Filmy

Recenzja: „Hit Man” to jeden z najlepszych filmów roku

  • 31 maja, 2024
  • 4 min read
Recenzja: „Hit Man” to jeden z najlepszych filmów roku


Oooowee, „Hit Man” to niezwykle seksowny thriller.

To także więcej, dużo więcej. „Hit Man”, który od 7 czerwca trafi do kin w serwisie Netflix, jest napędzany przez nowego głównego bohatera, który naprawdę wywołuje emocje. Nazywa się Glen Powell. Być może widzieliście, jak wciskał pedał akcji wraz z Tomem Cruisem w „Top Gun: Maverick”, a potem popadał w szaleńczy romantyzm u boku Sydneya Sweeneya w „Anyone but You”.

Ale jeszcze nic nie widziałeś. „Hit Man”, napisany przez Powella i reżysera Richarda Linklatera, maluje ciemność w zwodniczo komiczny sposób, jednocześnie przypieczętowując umowę na Powella jako Paula Newmana/Steve’a McQueena XXI wieku. Takiego olśnienia nie należy lekceważyć.

Historycy Hollywood mogą próbować wskazać dokładny moment, w którym Powell został gwiazdą filmową. To tutaj, około 15 minut od „Hit Mana”, kiedy Powell – grający nerdowatego profesora filozofii z Nowego Orleanu – odnajduje spokój ducha, przyjmując tożsamość złego chłopca jako tajny zabójca dla nowoorleańskiej policji. Zatrudnij go, a kajdanki zaczną działać błyskawicznie.

Sprawiedliwość triumfuje, ale dla tego rozwiedzionego, siedzącego w domu i obserwującego ptaki kociaka, który jeździ Hondą Civic, której nie zna Vroom, gorączka odgrywania udawanego twardziela staje się uzależnieniem. Jest uzależniony. Ty też będziesz.

Warto przeczytać!  MCU może w końcu dać zapomnianemu mutantowi z rodziny Summersów swój czas w centrum uwagi

Film, bezczelnie nazywany „historią w pewnym stopniu prawdziwą”, oparty jest na historii Gary’ego Johnsona, nauczyciela, który naprawdę pracował pod przykrywką. Ale nie skupiaj się na faktach, ponieważ „Hit Man” często odlatuje w stronę fantazji. Prawdziwe pozostaje to, że Gary uczy swoich uczniów o wzajemnym oddziaływaniu pomiędzy id (pierwotnymi popędami) i superego (moralnością) oraz wysiłkami ego, aby utrzymać je w równowadze.

Mów o pokrewnych. Gary wypuszcza swoją flagę identyfikacyjną, przybierając peruki, sztuczne zęby i akcenty, między innymi jako rudowłosy brytyjski zabójca, rosyjski bandyta przeżuwający stogie i, co najważniejsze, jako Ron, którego duma wykracza poza skórzaną kurtkę i może zapewnić fryzura za tysiąc dolarów. „OK, Daniel Day” – zachwyca się policjant (Retta), który jest pod ogromnym wrażeniem jego gry aktorskiej.

Jego uczniowie są zszokowani. „Kiedy nasz nauczyciel zrobił się gorący?” Kiedy rzeczywiście. Powiedziałbym, kiedy Gary zacznie identyfikować się bardziej z Ronem niż z samym sobą. Madison (w tej roli elektryzująca Adria Arjona) przyciąga Ron, który zatrudnia go, by pozbył się jej agresywnego męża (Evan Holtzman).

Warto przeczytać!  Steve Martin jest zagadką. Podobnie jest z dokumentem Apple TV+ „Steve!”

Namawia ją do tego, co prowadzi do etycznych ruchomych piasków, które tylko intensyfikują ich intymność od sypialni po wannę, co skutkuje najbardziej parującym krzykiem z oceną R od czasów podstawowych instynktów i fatalnego pociągu. Niedawno „Challengers” i „Love Lies Bleeding” sugerowały, że cielesność nie umarła na ekranie. „Hit Man” naprawdę przemawia za powrotem kinowego blasku.

Powell i Arjona, którzy wystąpili razem z chłopakiem Jasonem Momoą w „Sweet Girl”, są zapalonymi miłośnikami ekranu, nadając cholernie pilny charakter nawet momentom, gdy Gary i Madison pozwalają, aby prawda wdarła się do ich bańki miłosnej. Kto jest winny, gdy jej mąż, śmieciarz, okazuje się martwy?

Można to docenić urodzonego w Teksasie Linklatera, światowej klasy talentu stojącego za takimi perełkami jak „Slacker”, „Dazed and Confused”, „School of Rock”, „Boyhood” i wysublimowaną trylogią „Before Sunrise”, „Before Sunset” i „Before Midnight.” Śmiech wybucha tak żywo, że w pierwszej chwili można przeoczyć przednutki i amplitudę wizji Linklatera.

Warto przeczytać!  Marvel ujawnia szokującą prawdę o wielu złoczyńcach Spider-Mana

Seks na ekranie nie był tak zabawny od lat. Zawsze jednak ma się wrażenie, że pod przekomarzaniem się na żywo przed kamerą kryje się coś głębszego i niebezpiecznego, co nie do końca potrafi ukryć sekrety skrywane przez dwie postacie, które nie mogą oderwać od siebie rąk.

Czym tak naprawdę jest „Hit Man”? Przypadek spotkania doktora Jekylla i pana Hyde’a z Wariatem Profesorem? Radykalny romans oparty na Freudzie, Jungu i Nietzschem? A może szansa dla Powella na udowodnienie, że jest potężnym aktorem, potrafiącym uchwycić każdy niuans w tej soczystej, pełnej wyzwań roli?

A co z powyższymi? Nie uciekając się do spoilerów, powiedziałbym: obejrzyjcie bez uprzedzeń jeden z najlepszych filmów roku, taki, który będzie wracał do głowy z uśmiechem, który nie przestanie się pojawiać. Jak się temu oprzeć? Dwa słowa: nie.


Źródło