Rozrywka

Recenzja „Amerykańskiego Towarzystwa Magicznych Murzynów”:

  • 15 marca, 2024
  • 4 min read
Recenzja „Amerykańskiego Towarzystwa Magicznych Murzynów”:


Dzięki uprzejmości funkcji Focus

Justice Smith i David Alan Grier w filmie satyrycznym „Amerykańskie stowarzyszenie magicznych Murzynów”.



CNN

Zbudowane na prowokacyjnie brzmiącym tytule i założeniu, „Amerykańskie Towarzystwo Magicznych Murzynów” zaczyna się i kończy całkiem nieźle. Prawie wszystko pomiędzy, niestety, okazuje się nierówne i bezwładne w sposób, który osłabia jego satyryczny wydźwięk, co sprawia, że ​​jest to interesujące wprowadzenie dla debiutującego scenarzysty i reżysera Kobi Libii, ale niezbyt satysfakcjonujące.

Podobnie jak w przypadku „American Fiction”, podstawowa koncepcja opiera się na sposobie, w jaki postrzegani są Czarni ludzie – a zwłaszcza przedstawiani w różnych formach mediów – przez kulturę zdominowaną przez białych. „Magiczny Murzyn” odnosi się, jak wyjaśnia reżyser, do „narzędzia narracyjnego, w którym czarna postać drugoplanowa istnieje wyłącznie po to, by służyć fabule białego bohatera”.

Na przestrzeni lat do tego wątpliwego koszyka wpadło mnóstwo filmów i programów telewizyjnych, a Libii lepiej byłoby wplecić klipy (zakładając, że budżet na to pozwolił), zamiast je satyrycznie powielać, co jest tu podejściem zastosowanym.

Mimo to film zaczyna się całkiem nieźle, gdy Aren (Justice Smith), borykająca się z problemami artystka, zostaje zwerbowana do tajnego stowarzyszenia przez jednego z jego członków, Rogera (David Alan Grier, bez wątpienia najmocniejsza strona filmu), który zauważa, że jego niezręczne zachowanie wobec białych podczas imprezy w galerii sztuki.

Warto przeczytać!  Firmy medialne dostrajają swoje oferty, przechodząc przez strajk WGA, mętny klimat gospodarczy i zmiany w transmisji strumieniowej – ostateczny termin

Jak wyjaśnia Roger, tajemnicze społeczeństwo zapewnia „usługi klienckie” białym ludziom potrzebującym pewnego rodzaju wsparcia emocjonalnego, ponieważ „biały dyskomfort” stanowi trwałe zagrożenie dla Czarnych. Obdarzeni półmagicznymi mocami, które pomagają im w wykonywaniu ich zadań, agenci posługują się podręcznikiem, który obejmuje stawanie się „akceptowalnym dla białych”, a jednocześnie udaje im się sprawiać wrażenie autentycznie czarnych.

Jednak po szybkiej orientacji Aren szybko podejmuje się zadania, które polega na zostaniu pomocnym kumplem Jasona („Drew Tarver z „Pozostałej dwójki”), pracownika firmy Meetbox przypominającej Facebooka, zajmującej się mediami społecznościowymi, który chce awansuje w szeregach firmy i zdaje sobie sprawę, że podkochuje się w Lizzie (An-Li Bogan), jednej ze swoich współpracownic. Niestety, Aren czuje do niej to samo, dręcząc go sprzecznymi uczuciami, gdy stara się wypełnić swoją misję.

Podczas gdy Libii wydaje się preferować naturalne i zrelaksowane występy i interakcje, większość tego, co się dzieje, jest płaska. I chociaż Smith ma doświadczenie w graniu w fantastycznych sytuacjach (patrz „Detektyw Pikachu”), postać i kluczowy element komedii romantycznej są zbyt słabo zarysowane przez większą część filmu.

Warto przeczytać!  „Niech narzekają”: Adams odrzuca krytyków NYPD, którzy nagrywają filmy z koncertowiczów Drake'a w Harlemie

Zakończenie prawie to odkupuje, ale nie całkowicie lub przynajmniej nie na tyle, aby poprzeć to jako doświadczenie teatralne, w przeciwieństwie do opcji „Kiedykolwiek znajdę to gdzieś przesyłane strumieniowo”.

A szkoda, ponieważ główny problem, czyli spychanie kolorowych ludzi do drugorzędnych ról, rezonuje w sposób zarówno aktualny, jak i ponadczasowy, we wszystkim, od filmów po trop „najlepszego czarnego przyjaciela” w serialach komediowych.

Libii, znana głównie jako aktorka, znalazła sposób na realizację tego ambitnego projektu, co samo w sobie wydaje się osiągnięciem dla nowego reżysera. Przede wszystkim jednak „Amerykańskie Towarzystwo Magicznych Murzynów” pokazuje, że prawdziwe trafienie tego rodzaju satyry wymaga zręcznego, jeśli nie magicznego dotyku.

Premiera „Amerykańskiego stowarzyszenia magicznych Murzynów” odbędzie się 15 marca w amerykańskich kinach. Ma ocenę PG-13.


Źródło