani Mukerji pozwala zgrać, a film potyka się o swoje ekscesy

Rani Mukerji w Pani Chatterjee kontra Norwegia. (dzięki uprzejmości: zeestudiosofficial)

Rzucać: Rani Mukerji, Anirban Bhattacharya, Neena Gupta, Jim Sarbh, Tiina Tauraite

Dyrektor: Ashima Chibber

Ocena: Półtorej gwiazdki (na 5)

Film, który ma serce we właściwym miejscu – a przynajmniej tak się wydaje na pierwszy rzut oka – powinien bezsprzecznie zasługiwać na hojne brawa. Pani Chatterjee kontra Norwegia, wyreżyserowany przez Ashimę Chibbera, nie jest. Niemal wszystko inne w przemęczonym i wyczerpującym filmie, w tym główna rola Rani Mukerji, jest szalona.

Bzdurny melodramat opiera się na agonii matki po rozstaniu z dziećmi w obcym kraju. Film robi wszystko, co w jego mocy, aby przedstawić cały system opieki zastępczej jako złośliwy i zagrożony. Bezwstydnie szerokie pociągnięcia nie oddają sprawiedliwości historii zrozpaczonej kobiety przyciśniętej do ściany i pozostawionej bez innego wyjścia, jak tylko walczyć o ponowne połączenie z dziećmi.

Pani Chatterjee kontra Norwegia jest oparty na prawdziwej historii. Można w pełni zrozumieć, przez co przeszłaby zasmucona matka, przyjmując bezduszny system nastawiony na zmuszenie jej do poddania się. Niestety, film nigdy nie brzmi prawdziwie, ponieważ jest zbyt krzykliwy i niesubtelny.

Debika Chatterjee (Rani Mukerji) ponosi konsekwencje robienia ze swoimi dziećmi – dwuletnim chłopcem i pięciomiesięczną dziewczynką – tego, co większość indyjskich matek rutynowo robi w ramach rodzicielstwa. Nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego karmienie dziecka ręką miałoby być odbierane jako karmienie na siłę i wykorzystywane jako pretekst do zarzucania jej, że nie nadaje się na matkę.

Warto przeczytać!  Festiwal Filmowy w Cannes ogłasza jury konkursu 2023 – Termin

Film opowiada przede wszystkim o zderzeniu kultur – takim, z jakim imigranci często spotykają się w swoich przybranych krajach – i jego niefortunnych skutkach. Surowe traktowanie męki bohaterki i jej reakcja na nią zamienia jej rozpacz w spektakl. To, co mogło być prawdziwym krzykiem serca, zamienia się w przenikliwy wrzask.

Dwie kobiety z Norweskiej Służby Opieki nad Dziećmi, które zabierają Dębice dzieci, są przedstawiane jako pozbawione skrupułów operatorki, które nie dają indyjskiej damie żadnej szansy na przedstawienie jej punktu widzenia, zanim wkroczą do akcji. Dębika błaga i wrzeszczy, ale bezskutecznie.

Rani Mukerji, performerka o udowodnionych zdolnościach, jest zawiedziona pisaniem. Z trudem trafia we właściwe nuty. Porusza się w przód iw tył między grzechotaniem a hałaśliwością. W rezultacie esencja postaci nigdy do końca nie wychodzi.

Kiedy 135-minutowy dramat, trwający około półtorej godziny, nabiera nieco bardziej kontrolowanego rytmu, Mukerji nabiera tempa. Ale w świetle okaleczania, jakiemu poddano historię wytrwałości Debiki w obliczu zniechęcających przeciwności losu w pierwszej połowie, niewiele zostało do uratowania filmu w okresie poprzedzającym kulminację.

Scenariusz autorstwa Sameer Satija, Ashima Chibber i Rahul Handa został zaadaptowany na podstawie opublikowanej relacji pewnej kobiety z Kalkuty, która opowiada o jej starciu z bezkompromisowym norweskim systemem ochrony dzieci. Jest zbyt niekonsekwentny, aby móc w pełni wykorzystać głęboko emocjonalny rdzeń historii.

Niepohamowany melodramat jest preferowanym trybem filmu, który odciąga go od możliwości wykorzystania przekonującej historii z życia wziętej. Oczywiście chcesz wczuć się w los Debiki, która walczy z siłami, które chcą ją zmiażdżyć, ale ze względu na sposób, w jaki film inscenizuje kłótnie na sali sądowej – w Norwegii i Kalkucie – postać nie rozwija się w wiarygodną postać ani nie jej historia porusza publiczność tak, jak powinna.

Warto przeczytać!  Chris Pratt dzieli fanów, gdy PONOWNIE publicznie lekceważy byłą żonę Annę Faris w hołdzie z okazji Dnia Matki

Film rozpoczyna się od potajemnego wywiezienia dzieci Debiki rządowym pojazdem z jej domu w Stavanger. Biegnie za pojazdem, wyjąc i wrzeszcząc. Jej syn Shubho, chłopiec z zaburzeniami ze spektrum autyzmu, i córka Shuchi, małe dziecko, znikają, zanim zda sobie sprawę, co ją uderzyło.

Po tym, jak była obserwowana i przesłuchiwana przez kilka dni, a doradca rządu norweskiego zbadał jej postępowanie jako rodzica, Dębice powiedziano, że jej dzieci nie mogą zostać z nią. Jej mąż, Aniruddha (Anirban Bhattacharya), inżynier, wydaje się być pomocny, ale ma zbyt wiele na głowie, by być pomocnym.

Pokrzywdzona dama nie czyni wiele dobrego, uciekając się do strasznie desperackich środków. Mechanizm opieki społecznej przygważdża ją do ziemi, gdy stawia wszystko, by odzyskać opiekę nad dziećmi. Niektóre jej działania wydają się nielogiczne, ale zrozumiałe, biorąc pod uwagę jej udrękę. Dlaczego więc film i kobieta w jego centrum nie są w stanie poruszyć nas emocjonalnie?

Działania Debiki są często sprzeczne z tym, kim jest – wykształconą kobietą, która jest w Norwegii wystarczająco długo, by docenić różnice między własną kulturą a norweskim etosem. Zamiast przedstawiać Debikę jako zadziorną i odważną matkę, film sprowadza ją do piszczącej, niestabilnej i hiperwentylującej kobiety.

Warto przeczytać!  Mark Consuelos, Kelly Ripa ostrzegają córkę, aby zapukała do drzwi sypialni

Takie niekonsekwencje wykolejają też dwóch głównych męskich bohaterów filmu – męża Debiki i prawnika pochodzenia indyjskiego Daniela Singha Ciupka (Jim Sarbh), który reprezentuje ją w sądzie. Trudno określić, co dokładnie chcą osiągnąć. W jednej chwili są przy Dębice, w następnej już ich nie ma.

Anirban Bhattacharya i Jim Sarbh to znakomici aktorzy. Ich występy są znacznie bardziej wyrafinowane niż cały film. Ale pani Chatterjee kontra Norwegia to program Rani Mukerji. Ona jest tutaj samotną gwiazdą. Sprawia, że ​​wszyscy inni są nieważni.

W filmie o kobiecie walczącej w słusznej sprawie scenariusz nie pozostawia pozostałym kobietom w tej historii żadnej swobody. Neena Gupta ma przelotny epizod jako indyjski minister podczas wizyty w Oslo, aby podpisać umowę indyjsko-norweską.

Dwie matki – Debiki i Aniruddhy – są nieistotami. Pierwsza z nich została opisana przez Saswati Guhathakurta, druga przez Mithu Chakraborty. Obaj są bengalskimi weteranami telewizji i filmu, ale to nie ma tu większego znaczenia. Jeden nie dostaje nawet wersu, drugi zostaje zredukowany do kłótliwej teściowej, która w kilku scenach bredzi i bredzi, po czym znika.

Rani Mukerji ze swojej strony pozwala się rozerwać, a film potyka się o swoje ekscesy. Pani Chatterjee kontra Norwegia to przegrzany romans, który wysysa powietrze z poruszającej historii, która zasługiwała na nieskończenie lepszą.




Źródło