Świat

Rebelianci w Birmie przeprowadzają największą ofensywę przeciwko wojsku od czasu zamachu stanu

  • 9 listopada, 2023
  • 5 min read


SINGAPUR – Grupy rebeliantów w Birmie twierdzą, że odniosły serię zwycięstw na polu bitwy przeciwko juncie rządzącej, co zdaniem analityków bezpieczeństwa stanowi największe zagrożenie dla kontroli wojska nad krajem od czasu obalenia rządu cywilnego i przejęcia kontroli w wyniku zamachu stanu w 2021 r.

Według Organizacji Narodów Zjednoczonych niespodziewana ofensywa, która rozpoczęła się na północy, spowodowała przesiedlenie dziesiątek tysięcy ludzi wzdłuż granicy Birmy z Chinami. Kampania zakłóciła działalność biznesową wzdłuż granicy, co zirytowało Pekin i nadwyrężyło stosunki armii z jednym z niewielu pozostałych sojuszników.

Wojsko Birmy od prawie trzech lat jest uwikłane w wielofrontową wojnę domową, przyjmując ataki ze strony etnicznych grup zbrojnych na jej pograniczu, a także ze strony nowszych, prodemokratycznych powstańców w środku kraju, którzy chwycili za broń po zamachu stanu. Wojsko próbowało stłumić opór brutalną taktyką, którą organizacje praw człowieka uważają za prawdopodobnie zbrodnie wojenne.

27 października sojusz trzech etnicznych organizacji zbrojnych, które w dużej mierze trzymały się z dala od konfliktu, rozpoczął nagłą, skoordynowaną ofensywę w strategicznym północnym stanie Shan, który graniczy z Chinami, Laosem i Tajlandią.

Warto przeczytać!  Dwa lata po rozpoczęciu wojny amerykańskie poparcie dla Ukrainy spadło

Sojusz Trzech Bractw oświadczył, że w ciągu 10 dni zdobył ponad 100 placówek wojskowych i przejął kontrolę nad kilkoma głównymi autostradami i przejściami granicznymi, co prawdopodobnie zaszkodzi juncie finansowo. Zdjęcia i filmy publikowane w mediach społecznościowych pokazują żołnierzy rebeliantów maszerujących triumfalnie przez miasteczka i pozujących przed bronią rzekomo zabraną batalionom wojskowym.

W zeszłym tygodniu w rozmowie z nadawcą państwowym rzecznik junty, gen. Zaw Min Tun, rzadko przyznał, że wojsko scedowało kontrolę nad trzema miastami w Shan.

„Zaplanowanie tej operacji zajęło nam dużo czasu” – powiedział w wywiadzie Tar Aik Kyaw, rzecznik Armii Wyzwolenia Narodowego Ta’Ang, jednej z grup sojuszu. „Musieliśmy metodycznie przygotować wszystko, aby zminimalizować straty po naszej stronie”.

Armia Wyzwolenia Narodowego Ta’Ang wraz z dwiema jej sojuszniczymi organizacjami, Armią Sojuszu Narodowo-Demokratycznego Birmy i Armią Arakanu, „wita z radością każdą inną grupę walczącą przeciwko wojsku” – dodał.

Rzecznik Myanmar Witness, grupy kontrolnej weryfikującej informacje na temat wojny domowej, powiedział, że śledczy zaczęli gromadzić znaczną ilość wizualnych dowodów ofensywy. „Zważywszy na obszar kraju, w którym incydenty konfliktowe zwykle widzimy sporadycznie na kanałach open source, stanowi to znaczącą zmianę” – powiedział rzecznik Matt Freear.

Warto przeczytać!  Japońskie miasto Hiroszima powstało z popiołów i teraz wita miliony

Jak bezlitosne naloty Birmy ścigają rodziny z obozu do obozu

Kilka dni po ofensywie na północy rebelianci na południu i powstańcy w środku kraju rozpoczęli własne ataki. W regionie Sagaing, niedaleko miasta Mandalay, we wtorek grupy prodemokratyczne oświadczyły, że po raz pierwszy odbiły dwa miasteczka kontrolowane przez wojsko.

Wiele grup zbrojnych w kraju jest indywidualnie zbyt małych, aby obalić armię, ale w zeszłym tygodniu wykazały one bezprecedensowy poziom współpracy, powiedział Zachary Abuza, profesor w National War College w Waszyngtonie, który bada kwestie bezpieczeństwa w Azji Południowo-Wschodniej. „Odnotowują się nawzajem i poruszają się zgodnie. To właśnie jest tutaj interesujący fragment.”

Grupy Sojuszu Trzech Braterstw mają bliskie powiązania z Chinami i należą do najpotężniejszych podmiotów zbrojnych na terytorium wzdłuż granicy z Birmą. W przeciwieństwie do niektórych innych ugrupowań rebeliantów, sojusz nie przyłączył się od razu po zamachu stanu do ruchu oporu, zajmując, przynajmniej publicznie, neutralne stanowisko pomiędzy ruchem prodemokratycznym a wojskiem.

Jednak w tym roku, gdy junta nasiliła ataki powietrzne w całym kraju, jednostki sojuszu zaczęły starć się z siłami zbrojnymi w Shan. Wzrosło także napięcie w związku z rozprzestrzenianiem się nielegalnej działalności na obszarach kontrolowanych przez wojsko. Przywódcy sojuszu powiedzieli, że jednym z celów ataku było wyeliminowanie operacji cyberprzestępstw, które kwitły na bezprawnym obszarze Kokang.

Warto przeczytać!  Brytyjski premier w przedwyborczym przemówieniu ostrzega przed „osią państw autorytarnych”.

Walki zakłóciły podróże i handel między północnym Shan a Chinami, potencjalnie blokując główne źródło finansowania wojska. W odpowiedzi na ofensywę Chiny poinformowały w poniedziałek, że zastępca ministra spraw zagranicznych Nong Rong odwiedził w weekend Birmę i wezwał urzędników do „utrzymania stabilności” wzdłuż granicy. Nie jest od razu jasne, czy Pekin był świadomy planu sojuszu dotyczącego niespodziewanego ataku.

Wojsko Birmy oświadczyło, że zbombardowało „terrorystów”. Zabiło dzieci.

Przywódcy i zwolennicy ruchu prodemokratycznego uznali ofensywę za punkt zwrotny w wojnie. Analitycy twierdzą jednak, że grupy rebeliantów działają we własnym interesie, a ich powiązania z ruchem prodemokratycznym są w najlepszym wypadku wątłe. Naczelny dowódca armii Min Aung Hlaing również obiecał w ostatnich dniach odpowiedzieć kontrofensywą.

Niedaleko Shan inna grupa rebeliantów, Armia Niepodległości Kachin, stanęła w obliczu gradu nalotów i ostrzału artyleryjskiego po przejęciu kontroli nad dwoma obozami wojskowymi w październiku. W centrum dowodzenia grupy w mieście Laiza ludzie ukrywają się od ponad tygodnia, powiedział rzecznik grupy, płk Naw Bu.

Cape Diamond w Rangunie w Birmie i Yan Naing w Bangkoku wniosły swój wkład w powstanie tego raportu.


Źródło