Filmy

Recenzja „Bikeriders”: Żywo opowiedziane narodziny amerykańskiej subkultury

  • 19 czerwca, 2024
  • 6 min read
Recenzja „Bikeriders”: Żywo opowiedziane narodziny amerykańskiej subkultury


Nieruchome obrazy były źródłem cudów i mitologii w filmach Jeffa Nicholsa.

„Błoto” – przesiąknięta Twainem bajka Nicholsa o Mississippi, zdawała się pochodzić z magicznego widoku łodzi trzymanej w górze przez drzewo. „Kochający,” opowiadający o międzyrasowym małżeństwie z lat 60., inspirowany delikatnymi zdjęciami prawdziwej pary wykonanymi przez magazyn Life. Najnowsza wersja Nicholsa, „Rowerzyści”, opiera się na fotografie Książka Danny’ego Lyona z 1968 roku pod tym samym tytułem, przez co spędził cztery lata w chicagowskim klubie motocyklowym.

Nietrudno dostrzec, co Nichols widział na czarno-białych zdjęciach Lyonu. Są stylowe surowce – chromowane rowery, zaczesane do tyłu włosy i czarne skórzane kurtki. Ale pojawia się także właśnie wyłaniający się antyautorytarny, swobodny duch i koleżeństwo. Podobnie jak główne postacie „Loving”, są to klasycznie narysowani outsiderzy, którzy ucieleśniają coś chwalebnego i niepokojącego w wolności w Ameryce.

W porywającej pierwszej połowie filmu „The Bikeriders”, który wejdzie do kin w piątek, Nichols jest mniej zmuszony do budowania narracji wokół swojego gangu motocyklowego, Wandali (na podstawie Banitów), niż do przywoływania odurzającej atmosfery przypominającej te stare fotografie. „The Bikeriders” w końcu zostaje obciążony cięższą mechaniką fabuły – niemal można wyczuć, jak jego jeźdźcy stają się zmęczeni koniecznością przypinania urządzeń narracyjnych do rowerów. Film chce się przejechać, ale nie jest pewien, ile historii spakować na podróż. Jest to jednak żywa dramatyzacja narodzin amerykańskiej subkultury.

Urządzeniem kadrującym, na którym decyduje się Nichols, jest sam Lyon, grany przez Mike’a Faista, który przeprowadza wywiady do swojej książki. Jego rozmowy z kobietą o imieniu Kathy ( Jodie Comer ) podpórka i sporadycznie opowiadaj o filmie.

Kathy, również wzorowana na prawdziwej osobie, początkowo wydaje się mało prawdopodobną rzeczniczką gangu. Mówi z mocnym akcentem z Illinois (cały czas aktorsko odwraca uwagę) i nie darzyła motocyklistów sympatią. Ale pewnej nocy w barze widzi Benny’ego ( Austina Butlera ) po drugiej stronie zadymionego pokoju i nawet jeśli w tym momencie się do tego nie przyznaje, zakochuje się w nim. Powtórzę: nietrudno zrozumieć dlaczego. Butler już jest dobrze oderwany od Elvisa Presleya ale elastyczność, z jaką potrafi zanurzyć się w Ameryce połowy stulecia, jest nie mniej widoczna. Benny odwozi Kathy do domu, parkuje rower na zewnątrz i cierpliwie czeka, aż jej chłopak opuści miasto.

Nichols, wielbiciel takich filmów jak „Hud” czy „Cool Hand Luke”, to twórca filmowy, który bardzo świadomie operuje klasycznymi amerykańskimi idiomami. W Butlerze ma swojego Jamesa Deana, czyniąc Toma Hardy’ego Marlonem Brando. Hardy wcieli się w Johnny’ego, najlepszego kumpla Benny’ego, który rozpoczyna działalność i przewodniczy Vandalom. (Klip Brando z „The Wild One” „Whaddya got” można nawet przez chwilę zobaczyć na małym telewizorze w „The Bikeriders”).

The Vandals, jako klub, zaczynają od tak prostego, jak dzieci mogą zamówić domek na drzewie. To grupa facetów, którzy lubią jeździć na motocyklach i lubią o nich rozmawiać. Proste. Ale mężczyźni przychodzą jak ćmy do ognia, przyciągnięci surowym stylem życia, fajnymi kurtkami z naszywkami i możliwością wyrwania się z głównego nurtu Ameryki. Są wśród nich Cal (Boyd Holbrook), Karaluch (Emory Cohen), Funny Sonny (Norman Reedus) i Zipco (Michael Shannon).

Warto przeczytać!  Lupita Nyong'o w prequelu horroru Taut

„Nieprzyzwoitość i motocykle idą ręka w rękę” – ktoś powie z dumą.

Początki istnienia grupy są, jak się wydaje, świetną zabawą. Bójki w barach i beztroska jazda po polach kukurydzy. Większość z tych chłopaków nie ma wiele, ale mają siebie nawzajem. A ich lojalność jest całkowita.

Kathy nie jest tego taka pewna. Obserwuje rosnący gang – całkowicie męską grupę – ze sceptycyzmem i strachem o Benny’ego. (W scenie żartowanej na początku filmu zostaje pobity na tyle dotkliwie, że trafia do szpitala). Czasami rzucają się wyłącznie dla zabawy. To oryginalny Fight Cub.

Ale wkrótce Kathy nie jest jedyną osobą, która ma wątpliwości co do tego, co stworzyli. W miarę jak ich gang się rozrasta, nawet dla Johnny’ego i Benny’ego staje się coraz mniej jasne to, co uosabiają Wandalowie. Część nowych uczestników wraca prosto z Wietnamu. Ich stare wybryki ustępują miejsca poważniejszym przestępstwom. W jednej z karzących scen Kathy zostaje niemal zaatakowana przez swoich członków. Gang – i cała jego postawa twardości – zaczyna bardziej przypominać pułapkę, nawet dla swojego przywódcy. Benny zostaje wciągnięty w wybór pomiędzy Wandalami a Kathy. Podtekst homoerotyczny jest niedoceniany, ale nie ignorowany; Kiedy Benny i Johnny rozmawiają o swojej wspólnej przyszłości, robią to delikatnie i intymnie, w ciemności, jak podczas tajnej spowiedzi.

Warto przeczytać!  Reżyser THE NEW EMPIRE wyjaśnia tytuł filmu i dzieli się swoimi nadziejami dotyczącymi trylogii

W miarę jak oryginalne ideały Wandali ulegają rozpadowi, można odnieść wrażenie, że „Rowerzyści” zostają zamknięci w znanej strukturze przypominającej „Goodfellas”, ale z wymowną zmianą narratora w dramacie, który ostatecznie opowiada o męskości. To film, który łączy wiele sprzecznych ambicji. Chce być autentyczny, ale chce opowiedzieć wielką amerykańską sagę. Chce mitologii, ale także naturalizmu. To właśnie te instynkty uczyniły Nicholsa jednym z najważniejszych twórców filmowych swojego pokolenia, nawet jeśli rezultaty czasami były o włos rozczarowujące. Nawet jego najlepsze, najbardziej zakorzenione filmy („Take Shelter”, „Błoto”) dążą do równowagi, która może być nieuchwytna.

Ale myślę, że to te podwójne impulsy – i znowu te wszystkie fajne kurtki – sprawiają, że „The Bikeriders” działają. Film jest bezwstydnie romantyczny na temat Wandali, ale jest też wątpliwy co do surowej męskości, którą ucieleśniają. „The Bikeriders” mocno trzymają pedał gazu, po prostu hamulce.

„The Bikeriders”, wydawnictwo Focus Features, otrzymało ocenę R od stowarzyszenia Motion Picture Association za język w całym filmie, przemoc, zażywanie niektórych narkotyków i krótką seksualność. Czas trwania: 116 minut. Trzy gwiazdki na cztery.

___

Śledź scenarzystę filmowego AP Jake’a Coyle’a na:




Źródło