Świat

Ratownicy walczą ze snajperami i ścigają się z czasem, by wywieźć Ukraińców z okupowanych przez Rosję stref powodziowych

  • 17 czerwca, 2023
  • 8 min read
Ratownicy walczą ze snajperami i ścigają się z czasem, by wywieźć Ukraińców z okupowanych przez Rosję stref powodziowych


KHERSON, Ukraina (AP) — W końcu przyszła pomoc dla Witalija Szpalina. Z daleka zauważył małą ukraińską łódź ratunkową przepływającą przez wody powodziowe, które zatopiły całą okolicę 60-latka po katastrofalnym zawaleniu się tamy na ogarniętym walkami południu kraju.

On i inni weszli na pokład z westchnieniami ulgi – przerwanymi nagle przez trzask kul.

Shpalin uchylił się, a kula zadrapała mu plecy. Poczuł, jak jeden przebija jego ramię, a potem nogę. Ratownik z łodzi wołał przez radio o posiłki. – Nasza łódź przecieka – usłyszał Szpalin. Starszy mężczyzna zmarł na jego oczach, a jego usta posiniały.

Według ukraińskich urzędników i świadków na łodzi ich statek, przewożący cywilów w bezpieczne miejsce po drugiej stronie rzeki, został zastrzelony przez rosyjskich żołnierzy ustawionych w pobliskim domu.

„Oni (Rosjanie) przepuścili łodzie, które przybyły, by ratować ludzi” – powiedział Shpalin. „Ale kiedy łodzie były pełne ludzi, zaczęli strzelać”.

Ogromna powódź spowodowana zniszczeniem tamy Kachowka 6 czerwca zniszczyła miasta położone wzdłuż dolnego Dniepru w regionie Chersoniu, będącym linią frontu wojny. Rosja i Ukraina wzajemnie oskarżają się o spowodowanie naruszenia.

W chaotycznych pierwszych dniach powodzi ukraińscy ratownicy na prywatnych łodziach stanowili koło ratunkowe dla zdesperowanych cywilów uwięzionych na zalanych obszarach wschodniego brzegu okupowanego przez Rosję – to znaczy, jeśli misjom ratunkowym udało się stawić czoła dronom i rosyjskim snajperom.

Łodzie przewoziły ochotników i żołnierzy w cywilu, przepływając z zajętych przez Ukraińców obszarów na zachodnim brzegu, aby ewakuować ludzi uwięzionych na dachach, na strychach i gdziekolwiek.

Teraz to okno się zamyka. Gdy wody powodziowe ustępują, ratownicy są coraz częściej odcinani przez gnijące błoto. I więcej rosyjskich żołnierzy powraca, potwierdzając kontrolę.

Relacje o rosyjskiej pomocy różnią się wśród ocalałych, ale wielu ewakuowanych i mieszkańców zarzuca władzom rosyjskim, że robią niewiele lub nic nie robią, aby pomóc wysiedlonym mieszkańcom. Niektórzy cywile powiedzieli, że ewakuowani byli czasami zmuszani do okazania rosyjskich paszportów, jeśli chcieli wyjechać.

Warto przeczytać!  Antropocen: Naukowcy twierdzą, że znaleźli miejsce, które wyznacza nowy rozdział w historii Ziemi

Rosyjskie Ministerstwo Obrony nie odpowiedziało natychmiast na prośby The Associated Press o komentarz na temat działań władz w okupowanej przez Rosję strefie powodziowej lub ataku na łódź ratunkową.

AP rozmawiała z 10 rodzinami uratowanymi ze wschodniego brzegu, a także z ratownikami, urzędnikami i ofiarami rannych w akcjach ratunkowych.

„Federacja Rosyjska niczego nie dostarczyła. Nie ma pomocy, nie ma ewakuacji. Zostawili ludzi samych, by uporać się z katastrofą” – powiedziała Yulia Valhe, ewakuowana z okupowanego przez Rosjan miasta Oleshky. „Mam przyjaciół, którzy tam zostali, ludzi, których znam, którzy potrzebują pomocy. W tej chwili nie mogę zrobić nic innego, jak tylko powiedzieć im: „Trzymajcie się”.

Co najmniej 150 osób zostało uratowanych przez Ukrainę z terenów kontrolowanych przez Rosję podczas ryzykownych operacji ewakuacyjnych, powiedział rzecznik rządu Ołeksandr Tołokonnikow. To niewielki ułamek w porównaniu z prawie 2750 osobami uratowanymi z zalanych regionów kontrolowanych przez Ukrainę.

Lokalna organizacja Helping to Leave, która pomaga Ukraińcom żyjącym pod rosyjską okupacją w ucieczce, otrzymała prośby od 3000 osób ze strefy okupowanej, powiedziała Dina Urich, która kieruje działem ewakuacji organizacji.

„Z pewnością zrobimy wszystko, co w naszej mocy, ale nie możemy też narażać naszych ludzi na niebezpieczeństwo” – powiedział Tołokonnikow.

„Rosjanie wciąż nam grożą i realizują swoje groźby, strzelając ludziom w plecy” – powiedział.

Olha, inna mieszkanka Oleszek, powiedziała, że ​​słyszała o akcjach ratunkowych, ale nie wie, jak się dostać na listę. „Gdybyśmy mogli, zrobilibyśmy to samo, ale nie wiedziałam jak” – powiedziała, odmawiając podania swojego nazwiska ze względów bezpieczeństwa.

Ratownicy często korzystali z informacji przekazywanych przez krewnych osieroconych. Wojskowi piloci dronów szukali ludzi i wyznaczali trasy przez szybko poruszające się wody pełne gruzu, jednocześnie nawigując wokół pozycji rosyjskich żołnierzy.

Dostarczyli też wodę, jedzenie i papierosy osobom z dopiskiem „od Mikołaja”.

Valerii Lobitskyi, ratownik-ochotnik, powiedział, że ostrzał często wykoleił misje. Został od razu postrzelony, a innym razem musiał przerwać misję ratowania starszej kobiety po bliskim kontakcie z rosyjską motorówką.

Warto przeczytać!  Izraelskie ataki lotnicze zabijają co najmniej 36 Palestyńczyków w południowej części Gazy | Wojna Izraela z Gazą

Każdy cywil ewakuowany ze wschodniego brzegu niósł ze sobą wstrząsającą opowieść o przetrwaniu, wyścigu o przeniesienie się na wyższy poziom. Opisali początkową walkę rano 6 czerwca. W ciągu kilku godzin woda trysnęła, sięgając im do kostek, a następnie zatapiając całe podłogi.

W Oleszkach wielu mieszkańców przeniosło się z obrzeży miasta do centrum, które znajduje się na wzniesieniu.

Valhe, która została uratowana wraz z rodziną 12 czerwca, powiedziała, że ​​sąsiedzi i przyjaciele sami próbowali ratować ludzi w przypadku braku oficjalnej akcji ratunkowej.

„Widziałam żołnierzy, widziałam pracowników FSB (Federalnej Służby Bezpieczeństwa Rosji), ale żadnej służby ratunkowej” – powiedziała.

Pewien starszy mężczyzna próbował uciec przed potopem, wspinając się na drzewo. Ale wiatry były zbyt silne. Valhe usłyszał jego wołanie o pomoc, ale wiedział, że jeśli spróbuje się do niego zbliżyć, zginie w nurcie.

Powiedział jej: „Moja droga, nie ruszaj się, nie idź za mną”.

Patrzyła, jak tonie.

Shpalin powiedział, że okłamał rosyjskich żołnierzy, gdy próbowali go ewakuować w inne miejsce. Słyszał od innych, którzy przyjęli rosyjską ofertę, że zostali zabrani tylko do pobliskiej wioski i powiedzieli, że nie mogą iść dalej, jeśli nie zgodzą się na uzyskanie rosyjskich paszportów.

Szpalin powiedział żołnierzom, że nie odejdzie, bo zgubił dokumenty w powodzi. W rzeczywistości były na jego osobie.

— Nie wierzyłem im — powiedział.

Kiedy odnaleźli go ukraińscy ratownicy, ukrywał się wraz z innymi cywilami na piaszczystym wzgórzu w pobliżu kamieniołomu we wsi Kardaszynka.

W ataku, w którym ranny został Shpalin na łodzi ewakuacyjnej 11 czerwca, zginęło trzech cywilów, a 10 zostało rannych. Co najmniej dwóch policjantów również zostało rannych. Władze Chersoniu i szef sztabu prezydenta Wołodymyra Zełenskiego powiedzieli, że strzelali rosyjscy żołnierze.

Nagranie z drona uzyskane przez AP pokazuje strzały z pobliskiego letniego domu, gdy łódź ewakuacyjna przepływa przez ujście rzeki. Autentyczność wideo została potwierdzona przez Tolokonnikova.

Serhii, lat 59, inny ewakuowany na łodzi, powiedział, że widział rosyjskich żołnierzy na balkonie domu. Krzyczeli coś – „Ruszaj dalej” lub „Nie ruszaj się” – a potem strzelali, powiedział. Serhii, który podał swoje imię tylko dlatego, że jego rodzina nadal mieszka na okupowanym terytorium, rzucił swoje ciało na żonę, aby ją chronić.

Warto przeczytać!  Mężczyzna stojący za zbiórką pieniędzy dla policjanta, który zastrzelił Nahela, obwinia rodzinę nastolatka i wymiar sprawiedliwości za śmierć

Kilka dni później w Chersoniu huk artylerii rozbrzmiał w tle, gdy 46-letni Witalij Hołodniak, jeden z zabitych w ataku na łódź, został pochowany.

Jego siostra Svitlana Nosik, lat 56, pokazała akt zgonu. „Miejsce śmierci: rzeka Dniepr, łódź ewakuacyjna” – czytamy.

„Nie tak spodziewałam się powitać mojego brata w Chersoniu” – powiedziała.

Inna ewakuowana Kateryna Krupych powiedziała, że ​​7 czerwca wyjrzała przez okno i zobaczyła błotnistą wodę otaczającą jej dom na wyspie Czajka, w szarej strefie między liniami frontu. Domy przepływały obok. Spakowała zapasy swojej rodziny i odpłynęli łodzią, ale po drodze zostali rozdzieleni. Ostatecznie wszyscy zostali uratowani przez Ukraińców.

Krychych powiedział, że ostatnie osiem miesięcy pod rosyjską okupacją było trudne. Jej rodzina przetrwała dzięki życzliwości sąsiadów, którzy uciekli do miasta Chersoniu. Powiedzieli jej, gdzie znaleźć zapasowe klucze do ich domów i resztki zapasów żywności.

„To było trudne psychicznie, kiedy (Rosjanie) weszli na naszą wyspę, kiedy nas terroryzowali” – powiedziała. Powiedziała, że ​​rosyjscy żołnierze często mijali ich dom, naciskając na nich, by wyszli.

W przypadku Olhy, która wciąż mieszka w Oleszkach, koszty zawalenia się tamy wciąż są ujawniane. Powiedziała, że ​​wiele domów się zawala, a ona stara się znaleźć wodę pitną i jedzenie. Istnieje ryzyko chorób przenoszonych przez wodę.

Ponadto „(Rosjanie) mogą siłą ewakuować ludzi – boimy się tego, nie chcemy jechać na ich terytoria” – powiedziała. „Nie chcemy być zapomniani”.

___

Kullab relacjonował z Kijowa. Maloletka i McNeil zgłosili się z Chersoniu.

___

Aby uzyskać więcej relacji AP z wojny na Ukrainie, przejdź do https://apnews.com/hub/russia-ukraine.


Źródło