Filmy

Recenzja filmu Luce – enigmatyczny włoski dramat o snach i dronach | Film

  • 9 sierpnia, 2024
  • 3 min read
Recenzja filmu Luce – enigmatyczny włoski dramat o snach i dronach | Film


LNowy film uca Bellino i Silvii Luzi jest intrygującym, ale zagadkowym dziełem; jest niejasny i pośredni, opowieść wydaje się niekompletna i nieubłaganie oddala się przed dążeniem widzów. To rodzaj kina, które nie oddaje swojego znaczenia od razu – lub wcale. Kluczowa nuta ekstremalnego zbliżenia twarzy głównej bohaterki jest w dorozumianym kontraście do mglistej odległości, w której być może umiejscowione jest znaczenie filmu.

Młoda kobieta grana przez Mariannę Fontanę mieszka w trudnym włoskim miasteczku na wybrzeżu, nieszczęśliwie pracując w fabryce odzieży skórzanej; jest jedną z całej grupy kobiet, których praca polega na układaniu i rozciąganiu kawałków skóry na zautomatyzowanej linii produkcyjnej. Osoba odpowiedzialna to mężczyzna, który czasami wymierza kary, każąc pewnym pracownikom iść na górę, aby pracować przy „bębnie”, gdzie trzeba wydobyć wielkie sterty skórzanej skóry, aby przetransportować je na dół na halę fabryczną za pomocą swoistego szybu windy kelnerskiej.

Pewnego dnia ta młoda kobieta jest ze swoją ciotką w dużej grupie rodzinnej, świętując kuzynkę, która przystąpiła do pierwszej komunii świętej w białej, quasi-ślubnej sukni. Narzeka na swoją komunię, na okropne buty, które musiała nosić, i na pewną osobę, która była tam, w jej życiu, ale już nie. Młody fotograf-kamerzysta, który zachwycał ludzi swoim fantazyjnym dronem do robienia zdjęć z góry, wydaje się być trochę zauroczony naszą bohaterką. Później ten młody mężczyzna zabierze ją na przejażdżkę, gdzie pokaże jej, jak działa dron i jak skutecznie może szpiegować ludzi. Ale dokładna natura jej fascynacji nim nie jest do końca jasna.

Warto przeczytać!  Kandydat na Jamesa Bonda naprawdę chce zagrać złoczyńcę agenta 007

Jasne jest, że całe to doświadczenie wydaje się wyzwalać coś w rodzaju załamania w niej – albo może objawienie obejmujące halucynacje, albo dostęp do pewnego rodzaju alternatywnej rzeczywistości w jej głowie. Ciągle odbiera dziwne telefony, głos starszego mężczyzny na jej linii. Czy to jej tata? Czy przyjaciel jej taty? W miarę trwania tych rozmów, utwierdza się w przekonaniu, że to w rzeczywistości jej ojciec – czy też wymyśliła i wyobraziła sobie tę sytuację? Czy jest w więzieniu? Czy to kolejna romantyczna i dramatyczna fantazja? Wymyśla rzeczy w swoim życiu dla jego dobra – ale czy to wszystko jest wymysłem? – w tym przystojny młody mediolański projektant mody, który rzekomo ją podrywał. Udaje, że gotuje stylową późną kolację dla przyjaciół, gdy on dzwoni. Ale gdzie tu jest rzeczywistość?

Zmierzamy do pewnego rodzaju punktu kulminacyjnego, choć zagadkowego, kiedy fotograf prezentuje rozszerzonej rodzinie swój ostatni montaż filmu z komunii świętej, w tym bardzo zaskakujące ujęcie drona młodej kobiety, widziane najpierw w długim ujęciu, a następnie z bliska, gdy dron zbliża się do niej, gdy zamyślona pali na plaży. Jednak na początku nie widzieliśmy tego drona z jej punktu widzenia. Dysocjacyjna dziwność wydaje się kompletna. Luce czyta się jak świadomy sen lub zapamiętany sen: dla mnie zagadka dotycząca tego, jak postrzegamy siebie lub wymyślamy siebie.

Warto przeczytać!  Recenzja Janet Planet – „Pewny siebie, ale frustrująco powolny”

Film Luce wyświetlany był na festiwalu filmowym w Locarno.


Źródło