Filmy

Recenzja „Bestii”: Władca marionetek

  • 4 kwietnia, 2024
  • 4 min read
Recenzja „Bestii”: Władca marionetek


„Bestia” Bertranda Bonello to odważny międzywymiarowy romans, technothriller i noir z Los Angeles w jednym. Ten bezwstydnie ambitny epos opowiada między innymi o upadku cywilizacyjnym i egzystencjalnej zemście, jednak spaja go coś delikatnego.

Prolog przedstawia sesję na zielonym ekranie, podczas której Gabrielle (Léa Seydoux) przyjmuje wskazówki od osoby spoza kamery i z fachowym profesjonalizmem przygotowuje się do konfrontacji z wyimaginowanym potworem. Efekt jest niesamowity, ironicznie zabawny, dziwnie zmysłowy i bardzo smutny. Bonello utrzymuje ten niepokojący ton przez cały film, chociaż poszczególne części są mniej spójne. Takie są skutki przesuwania się okresów czasu, od dramatu kostiumowego po współczesną kpinę z kultury incel.

Dzięki obrazom generowanym komputerowo każdy przeciwnik – i każda epoka – może zmaterializować się w tle. Co to oznacza dla aktorów? Poczucie, że wielkie siły poruszają nami niczym marionetki, przewija się przez wypaczające gatunki dzieła Bonello (w jego filmie „Nocturama” z 2017 r. gang nastoletnich terrorystów ukrywa się w centrum handlowym i widzi swoje odbicie w bezładnej ekspansji konsumpcjonizmu).

Rok 2044 Gabrielle stara się znaleźć pracę. Bezcielesny głos w niesamowicie pustej agencji pracy mówi jej, że emocje sprawiają, że nie nadaje się do pracy, i zaleca się proces oczyszczenia, który oczyści ludzi z ich irytujących uczuć. „Wszyscy?” – pyta nerwowo Gabrielle. We wcześniejszych epokach jest pianistką i aktorką, dlatego ceni sobie zdolność do wzruszania się i autentycznego reagowania.

Gabrielle wybiera mniej inwazyjny proces, wyobrażany sobie jako kąpiel w czarnej mazi i ukłucie igłą w ucho, co polega na skanowaniu jej poprzednich wcieleń, aby znaleźć źródło jej smutków.

Bonello był luźno inspirowany „Bestią w dżungli” – nowelą Henry’ego Jamesa o człowieku przekonanym, że jego życie zadecyduje tragedia. Wczesny wątek filmu, Belle Epoque, jest najbliższy temu dramatowi, gdzie Gabrielle i Louis prowadzą nieskonsumowany romans, wdając się w spokojne rozmowy o zabarwieniu filozoficznym. W Los Angeles Gabrielle opiekuje się domem w szklanej rezydencji; Louis, incel wzorowany na Elliocie Rodgerze, skupia się na niej.

Sekcja Los Angeles ma klimat slashera w stylu nadzoru. Laptop Gabrielle zostaje zainfekowany wirusem, który wyświetla dziesiątki nieprzyjemnych wyskakujących okienek, w tym jedno z wróżką. Cała rozmowa w filmie o snach i ludziach, którzy w nich żyją, potęguje to otaczające zagrożenie.

Warto przeczytać!  Netflix właśnie dodał jeden z moich ulubionych filmów o Batmanie – i jest on dostępny w 90% na Rotten Tomatoes

Bonello nigdy nie wstydził się pokazywać swoich inspiracji. Tutaj David Lynch jest gwiazdą przewodnią. Blond bob Gabrielle przypomina sobie w Los Angeles Naomi Watts z „Mulholland Drive” i ona także uroniła łzę, słuchając coveru Roya Orbisona. Potem następuje zakończenie, kulminacja za czerwoną kurtyną, która kończy się przerażającym odkryciem podobnym do finału „Twin Peaks: Powrót”.

Groza, która uderza w końcowych momentach „Bestii”, rozdziera świeżą ranę. Co robi przyszłość się utrzyma, jeśli wszystko może być zdeterminowane przez przeszłość? Jeśli nowe filmy są powtórkami starych? Jeśli jesteśmy skazani na traumy z poprzednich wcieleń? Film łączy to z pojawieniem się sztucznej inteligencji, która naśladuje, ale nigdy tak naprawdę nie tworzy. „Spełnienie leży w braku pasji” – Louis mówi Gabrielle. Czy spełnienie jest tym, co nas czeka?

Bestia
Nie oceniony. W języku francuskim i angielskim, z napisami. Czas trwania: 2 godziny 26 minut. W kinach.


Źródło