Filmy

Recenzja Challengerów – IGN

  • 12 kwietnia, 2024
  • 5 min read
Recenzja Challengerów – IGN


„Challengers” w kinach od piątku, 26 kwietnia.

Jeśli jest jedna rzecz, w której Luca Guadagnino jest najlepszy, to kręcenie filmów przypominających lato. Z Większy plusk Do Nazywaj mnie swoim imieniemwłoski reżyser wie, jak przełożyć gorące dni i ciepłe noce nie tylko na bezpośrednie doznania, ale także na emocjonalne wspomnienia powiązane z czasem i miejscem. Jego najnowszy, zmysłowy Challengers inspirowany tenisem nie jest wyjątkiem.

Dramat miłosnego trójkąta zajmuje chwilę, ale kiedy już to nastąpi, staje się energiczny i ekscytujący. Prowadzony przez trio niezwykłych kreacji, gra jak marzenie o ruchu, ambicji i urazach zakorzenionych tak głęboko pod skórą bohaterów, że ich wyeliminowanie może spowodować uszkodzenie nerwów. Napisany z niezwykłym werwą przez Justina Kuritzkesa film rozpoczyna się w 2019 roku i opowiada o trudach zmagającej się z problemami gwiazdy tenisa Arta Donaldsona (Mike Faist), którego żona, była fenomenalna Tashi Duncan (Zendaya), jest obecnie jego bezwzględnym trenerem i menadżerem biznesowym. Po serii porażek Art musi odzyskać pewność siebie, więc Tashi To zgłasza go do lokalnego konkursu w nadziei na łatwe zwycięstwo.

Zrządzeniem losu tak się składa, że ​​jednym z jego przeciwników jest Patrick Zweig (Josh O’Connor), zuchwały, ale czarujący gracz żyjący w swoim samochodzie – z którym zarówno Art, jak i Tashi mają krętą historię. Skrzyżowania ich życia na przestrzeni 13 lat tworzą fundament Challengers i historię, która rozwija się krok po kroku. Na początku sposób, w jaki przeskakuje i przeskakuje w czasie, jest dezorientujący, ale Kuritzkes i Guadagnino przedstawiają nam wystarczającą ilość okruchów, aby poprowadzić nas przez ten las retrospekcji.

Warto przeczytać!  Udostępnione wideo przedstawia Aishwaryę Rai wspierającą Shilpę Shetty na imprezie w Dhadkan w 2000 roku; fani są pod wrażeniem ich piękna | Bollywood

Bardziej liniowy scenariusz mógłby zbyt wcześnie wyłożyć karty na stół; w tym przypadku remiksowanie osi czasu jest kluczem do utrzymania widza w napięciu. W miarę jak film trwa 131 minut, to, czego dowiadujemy się o każdej postaci, pogłębia nie tylko historię, ale także występy Faista, Zendayi i O’Connora, od ogólnych zarysów ich zachowań i mowy ciała po drobne gesty w ich osobistych interakcjach.

Ta wymiana zdań w naturalny sposób pasuje do filmu o tenisie, a Guadagnino i jego stały operator Sayombhu Mukdeeprom znajdują sprytne sposoby na przełożenie tego na grafikę Challengers. Kluczowa retrospekcja ze spotkania seksualnego pomiędzy Tashi, Artem i Patrickiem przedstawia podniecające negocjacje niczym akcja na korcie, podczas gdy bohaterowie spoglądają na boki, a kamera podąża za nimi. Nie jest to ostatni raz, kiedy Guadagnino i Mukdeeprom wykorzystują tę technikę, ale jest to moment, w którym film w pełni przekształca się w coś wyjątkowego pod względem estetycznym i emocjonalnym.

Jednak jeszcze przed tą kluczową sceną Guadagnino potrafi uchwycić intymność pomiędzy najlepszymi przyjaciółmi z dzieciństwa Artem i Patrickiem, przy czym Faist i O’Connor ukazują bezbronność bohaterów i wzajemne poczucie komfortu. Od niechcenia przyciągają do siebie krzesła, aby dzielić się szeptanymi sekretami i złośliwie podjadają sobie nawzajem jedzenie. Jednocześnie kamera nie widzi Tashi tak, jak chłopcy. Kiedy po raz pierwszy widzą wschodzącą gwiazdę na turnieju juniorów, a potem próbują ją uwieść podczas zabawy na imprezie, która jest kwintesencją Guadagnino, Zendaya jest filmowana głównie z daleka. To frustrująco nieseksowne podejście do filmu, które próbuje odtworzyć uczucie nastoletniego podniecenia, zwłaszcza gdy chemia interpersonalna Arta i Patricka promieniuje z ekranu.

„Challengers” to najgorętszy i najcięższy film, jaki jakiekolwiek amerykańskie studio najprawdopodobniej wypuści w tym roku.

Jednak gdy trio w końcu ma trochę czasu dla siebie za zamkniętymi drzwiami, kawałki układają się w całość. Faist i O’Connor, dla których każda interakcja wydaje się ryzykowna lub wyzwaniem, odgrywają obu chłopców jako powierzchowne stworzenia, nie potrafiące ukryć swoich ambicji zawodowych i seksualnych. Oznacza to również, że łatwo ranią i jest to oczywiste. Tymczasem twardy jak skała, manipulacyjny portret Tashi przez Zendayę na chwilę zapewnia widzom dostęp do niej, wywołując rodzaj emocjonalnego podglądactwa, który sam w sobie jest atrakcyjny.

Warto przeczytać!  Zendaya występuje w tenisowym dramacie Luca Guadagnino

Ale nie zapominajmy o tym: Challengers też są fizycznie seksowni. To najgorętszy i najbardziej spocony film, jaki jakiekolwiek amerykańskie studio najprawdopodobniej wypuści w tym roku, zawierający pełne napięcia, muskularne wypady na kort, gdzie w przeciwnym razie Guadagnino tańczyłby. Tenis staje się zarówno metaforą, jak i naczyniem konfliktów międzyludzkich, a częste ujęcia blizn i urazów przypominają o żniwach, jakie to powoduje. W oczach Challengerów ten sport jest obsesją, która ujawnia światopoglądy bohaterów i ich wzajemne relacje na drodze w górę i w dół.

W tym miejscu Challengers graniczą z formalną pomysłowością. Kamera nie tylko rejestruje styl i niuanse każdego gracza podczas rywalizacji, ale ostatecznie uosabia – poprzez uderzające, zawrotne ujęcia POV – wszystkie elementy gry w różnych momentach. Sąd. Rakiety. Nawet piłka. Przez cały ten czas Trent Reznor i Atticus Ross komponują cudownie przewiewny wynik napędzany europejskimi wpływami techno, czego efektem są robaki w uszach, które początkowo służą do zwiększenia intensywności w połowie meczu, ale wkrótce przenoszą się także na dramatyczne sceny. Muzyka sprawia, że ​​Challengers czują się elektryzowani i żywi, jakby stawką był świat, w drodze do nieustraszonego punktu kulminacyjnego, który przekłada się na całkowitą szczerość emocjonalną za pośrednictwem sportu. Jest to zarówno bolesne, jak i żywiołowe, czego efektem jest jeden z najlepszych i najbardziej ekscytujących filmów tego roku.

Warto przeczytać!  Duże pieniądze za kontynuację Toona


Źródło