Recenzja filmu: „Wtorek” z Julią Louis-Dreyfus jest dziwny, emocjonalny i niezwykle oryginalny
![Recenzja filmu: „Wtorek” z Julią Louis-Dreyfus jest dziwny, emocjonalny i niezwykle oryginalny](https://oen.pl/wp-content/uploads/2024/06/wirestory_d96f34d065b0fec9a7ae1c313cab21c5_16x9_992-770x470.jpg)
Nowy film „Wtorek” opowiada o śmierci i akceptacji między matką a umierającą córką
Śmierć przybierała w kinie różne formy. To był Bengt Ekerot. Iana McKellena. Johna Cleese’a. Nawet Brad Pitt z blond pasemkami. Jednak we „Wtorku” – odważnym, fantastycznym i poruszającym debiucie reżyserki Dainy O. Pusić – śmierć przypomina arę, która miała lepsze dni.
Pokryta grubą warstwą brudu i oleju, pozbawiona łatek piór, „wtorkowa” śmierć może być tak duża jak pokój lub mała jak kanał słuchowy. Jego donośny, chropawy głos (aktora Arinzé Kene) brzmi starożytnie i nieziemsko. A wszystko to składa się na coś głęboko niepokojącego. Niezbyt pocieszające powitanie w zaświatach lub cokolwiek, co będzie dalej.
„Wtorek”, rozszerzający się na cały kraj piątek, opowiada o śmierci i akceptacji między matką a umierającą córką. Ale to nie jest sprawa Hallmark pasująca do wyrazów współczucia. Jest kłujący, cierpki, nieco pozbawiony sentymentów, nieco szorstki i czasami strasznie bolesny. A może jest po prostu wyjątkowo brytyjski. W rezultacie możesz po prostu znaleźć się w kałuży własnych łez.
Jeśli chodzi o kinowy szantaż emocjonalny, rodzic godzący się z nieuchronną śmiercią dziecka znajduje się w czerwonej strefie. Tego rodzaju ustawienie może wywołać mimowolne łzy publiczności, niezależnie od poziomu talentu. Na szczęście dla nas, zarówno przed, jak i za kamerą, widać ogromną kreatywność i wizję, w tym nie tylko scenarzystę i reżysera, ale także ekspertów od efektów specjalnych odpowiedzialnych za Śmierć, a także zapadający w pamięć i innowacyjny projekt dźwiękowy.
Lola Petticrew gra tytułową Tuesday, nastolatkę z fryzurą w stylu wróżki „Beathless”, zamiłowaną do dowcipów i muzyki rap oraz nieuleczalną chorobą, która przykuła ją do butli z tlenem i poruszania się na wózku inwalidzkim. Jej matka, Zora (Julia Louis-Dreyfus), całkowicie odcięła się od tej sytuacji. Chodzi na palcach po domu, czekając, aż pielęgniarka Billie (śliczna Leah Harvey) zajmie się opieką. Całymi dniami pozostaje poza domem, zastawiając artykuły gospodarstwa domowego w zamian za gotówkę na opiekę, ignorując wtorkowe telefony i od czasu do czasu zasypiając na ławkach w parku. W domu nie chce rozmawiać z Wtorkiem o niczym prawdziwym – o śmierci, swojej pracy, niepewnej sytuacji finansowej – to wszystko zostało głęboko stłumione i podzielone na przedziały, co doprowadza wszystkich do szaleństwa.
Dzień, w którym spotykamy Zorę, a wtorek to dzień, w którym nadchodzi Śmierć. Billie wyszła we wtorek na patio na minutę, aby rozpocząć kąpiel. Nagle dziewczyna, która właśnie żartowała, przeżywa epizod, z trudem łapiąc powietrze, kiedy ara ląduje u jej boku. Śmierć jest właściwie pierwszą przedstawioną postacią w wytrącającej z równowagi serii zgonów, które nadają złowieszczy ton, który będzie się pojawiał przez cały czas. Niektórzy są gotowi do drogi, błagając o ulgę. Niektórzy po prostu się boją. I wszyscy mają ten sam wynik, gdy otoczy ich swoim skrzydłem.
Wtorek postanawia jednak opowiedzieć żart. To rozbraja Śmierć (która wybucha śmiechem) i nagle zaczynają ze sobą rozmawiać. Kąpie go, włącza muzykę i prosi o przysługę: Najpierw chciałaby pożegnać się z mamą. Śmierć zobowiązuje.
Oczywiście historia jest i nie jest prosta. „Wtorek” staje się dziwnym połączeniem horroru ciała, baśni, dramatu domowego i thrillera o apokalipsie. To dziwne i porażające – nigdy przewidywalne i nigdy nudne. Louis-Dreyfus wywołuje dreszcze i wywołuje głębokie współczucie jako ta kobieta, która została sparaliżowana żałobą jeszcze zanim to się wydarzyło. Wydaje się, że w pewnym sensie przygotowuje się na własną śmierć, nie mogąc i nie chcąc pogodzić się z życiem bez córki, która w tym momencie nawet nie zdaje sobie sprawy, że matka nadal ją kocha. Petticrew daje sobie radę, walcząc łeb w łeb z Louisem-Dreyfusem w jej najokrutniejszym wydaniu, wykazując się mądrością przekraczającą jej wiek i pasującą na osobę, która musiała dorosnąć i zdecydowanie za wcześnie stawić czoła śmierci.
„Wtorek” jest w ostatecznym rozrachunku wydarzeniem oczyszczającym, niezależnie od tego, czy w tej chwili na myśl przychodzi śmierć, czy nie. Ogłasza przybycie odważnego filmowca, którego warto naśladować.
„Wtorek”, który w piątek trafi do kin w całym kraju, otrzymał ocenę R od stowarzyszenia Motion Picture Association za język. Czas trwania: 111 minut. Trzy i pół gwiazdki na cztery.